Z miłości do mężczyzn
Krewniaczki homoseksualnych mężczyzn mają więcej dzieci. Wg naukowców z Uniwersytetu w Padwie, oznacza to, że odpowiadający za te dwa zjawiska gen musi się znajdować na chromosomie X. Ich ostatnie odkrycia wskazują też, że identyczny mechanizm wchodzi w grę w przypadku biseksualizmu (The Journal of Sexual Medicine).
To pomaga uzyskać odpowiedź na nurtujące wszystkich pytanie: w jaki sposób mogłyby egzystować "gejowskie geny", skoro ich właściciele się nie rozmnażają? Odpowiedź jest bardzo prosta: ten sam gen, który doprowadza do tego, że mężczyźni lubią mężczyzn, powoduje, że kobiety również bardziej za nimi przepadają i mają z nimi więcej dzieci – opowiada niezaangażowany w badania Dean Hamer z Narodowych Instytutów Zdrowia w Bethesdzie. Amerykanin Simon LeVay sądzi, że takie panie są hiperheteroseksualne. Dowodzi też, że pozytywny wpływ genu związanego z chromosomem X na żeńską płodność równoważy jego negatywne oddziaływanie w linii męskiej.
Zespół Andrei Campeiro Ciani poprosił 239 mężczyzn o wypełnienie kwestionariusza, który dotyczył ich rodzin i doświadczeń seksualnych. Na tej podstawie stwierdzono, kto z ochotników jest hetero-, bi-, a kto homoseksualny. Okazało się, że ciotki (ale nie stryjenki), babki i matki zarówno homo-, jak i biseksualistów urodziły więcej dzieci niż krewne panów o orientacji heteroseksualnej.
Camperio Ciani wzdraga się przed używaniem sformułowania "gejowski gen". Podobnie jak Hamer, uważa, że istota jego działania polega na wzmożonym pociągu seksualnym do mężczyzn u obu płci. Chodzi więc zatem o postawę kobiet, a nie o faktyczne zwiększenie ich płodności.
Włosi dowodzą, że skoro ten sam gen występuje u mężczyzn homo- i biseksualnych, tożsamość seksualna człowieka jest wynikiem współdziałania genetyki i środowiska. W ten sposób kształtują się różne fenotypy.
Komentarze (5)
Jarek Duda, 18 sierpnia 2008, 19:24
Czyli w końcu udowodnili że homoseksualizm jest warunkowany genetycznie... Może to być dość niebezpieczne społeczne... choć może mieć i plusy - deklarującą się tak osobę można poddać badaniu na obecność owego genu (pewnie z czasem kilku) ... gorzej gdy będzie znajdowany u kogoś z pozostałej części społeczeństwa...
Podobne sprzężenie ... jak i problem etyczny z testami genetycznymi jest z pląsawicą Huntingtona...
inhet, 18 sierpnia 2008, 22:55
Myślę, że u znacznej części homoseksualistów tego genu (ew. genów) się nie znajdzie.
W nowoczesnych społeczeństwach zresztą orientacja seksualna nie jest już poważnym społecznym problemem. Gorzej faktycznie z genami warunkującymi choroby - ale i od tego się nie ucieknie.
Eselix, 18 sierpnia 2008, 23:11
Ja na podstawie wyników tych badań wyciągnał bym raczej inne wnioski. Przecież większość ludzi w dzisiejszych czasach zabezpiecza się przed ciążą. Czyżby nadpobudliwe seksualnie kobiety były aż tak pobudzone, że nie czekałyby aż mężczyzna założy prezerwatywę? Albo nie stosowałyby żadnej antykoncepcji? Tak jakby koniecznie chciały mieć więcej dzieci. Może natura jakoś rekompensuje sobie niemożność posiadania dzieci przez homoseksualistów. Myślę, że w badaniu powinno się wziąć również pod uwagę czy te kobiety wiedziały o homoseksualności swoich krewnych, aby wyeliminować ich świadome działanie.
inhet, 20 sierpnia 2008, 05:52
Działanie z premedytacją można spokojnie wykluczyć. ;D
Ale hipoteza wiążąca zwiększoną płodność z hiperseksualizmem tez nie bardzo daje się utrzymać. W takim przypadku nimfomanki miałyby setki dzieci... Podejrzewam tu emergentne zjawisko populacyjne.
Natsume, 20 sierpnia 2008, 18:16
troche to dziwne.... znam nie jedną rodzinę, w której z pokolenia na pokolenie rodzi się mnóstwo dzieci i jakoś żadnego homoseksualnego mężczyzny nie ma.