Jad kiełbasiany? One mają to w nosie!
Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, zatrucie jadem kiełbasianym (botuliną) już za kilka lat przestaną być dla nas groźne. Amerykańscy badacze zakończyli testy na zwierzętach, które potwierdziły skuteczność szczepionki chroniącej przed tą trucizną.
Botulina, białko wytwarzane przez bakterie Clostridium botulinum, jest jedną z najsilniejszych toksyn znanych medycynie. Co więcej, jej rozpylanie uważane jest za możliwą formę zamachu terrorystycznego, co skłoniło amerykańskie władze do uruchomienia badań nad skuteczną profilaktyką zatruć tą niezwykle groźną proteiną.
Nowy lek opracowali badacze z University of Rochester. Zaprojektowali oni specjalnie zmodyfikowanego adenowirusa - cząstki zakaźnej odpowiedzialnej za liczne przypadki przeziębień, której wysoka immunogenność (zdolność do pobudzania odpowiedzi immunologicznej) czyni ją doskonałym nośnikiem dla szczepionek. Został on pozbawiony naturalnej zdolności do namnażania w organizmie człowieka, co eliminuje ryzyko infekcji, i jednocześnie wzbogacony o sekwencję DNA kodującą fragment cząsteczki botuliny.
Ponieważ "szczepionkowy" adenowirus wytwarza niekompletne cząsteczki trucizny, nie istnieje ryzyko zatrucia osób zdrowych. Mimo to, w razie kontaktu z botuliną organizm błyskawicznie reaguje na całe białko, ponieważ do uruchomienia odpowiedzi immunologicznej wystarcza identyfikacja zaledwie fragmentu chorobotwórczej molekuły.
Opracowany lek podawany jest drogą donosową. Oprócz oczywistych korzyści związanych z wygodą stosowania, pozwala to na znaczną poprawę skuteczności preparatu. Generalnie zakłada się bowiem, że szczepionka powinna być podawana w taki sam sposób, w jaki dociera do organizmu czynnik chorobotwórczy. Jeżeli więc najczęstszą drogą wnikania jadu kiełbasianego są błony śluzowe, podawanie szczepionki do nosa wydaje się być optymalnym sposobem ochrony pacjentów.
Preparat przeszedł już pierwszą fazę testów na myszach. Jak donoszą badacze, już po dwóch tygodniach od szczepienia na błonach śluzowych oraz we krwi zwierząt powstała znaczna ilość przeciwciał - wyspecjalizowanych cząsteczek pozwalających na związanie i neutralizację szkodliwej substancji. Naturalne zabezpieczenie utrzymywało się przez co najmniej 7 miesięcy, co w odniesieniu do ludzi oznaczałoby ochronę przez kilkadziesiąt lat.
Wyniki eksperymentu zaprezentowano na łamach czasopisma Nature Gene Therapy.
Komentarze (1)
Gość Matsukawa, 19 stycznia 2009, 09:48
W pierwszym rzędzie trzeba zaszczepić żołnierzy. Armia nie będzie musiała ponosić znacznych kosztów związanych z utrzymywaniem mięsa w świeżości.