Coraz lepsze leczenie, coraz gorsi pacjenci
Choć farmakoterapia chorób sercowo-naczyniowych jest coraz skuteczniejsza, pacjenci na własne życzenie niwelują jej działanie poprzez niezdrowy tryb życia - wynika ze studium, którego wyniki opublikowało czasopismo Lancet. Niestety, wiele wskazuje na to, że znaczną część winy za zaobserwowane zjawisko ponoszą lekarze.
Głównym autorem badania jest dr David Wood, kardiolog pracujący dla londyńskiego Imperial College. Przebadał on losy ponad 8500 osób (średnia wieku w tej grupie wynosiła 60 lat), które przynajmniej raz w życiu przeszły chorobę układu krążenia. Wyniki analizy są przerażające: pomimo stosowania farmakoterapii ponad połowa osób chorych na nadciśnienie nie wyleczyła się z niego, zaś lekarze nadzorujący ich leczenie ograniczali swoje zaangażowanie w ich leczenie do przepisywania kolejnych dawek leków.
Jeśli chodzi o styl życia pacjentów z chorobą wieńcową, wszystko idzie w złą stronę, podsumowuje dr Wood. Na poparcie swoich słów zaznacza, że pomiędzy latami 1995-1996 oraz 2006-2007 ilość przyjmowanych leków obniżających poziom cholesterolu wzrosła siedmiokrotnie(!), lecz powszechna niechęć do zmiany trybu życia sprawiła, że efekty terapii są mizerne. Efekt? Aż 43% osób leczonych preparatami obniżającymi poziom cholesterolu utrzymuje zbyt wysoki poziom tego związku w swojej krwi, a liczba osób otyłych oraz cierpiących na cukrzycę typu 2. stale rośnie.
Jako najważniejszą przyczynę niepowodzenia terapii badacze z Imperial College wskazują brak kompleksowego programu zmiany stylu życia pacjentów z chorobami układu sercowo-naczyniowego. Efektem zaniedbania jest przepisywanie coraz wyższych dawek leków, których działanie jest niweczone przez niezdrowe nawyki chorych.
Pomimo fatalnych danych na temat stylu życia pacjentów z chorobami układu krążenia, autorzy studium zauważają, że śmiertelność z powodu chorób serca spadła o 30% w USA oraz o 45% w Wielkiej Brytanii. Niestety, jest to zasługa wyłącznie postępu medycyny, nie zaś zmiany w postępowaniu chorych. Strach pomyśleć, o ile można by zmniejszyć śmiertelność, gdyby udało się doprowadzić u nich do radykalnej zmiany stylu życia...
Komentarze (22)
thibris, 16 marca 2009, 13:53
Sam bym nie zmienił nawyków żywieniowych (radykalnie) w takiej sytuacji. Co to za życie bez porządnej porcji mięcha i moich ulubionych potraw ? Jakieś zmiany na pewno udałoby się w menu wprowadzić - urozmaicenie posiłków, mniejsze porcje kalorii, czy mniej tłuste jedzenie, ale podejrzewam, że nie mieści się to pod pojęciem "radykalnych zmian"
thikim, 16 marca 2009, 19:04
Zmiana stylu życia to nie tylko zmiana menu. Co zdaje sie nawet artykuł podkreśla, nie wymieniając nigdzie diety. Niestety każdy czyta co chce przeczytać.
thibris, 16 marca 2009, 21:35
Przeczytaj jeszcze raz co napisałem, tylko tym razem do końca Napisałem że tylko w menu mógłbym zrobić zmiany, nawet nie radykalne... I podkreśliłem że na pewno nie to autorzy mieli na myśli w artykule.
Tomek, 17 marca 2009, 22:46
Cóż... "Są tylko dwie rzeczy nieskończone: wszechświat i ludzka głupota" - Albert Einstein
Powinni całkowicie zaprzestać ich leczenia, po prostu szkoda lekarstw i czasu lekarza.
Zasadniczo to powinno się pomagać tym, którzy chcą pomocy.
Ręka do góry: kto chce żyć w społeczeństwie obwisłych, obleśnych grubasów?
Ustawowo usunąć szybkie bary, napoje gazowane, tanie alkohole, papierosy i cały szereg najgorszego, najpodlejszego jedzenia z rynku, bo skoro ludzie jak owieczki idą na własną rzeź, to tak zrobią z optymalną żywnością jak nie będzie syfu.
mikroos, 17 marca 2009, 23:03
Nie mam nic przeciwko - miałbym szansę być najatrakcyjniejszym facetem świata ;D
figo, 24 marca 2009, 09:54
Twoje wnioski sprowadzają się do tego aby nie leczyć ludzi głupich, a pozostałych pozbawić
. Ciągle ponawiane są próby realizacji tego pomysłu. Powołuje się "komitet centralny" który w codziennym dzienniku ogłasza kto aktualnie jest głupi i kogo pozbawić produkcji podłego jedzenia. Mnie to przeraża.Tomek, 24 marca 2009, 15:09
W takim razie lekarze musieliby zapewnić wszystkim transplantacje co 5 lat.
One są skuteczne, ale skoro ktoś i tak leje na zdrowie, to nic mu nie pomoże.
Nie leczyć ludzi, którzy nie chcą pomocy, bo i tak niwelują jej skutki. Przecież ja nie mówię, kwalifikacja: „Ty masz ładne oczy, do leczenia! Ty masz głupie oczy, won!” Mam na myśli: Jeżeli pacjent nie stosuje do poleceń lekarza, olewa dietę, żre co popadnie, pali, siedzi cały dzień przed TV, to jak po pół roku leczenie nie przyniesie żadnych skutków u takiego, to dowidzenia.
Skoro "E 123" można było zabronić w Stanach jako trujący, a Red Bulla w co poniektórych krajach Skandynawskich, to dlaczego tego nie zrobić np. z Colą?
figo, 24 marca 2009, 20:38
Zwróciłem uwagę na problem poruszany zresztą w artykule, że farmakoterapia jest co prawda skuteczna ale pacjenci niwelują jej działanie ponieważ / co nie jest już oczywiste / leczenie nie powinno się ograniczać do farmakoterapii lecz obejmować także psychikę.
Tomek, 25 marca 2009, 00:27
Bardzo dobry pomysł. Sam na to nie wpadłem, masz u mnie za to +1.
W pewnych przypadkach to by dało korzyści, lecz jak to wszystko wygląda w obecnym stanie... sam chyba dobrze widzisz.
thikim, 25 marca 2009, 06:27
Leczenie może i coraz lepsze, ale lekarze coraz gorsi. Rzadko słyszę od znajomych i rodziny o dobrym lekarzu. Za to słyszę:
-uszkodził dziecku kręgi szyjne podczas porodu i je zabił
-podał zastrzyk osobie chorej na serce
-4 różne diagnozy i leczenie tylko pogarszało stan zdrowia
-zwichnietą nogę zagipsował bez nastawiania, potem rozkucie gipsu bo tak spuchła i wizyta u znachora, pół godziny i noga porządnie nastawiona
Jedyne rzeczy które lekarze dobrze robią to sponsoring firm farmaceutycznych. Przepisanie lekarstwa i jeden pacjent z głowy byle szybciej.
figo, 25 marca 2009, 12:42
Tomek, 26 marca 2009, 13:09
@figo
To może jakaś edukacja społeczeństwa w sprawie zdrowia?
@thikim
Co rozumiesz przez znachorów?
Wiesz myślę że to też kwestia szczęścia.
figo, 26 marca 2009, 18:51
Tomek, 27 marca 2009, 00:16
Widzisz skoro Państwo woli kształcić masę politologów, historyków i poetów, zamiast od dziecka uczyć medycyny, to nie dziwie się że brakuje specjalistów.
figo, 27 marca 2009, 22:16
Ja nabrałem przekonania, że medycyna jest po prostu sztuką a lekarz powinien być artystą. I tak jak nie można nauczyć artysty jak ma tworzyć dzieła sztuki, tak nie można lekarza nauczyć jak leczyć człowieka. To oczywiście nie oznacza, że malarza nie należy uczyć fizyki i chemii a lekarza anatomii i biologii. To oznacza, że leczenie to coś więcej niż nauka.
Tomek, 28 marca 2009, 00:50
Móglbyś coś więcej dodać na ten temat?
Rozwiń proszę swoją myśl.
thikim, 28 marca 2009, 09:59
Nie zgadzam się.
W przeważającej ilości przypadków artysta jest artystą ponieważ skończył albo studia w tym kierunku albo chociaż liceum. Jeśli nie był tam uczony jak tworzyć dzieła to po co tam chodził?
Nadejdzie czas gdy muzyka, malarstwo staną się domeną komputerów a artysta będzie mówił:
"Namaluj jakiś ładny obraz..."
"Wyraź to co ja czuję..."
figo, 28 marca 2009, 15:53
mollin, 7 kwietnia 2009, 16:29
Lekarze juz zaczeli odmawiac operacji pacjentom, ktorzy nie rzuca palenia (UK)I slusznie.
Spojrzcie tez na strone finansowa w takim kraju, jak nasz. W przypadku palenia, picia, obzarstwa ta bardziej zdyscyplinowna (swiadoma) czesc spol sponsoruje reszte. Szkoda naszej kasy, lepiej to przeznaczyc na chore dzieci. Albo wprowadzic zroznicowane stawki skladek. Inna sprawa w USA- placisz jak klient to i wymagasz.. do czasu az zabraknie organow na przeszczep.
Tomek, 8 kwietnia 2009, 02:32
Nie powinni odmawiać pomocy choremu, tylko obciążyć go kosztami.
mollin, 9 kwietnia 2009, 17:37
Dokladniej to lekarze wymagali od pacjentow czekajacych na operacje rzucenia palenia. Jesli pacjent odmawial, odmawial tez lekarz- pewnie niezbyt dlugo bo taka sytuacja wywolala goraca duskusje na temat tego co nalezy obejmowac leczeniem panstwowym a co z niego wylaczyc i jakie przyjac kryteria . Jednak rozumiem tez racje lekarzy- bo w takich przypadkach ich praca i wysilek wydaja sie bez sensu...
thikim, 12 kwietnia 2009, 14:05
A podatki za te artykuły to nie idą do kieszeni wszystkich?
Prawdziwe jest również zdanie odwrotne.
W swoim czasie ok 20% budżetu pochodziło ze sprzedaży alkoholu. Kto wtedy sponsorował kogo? Według mnie pijący sponsorowali wtedy nie pijących.