Czeka nas więcej lokalnych epidemii
Znany zoolog z Laboratorium Parazytologii im. Harolda W. Mantera na Univeristy of Nebraska-Lincoln mówi, że jednym ze skutków globalnego ocieplenia będzie pojawianie się chorób zakaźnych w nowych miejscach i u nowych nosicieli. Na łamach Philosophical Transactions of the Royal Society B Daniel Brooks ostrzega, że w przyszłości powinniśmy spodziewać się większej liczby lokalnych epidemii. Wraz ze zmieniającym się klimatem ludzie, zwierzęta i rośliny będą wystawieni na kontakt z patogenami, z którymi wcześniej się nie zetknęli. To nie będzie „szczep Andromedy”, który zabije wszystkich na plancie. Będziemy mieli do czynienia z wieloma lokalnym epidemiami, które będą zabijały tysiące osób - pisze Brooks. Współautorem artykułu jest Eric Hoberg, zoolog z U.S. National Parasite Collection. Brooks specjalizuje się w badaniu pasożytów regionów ropikalnych, a Hoberg specjalizuje się w pasożytach Arktyki. Obaj zaobserwowali, że w regionach, którymi się zajmują, zaczęły pojawiać się nowe pasożyty, a zniknęły z nich niektóre z dotychczasowych. W ciągu ostatnich 30 lat obszary, w których pracujemy, zostały dotknięte skutkami zmian klimatycznych. Mimo tego, że ja pracuję w tropikach, a on w Arktyce, zauważyliśmy, że coś się dzieje - mówił Brooks w wywiadzie. Uczony podaje dwa znamienne przykłady. Po tym, jak w niektórych regionach Kostaryki ludzie całkowicie wytępili kapucynki i małpy z rodzaju Ateles, pasożyty żerujące na tych gatunkach zaatakowały wyjce. Z kolei w Arktyce zaobserwowano przesuwanie się ku północy pasożytów płuc, które zaczęły przenosić się z karibu na piżmowoły.
Jeszcze do niedawna nauka uznawała, że pasożyty rzadko zmieniają gospodarza, gdyż pasożyt i jego gospodarz wspólnie ewoluują, zatem zmianę gospodarza warunkuje ewolucja. Tymczasem okazuje się, że zmiana może nastąpić szybciej, niż przypuszczano. Nawet jeśli pasożyt jest dostosowany do konkretnego gospodarza, to gdy wystąpią odpowiednie warunki może szybko przenieść się na inny gatunek. Problem w tym, że nowy gospodarz nie dostosowuje się równie szybko i nowy pasożyt jest dla niego znacznie bardziej niebezpieczny niż dla dotychczasowego gospodarza. Co prawda oporność na nowe patogeny może rozwijać się dość szybko, ale w tym przypadku zmienia to jedynie tyle, że nowy gospodarz cierpi nie na ostre schorzenie, ale na chorobę chroniczną. Dobrym przykładem jest tutaj Wirus Zachodniego Nilu. U ludzi i zwierząt w Ameryce Północnej nie powoduje on już ostrych chorób, jednak pozostanie on na nowym kontynencie - stwierdza Brooks.
Jeśli chcemy chronić ludzi przed nowymi chorobami, musimy wiedzieć, które gatunki są ich nosicielami i jaki jest rozkład geograficzny patogenów. Musimy przyznać, że nie wygrywamy wojny z nowymi chorobami. Niedostatecznie je badamy. Nie przywiązujemy wystarczającej uwagi do podstawowych zasad biologicznych, które nimi rządzą, nie przyglądamy się temu, skąd przybywają i jak mogą się rozprzestrzeniać - mówi Brooks.
Komentarze (0)