Krem na tatuaże
Na kanadyjskim Dalhousie University powstał krem, który usuwa tatuaże. Na razie działa na zwierzętach, a jeśli będzie równie skuteczny w przypadku ludzi, to może stanowić znacznie tańszą i mniej bolesną alternatywę dla tradycyjnego usuwania tatuaży laserem. Zapotrzebowanie na tego typu usługi jest spore. W samych Stanach Zjednoczonych wartość rynku usuwania tatuaży to 75,5 miliona dolarów.
Doktorant Alex Falkenham z Wydziału Patologii, który opracował nowy krem, nazwał go Biphosphonate Liposomal Tattoo Removal (BLTR).
Gdy w czasie tatuowania wprowadzamy w skórę barwnik, do akcji przystępują makrofagi, które próbują oczyścić organizm. Dlatego też tatuażom często towarzyszy reakcja zapalna. Makrofagi, po wchłonięciu barwnika, przemieszczają się do układu limfatycznego, z którego są usuwane wraz z barwnikiem. Jednak część makrofagów wchłania tak duże ilości barwnika, że zostają uwięzione w tkance podskórnej i przechodzą w stan uśpienia. Z czasem część z nich jest usuwana z organizmu, dlatego też tatuaże bledną. Jest to jednak proces bardzo powolny.
Falkenham stwierdził, że warto spróbować zaaplikować takim uśpionym makrofagom coś, co wyrwie je z odrętwienia i spowoduje, że przemieszczą się do układu limfatycznego. Stworzył więc krem, który zawiera lipidy. Po nałożeniu na skórę wnika on w nią, a po dotarciu do makrofagów powstają liposomy, które wchłaniają barwnik. Gdy w miejsce, w którym znajduje się tatuaż, przybywają nowe makrofagi, by usunąć liposomy z komórek, zabierają ze sobą też barwnik, dzięki czemu tatuaż blednie - wyjaśnia Falkenham. Gdy porównamy tę metodę do usuwania laserem, kiedy to dochodzi do oparzeń i uszkodzeń skóry, to możemy stwierdzić, że mamy do czynienia z techniką, która nie ma zbyt wielu skutków ubocznych. Nasz krem nie ma wpływu na zdrowe komórki, nie dochodzi do dużej reakcji zapalnej. Na podstawie dotychczasowych osiągnięć możemy przypuszczać, że reakcja zapalna w ogóle się nie pojawi, że krem będzie miał właściwości przeciwzapalne - dodaje uczony.
Falkenham ocenia, że jego krem będzie najlepiej sobie radził z tatuażami, które mają co najmniej dwa lata. W ich przypadku skóra zdążyła się już bowiem całkowicie zagoić po tatuowaniu, dzięki czemu liposomy lepiej mogą wniknąć w miejsce wykonania tatuażu. Ze wstępnych szacunków wynika, że wykorzystanie kremu do usunięcia tatuażu o wymiarach 10x10 cm będzie kosztowało około 4,5 USD, czyli wielokrotnie taniej niż wykorzystywanie lasera.
Na rynku są już obecne kremy, których twórcy obiecują, że usuwają tatuaże. Jednak, jak ostrzega Mayo Clinic, brak jest dowodów naukowych, że działają, a często nie są odpowiednio przebadane dermatologicznie, mogą więc dawać niepożądane skutki.
Komentarze (0)