Elektrony jednak się spóźniają
Niemieccy naukowcy dokonali pomiarów najmniejszego odstępu czasowego spotykanego w naturze. Przy okazji obalili założenie, jakoby elektrony były wybijane przez światło z orbit atomów bez żadnego opóźnienia.
Fotoemisja to zjawisko opisane i wyjaśnione przez Einsteina ponad 100 lat temu. Polega ono na emisji elektronów przez atom. Dochodzi do niej w momencie, gdy światło padające na atom na tyle wzbudzi elektrony, że wypadają one ze swoich orbit.
Dotychczas sądzono, że do emisji elektronów dochodzi natychmiast po uderzeniu fotonów w atom, a zatem, że pomiędzy tymi wydarzeniami nie istnieje żadna przerwa czasowa.
Uczeni z Instytutu Maksa Plancka, Uniwersytetu Technicznego w Monachium oraz Uniwersytetu Ludwika Maxymiliana w Monachium wraz z kolegami z Austrii, Grecji i Arabii Saudyjskiej postanowili sprawdzić to, co dotychczas uchodziło za pewnik.
Naukowcy wykorzystali laser działający w bliskiej podczerwieni, który wysyłał w kierunku atomów neonu impulsy trwające mniej niż 4 femtosekundy (10-15 sekundy). Jednocześnie atomy były bombardowane impulsami w dalekim ultrafiolecie trwającymi 180 attosekund (10-18 sekundy).
Dzięki takiej konfiguracji naukowcy byli w stanie precyzyjnie określić, kiedy poszczególne elektrony opuściły swoje orbity. Okazało się, że elektrony z różnych orbit, mimo że były jednocześnie wzbudzane przez fotony, nie opuszczały ich w tym samym czasie. Opóźnienie jednych względem drugich wynosiło około 20 attosekund.
Opóźnieniem tym zajęli się następnie teoretycy z Austrii i Grecji. Skomplikowane wyliczenia matematyczne potwierdziły, że ma ono miejsce, jednak wynikało z nich, że nie powinno przekraczać 5 attosekund. Eksperci wyjaśniają, że różnice pomiędzy obliczeniami a eksperymentami mogą wynikać z natury atomów neonu. W ich skład wchodzi bowiem 10 elektronów, co czyni je na tyle skomplikowanymi, że współczesne superkomputery nie radzą sobie z przeprowadzaniem precyzyjnych obliczeń.
Teoretycy spekulują, że względne opóźnienie w opuszczaniu orbit może wynikać z faktu, że elektrony nie oddziałują tylko z jądrem atomu, ale też ze sobą nawzajem. A zatem położenie jednego elektronu w stosunku do innych decyduje o tym, kiedy sąsiedzi go "uwolnią" i umożliwią opuszczenie orbity.
Komentarze (3)
Przemek Kobel, 30 lipca 2010, 15:19
Przydałoby się odniesienie do patrona tego instytutu:
po łebkach: http://pl.wikipedia.org/wiki/Czas_Plancka
porządniej: http://en.wikipedia.org/wiki/Planck_time
Potem jeszcze poczytać nieco więcej o długości Plancka, usiąść na kamieniu i się zadumać... (:
Jarek Duda, 31 lipca 2010, 22:36
To że różnego rodzaju dekoherencje/kolapsy funkcji falowej są natychmiastowe, to tylko jedna z bardzo wielu konsekwencji bezmyślnego przyjęcia na wiarę zgadniętego przez Schroedingera wzoru - bo działa.
Co ciekawe, jak na przykład przyjrzymy się stacjonarnej gęstości prawdopodobieństwa na powierzchni zdefektowanej sieci półprzewodnika
http://physicsworld.com/cws/article/news/41659
to nie jest to już zwykła dyfuzja, tylko mimo makroskopowości próbki - raczej kwantowy stan podstawowy takiej sieci jak byśmy oczekiwali z QM ... która mówi że pojedyńczy elektron (kwant ładunku) jest rozmyty po całej próbce ... i jednak niewiele mówi o przepływie prądu na tym rysunku ...
Ale okazuje się że zwykłe błądzenie przypadkowe (Generic Random Walk) które prowadzi do zwykłej dyfuzji tylko udaje że robi to co matematyka oczekuje od modeli termodynamicznych - jak maksymalizowanie entropii.
Jak zrobimy to porządnie (Maximal Entropy Random Walk), dostajemy dokładnie to co oczekiwalibyśmy: stacjonarna gęstość prawdopodobieństwa to kwadrat współrzędnych dominującego wektora własnego Hamiltonianu - czyli że jeśli nie jesteśmy w stanie śledzić układu, powinniśmy założyć (trwający pewien czas) kolaps do najniżej energetycznego stanu kwantowego - dekoherencję.
I tutaj mamy już konkretny przepływu prądu za obrazkiem z poprzedniego linku - świeży symulator:
http://demonstrations.wolfram.com/preview.html?draft/93373/000008/ElectronConductanceModelUsingMaximalEntropyRandomWalk
MrVocabulary (WhizzKid), 1 sierpnia 2010, 00:33
Nie zrozumiałem prawie nic, ale jest długie i sprawia wrażenie mądrego, więc dostajesz ode mnie plusa.