Lepsze, bo mniej widać

| Technologia

Urządzenia rejestrujące promieniowanie o częstotliwościach terahercowych są wykorzystywane przez astronomów do obserwacji gwiazd ukrytych za obłokami pyłu. Demonstrowane przez kilkoma laty prototypy "ziemskich" kamer pracujących w tym paśmie wywołały wiele kontrowersji. Zbudowano je w celu wykrywania ukrytych przedmiotów i okazało się, że spełniają one to zadanie zbyt dobrze – umożliwiały m.in. dość dokładne przekonanie się, jak przechodnie wyglądają bez ubrań.

Nowa generacja kamer ma być pozbawiona tej "wady". System opracowany przez firmę ThruVision ma zasięg 25 metrów i potrafi przeniknąć ubranie oraz pokazać ukryte pod nim materiały wybuchowe, narkotyki czy broń. Zostały zatem zachowane te cechy skanerów poprzedniej generacji, które były najcenniejsze dla służb ochrony lotnisk czy stacji kolejowych. Różnica polega jednak na tym, że na obrazach z nowych kamer nie widać detali anatomicznych obserwowanej osoby. Ponadto system jest całkowicie pasywny – nie wymaga naświetlania potencjalnie szkodliwym promieniowaniem, jak to ma miejsce np. w urządzeniach rentgenowskich. Kamery "widzą" bowiem fale o niewielkim natężeniu, które są emitowane przez ludzkie ciało oraz różne przedmioty. Fale te przenikają odzież, drewno czy materiały ceramiczne, ale są pochłaniane przez metal oraz wodę.

Właściwość ta ułatwia odwzorowanie na obrazie zarysów poszczególnych obszarów. Po zarejestrowaniu wspomnianego promieniowania oraz przetworzeniu danych za pomocą komputera, produkowany jest obraz, na którym widać wszelkie ukryte obiekty. Pierwsze kamery terahercowe nowej generacji już pracują na giełdzie Dubai Mercantile Exchange oraz w londyńskim kompleksie Canary Wharf.

kamera promieniowanie teraherc ochrona