Niespodziewany gość sprzed 100 lat, Wielka Kometa Styczniowa
W 1910 roku ludzkość oczekiwała powrotu komety Halleya. Media pełne były doniesień na jej temat, wielu miało nadzieję na wykonanie pierwszych w dziejach zdjęć komety, którą ludzie regularnie obserwowali już od ponad 2000 lat, a naukowcy szykowali się do przeprowadzenia badań za pomocą najnowocześniejszej aparatury. Obiekt miał być widoczny gołym okiem w kwietniu. Tymczasem w styczniu z Półkuli Południowej zaczęły napływać doniesienia o zaobserwowaniu wyjątkowo jasnej komety.
Wielką Kometę Styczniową z 1910 roku zauważono po raz pierwszy o świcie 12 stycznia, równo 113 lat temu. Była już wtedy widoczna gołym okiem, dlatego też wielu uznało się za jej odkrywców. Jako pierwsi prawdopodobnie widzieli ją poszukiwacze złota w Transvaalu. Sensacyjna informacja trafiła wkrótce do mediów oraz naukowców, którzy rozpoczęli obserwacje. W chwili odkrycia magnitudo – obserwowana wielkość gwiazdowa – komety wynosiło -1, była zatem jednym z najjaśniejszych obiektów na niebie. Jaśniejsze od niej były tylko Słońce, Księżyc, Wenus, Jowisz i Syriusz. Jednak już 17 stycznia Wielka Kometa Styczniowa przeszła przez peryhelium, najbliższy Słońcu punkt swojej orbity, a jej magnitudo wyniosło -5. Stała się ona najjaśniejszym, po Słońcu i Księżycu, obiektem na niebie i była widoczna w świetle dziennym. Dwa dni później kometa zbliżyła się do Ziemi na odległość 0,86 jednostki astronomicznej, była więc bliżej niż Słońce, od którego dzieli nas 1 j.a.
Nic dziwnego, że kometa wzbudziła niemałą sensację. Tym bardziej, że świat czekał na sensacyjny powrót komety. Tyle, że nie tej. Wielką Kometę Styczniową zapamiętano przede wszystkim ze względu na jej spektakularny warkocz. Miał on imponującą wielkość 50 stopni na nieboskłonie. Żeby uświadomić sobie jego rozmiar trzeba wiedzieć, że wielkość Księżyca w pełni to 0,5 stopnia, a słynna kometa Halleya podczas ostatniego przelotu w pobliżu Ziemi w 1986 roku mogła pochwalić się warkoczem długości 15 stopni. Zaś kąt pomiędzy horyzontem a punktem położonym nad naszą głową wynosi 90 stopni, więc warkocz Wielkiej Komety rozciągał się na ponad połowę tej drogi. Ludzie tak bardzo zapamiętali kometę ze stycznia 1910 roku, że gdy w 1986 roku w pobliżu Ziemi ponownie pojawiła się kometa Halleya, wielu starszych ludzi opowiadało, że już ją widziało. Jednak ich relacje odpowiadały Wielkiej Komecie Styczniowej, a nie komecie Halleya.
Wielka Kometa Styczniowa była prawdopodobnie najjaśniejszą kometą XX wieku. Można ją było oglądać gołym okiem aż do połowy lutego. Obecnie można ją odnaleźć w Gwiazdozbiorze Orła. Pojawia się nad horyzontem po godzinie 7 i znika za nim po godzinie 20. Znajduje się w odległości niemal 19,6 miliarda kilometrów od Ziemi, to ponad 130 jednostek astronomicznych. Jej okres orbitalny wynosi 14 968 lat. Kolejne peryhelium Wielkiej Komety Styczniowej będzie więc miało miejsce 20 lipca 16878 roku o godzinie 21:48. Pozostańcie czujni!
Komentarze (2)
Jizus, 12 stycznia 2023, 19:45
To mnie zawsze zastanawiało. "naukowcy" potrafią określić skład chemiczny planety oddalonej o tysiące lat świetlnych od nas, a nie potrafią określic składu i technologi wytwarzania betonu sprzed dwóch tysięcy lat(choć ostatnio ponoć coś odkryli), badanie wody z Odry to było przedsięwzięcie międzynarodowe, a i wyniki różne. Z tego co gdziekolwiek czytałem to kometa jest to ciało niebieskie pojawiające się okresowo, a tutaj nagle niespodziewany gość i to sprzed zaledwie 100 lat. Wybaczcie, ale czuję się lekko skołowany.
Mariusz Błoński, 12 stycznia 2023, 19:59
Nie wszystkie komety są okresowe, ponadto mogą być komety o tak długim okresie, jak ta tutaj omawiana, że ludzkość o nich nie pamięta albo tez nie kojarzy, że to kometa, która już tutaj była.