Jedenasta - najlepsza pora na kawę
Naukowcy wykazali, że idealną porą na poranną przerwę kawową – tak w domu, jak i w biurze - jest godzina jedenasta. Profesor Charles Spence z Wydziału Psychologii Eksperymentalnej Uniwersytetu Oksfordzkiego ułożył równanie, uwzględniając wiele czynników, w tym towarzystwo, oświetlenie, muzykę czy aromat naparu. Jak widać, nie chodzi wyłącznie o jakąkolwiek małą czarną czy kawopodobny smak.
Wyliczając najprzyjemniejszy moment na kawę (M), badacz wziął pod uwagę smak (S), otoczenie (O), naczynie, w którym jest ona podawana (N), towarzystwo (T) oraz porę dnia, na którą przypada przerwa (C). A oto ułożone na tej podstawie równanie: M=0,5xS+0,5xO+0,3xN+0,15xT+0,05xC.
Brytyjczyk odkrył, że najlepiej raczyć się małą czarną o 11 w dobrze oświetlonym pomieszczeniu bądź w słońcu na łonie natury. O tej bowiem porze podniebienie przeciętnego człowieka osiąga swoją szczytową formę. Warto przy tym słuchać włoskiej opery bądź wokalisty o niskim i chropawym głosie. Dbając o jakość doświadczenia, należy się zaopatrzyć w kawę o silnym aromacie, ponieważ 80% smaku napojów i pokarmów pochodzi z nosa, a nie języka. W żadnym razie nie wolno pić kawy w samotności. Co ważne, ciepły napar sprawia, że postrzegamy innych w korzystniejszym niż zazwyczaj świetle.
Spostrzeżenia Spence'a zostały ujęte w artykule pt. Zmieniające smaki. Autor objaśnia w nim krok po kroku, jak wskazówki środowiskowe wpływają na przeprowadzaną przez mózg interpretację smaku i przyjemność wynikającą z jedzenia czy picia.
Komentarze (8)
sylkis, 10 marca 2010, 14:57
kompletnie bez sensu sa imo takie zalozenia - sa zbyt zalezne od czynnikow typu o ktorej dana osoba sie budzi itp.
Jurgi, 10 marca 2010, 17:59
Właśnie miałem napisać: kawa tak zaraz po obudzeniu?!
thibris, 10 marca 2010, 19:12
W każdym bądź razie super pomysł żeby dzięki takim obliczeniom zabłysnąć na PUDELKU...
Piotrek, 11 marca 2010, 11:00
No dobra powiedzmy, że się zgadzam, ale włoska opera? Jako fan rocka i metalu to nie bardzo widzę w tym relaks, raczej jazgot doprowadzający do szału.
Każdy ma inne preferencje muzyczne i co jednego uspokaja drugiego denerwuje, więc akurat ta część eksperymentu to fikcja.
Jajcenty, 11 marca 2010, 11:05
No co Ty.... Nie budzę się zanim nie wypiję. Przed poranną kawą działam w trybie automatycznego pilota.
Co do samych wyliczeń, hm, jakież pole do popisu przy uwzględnianiu dodatkowych czynników: strefa czasowa, czas letni/zimowy, odległość czasowa od pobudki, długo
Jurgi, 11 marca 2010, 12:41
Ja na szczęście nie potrzebuję kawy do zastartowania. Pijałem kiedyś kawę, dlatego teraz unikam: strasznie łatwo się przyzwyczaić, najbardziej właśnie do porannej daweczki…
mikroos, 11 marca 2010, 13:29
Chyba na trzecią.
inhet, 12 marca 2010, 22:47
Na kawę każda pora jest najlepsza.