Fatum sprzed wieków
Amerykański naukowiec utrzymuje, że wzrost częstości występowania chorób zapalnych i otyłości to pokłosie pandemii gruźlicy w XVIII i XIX wieku.
Dr Jesse Roth z The Feinstein Institute for Medical Research wyjaśnia, że mechanizm odpowiadający za tworzenie zapasów energii, które umożliwiają przeżycie głodu czy choroby, działa obecnie tak samo, jak w czasach pomoru. Badacz łączy więc minione zagrożenie ze strony prątków gruźlicy z coraz powszechniejszymi przypadkami otyłości oraz cukrzycą, chorobami serca czy udarami (Journal of the American Medical Association).
W odróżnieniu od przodków, mamy do czynienia z obfitością pożywienia. Nasze ciała przechowują więc nadmiar tłuszczu, który uruchamia reakcję prozapalną w układach stworzonych przez ewolucję do walki z zagrożeniami mikrobiologicznymi. U ludzi otyłych występuje więcej czynników prozapalnych. To dziedzictwo sprzed 100 lat, kiedy panoszyła się gruźlica i brakowało jedzenia. Zmieniły się więc warunki, ale już nie wyjściowe "ustawienia" ciała.
Obecnie doktor Roth pracuje nad zablokowaniem procesów prozapalnych, które wiążą się z cukrzycą i otyłością. Wierzymy, że wiele powikłań wynikających z otyłości i cukrzycy to skutek procesów zapalnych. Dysponujemy coraz większą liczbą dowodów, że u otyłych osób "program" prozapalny jest bardziej aktywny niż potrzeba, by się obronić. Przy braku zewnętrznych wrogów organizm niszczy sam siebie.
Ekspert wyjaśnia, że tzw. geny oszczędnościowe pojawiły się, by pomóc ciału przechowywać kalorie. Równowaga między energią przeznaczaną na zapobieganie głodowi i wydatkami na walkę z bakteriami została zachwiana podczas pandemii gruźlicy w XVIII i XIX wieku. U raz zarażonych ludzi żywe patogeny występowały nawet wtedy, gdy wydawali się ozdrowiali. Prątki gruźlicy mogły więc zaatakować przy jakimkolwiek spadku odporności, np. związanym z głodem, inną chorobą czy podeszłym wiekiem. Sytuacja zakażenia Mycobacterium tuberculosis uruchomiła więc procesy ewolucyjne, które spowodowały zmiany w sposobie zarządzania przez organizm kaloriami. Na każdym poziomie tego mechanizmu zwiększyły się wydatki na obronę.
Roth wyjaśnia, że tłuszcz może być magazynowany w dwóch miejscach: pod skórą lub wewnątrz jamy brzusznej, wokół narządów wewnętrznych. W tej pierwszej znajduje się niewiele substancji prozapalnych. W drugim z magazynów występują jednak makrofagi, wydzielają się też cytokiny. Kiedy ludzie tyją, tutaj trafia większość zapasów. Zespół z The Feinstein Institute for Medical Research uważa, że muszą istnieć przełączniki, które regulują ruchem magazynowanego tłuszczu. Gdybyśmy mogli manipulować adresami, gdzie kierują się adipocyty, zdołalibyśmy ograniczyć natężenie uszkodzeń powodowanych przez reakcję prozapalną. Zamiast do jamy brzusznej wysyłano by je po prostu pod skórę.
Komentarze (6)
TJdot, 26 czerwca 2009, 13:05
Jeśli dobrze zrozumiałem to z tego artykułu wynika że otyłość można by leczyć chorobami. Jeśli organizm walczy z sobą bo nie ma z czym innym to można dać mu jakieś zaraski i w ten sposób profilaktycznie zwalczać otyłość i cukrzyce
marximus, 26 czerwca 2009, 16:43
jeśli dobrze zrozumiałem od XIXw zaszła wyraźna zmiana w genach, ewolucja człowieka na przestrzeni 200lat ???
nie jestem ekspertem ale wydawało mi się że dany czynnik musi dłużej wpływać niż 200lat żeby wywołać zmiany ewolucyjne.
POza tym z art. wyraźnie widać że to czyste spekulacje jakiegoś gościa,nie ma jakichkolwiek dowodów tylko se po prostu "utrzymuje"
mikroos, 26 czerwca 2009, 17:15
Wyraźna zmiana w genach nie musi zajść tylko na drodze mutacji. Mamy jeszcze selekcję naturalną, a ta może zajść nawet w kilka lat (patrz: grypa hiszpanka)
marximus, 26 czerwca 2009, 20:11
mówiąc grypa hiszpanka masz na myśli ludzkie geny czy geny grypy?
nie wnikam czy to mutacje czy dobór naturalny, ale chyba człowiek nie może w tak krótkim czasie zmienić swojego kodu genetycznego , ulec ewolucji.
mikroos, 26 czerwca 2009, 22:00
Wpływ wirusa na geny człowieka (a raczej na częstość wystepowania ich wariantów). Zobacz: jeżeli w wiosce masz 1000 osób, z czego 500 ma gen podatności na wirusa i 500 nie ma, to po pojedynczej epidemii zostanie 500 osób mających gen odporności. Nagle w skali populacji masz wzrost częstości występowania określonego wariantu genu aż o 100% (z 50% przed infekcją do 100% po niej). Tak więc zmiana zachodzi bardzo szybko.
Żeby uściślić: kod genetyczny to sposób zapisu/odczytu i jako taki jest identyczny w niemal całym wszechświecie. Zmieniać się może co najwyżej materiał genetyczny
waldi888231200, 26 czerwca 2009, 22:58
'' Wpływ wirusa na geny człowieka (a raczej na częstość wystepowania ich wariantów). Zobacz: jeżeli w wiosce masz 1000 osób, z czego 500 ma gen podatności na wirusa i 500 nie ma, to po pojedynczej epidemii zostanie 500 osób mających gen odporności. Nagle w skali populacji masz wzrost częstości występowania określonego wariantu genu aż o 100% (z 50% przed infekcją do 100% po niej). Tak więc zmiana zachodzi bardzo szybko. ''
I ani jednego naukowca, bo kluczem przeżycia było zjedzenie zdechłej chorej świni z np: tzw. lewego uboju. Wszyscy nie skojarzą tego faktu i mamy cud, a naukowcy z innego kontynentu będą wygłaszać zacytowaną sentencję.