Pionierski laser polimerowy opracowany przez Polaków
Polimer – w tym przypadku tworzywo sztuczne - pobudzony prądem elektrycznym może świecić jak laser! Naukowcy z Poznania jako pierwsi na świecie pokazali, że takie urządzenie da się zbudować. To otwiera drogę do laserów tańszych i łatwiejszych w produkcji.
Naukowcy z całego świata od dawna rywalizowali, kto pierwszy skonstruuje polimerowy laser zasilany bezpośrednio prądem elektrycznym. Nie za bardzo wiedziano, jak sprawić, żeby sztuczne tworzywo pod wpływem prądu elektrycznego zaczęło emitować uporządkowaną laserową wiązkę światła. Ten nie lada wyczyn udał się jednak zespołowi prof. Jerzego Langera z Wydziału Chemii UAM.
Lasery wykonywane z polimerów będą tańsze i łatwiejsze w produkcji niż tradycyjne lasery. Polimery bowiem można szybko i stosunkowo łatwo otrzymywać oraz przetwarzać, i nie są do tego potrzebne technologie stosowane przy wytwarzaniu i obróbce tradycyjnych półprzewodników, często z użyciem unikatowych materiałów.
A JEDNAK ŚWIECI!
Na prace nad naszym polimerowym laserem nie dostaliśmy grantu z instytucji finansujących badania. Recenzenci określali projekt jako interesujący i o przełomowym znaczeniu, lecz niemożliwy do zrealizowania - przyznaje w rozmowie z PAP prof. Langer. Na szczęście naukowcy nie poddali się i laser udało się im zbudować. Można sprawić, by emitował światło niebieskie, fioletowe albo czerwone. Można też dzięki niemu uzyskać światło białe, generowane poprzez tzw. wymuszony efekt Ramana. Efektem jest białe światło otoczone kolorowymi promieniami w formie stożków, które na ekranie tworzą barwne krążki.
Dotąd znane już były polimery, które emitowały wiązkę światła laserowego, jednak akcja laserowa musiała być w nich wzbudzana intensywnym światłem z innego źródła, często lasera. Badacze z UAM natomiast jako pierwsi na świecie pokazali, że polimer można zmusić do emisji wiązki laserowej bezpośrednio za pomocą prądu elektrycznego.
POLSKA POLIANILINA
Polimerem, który udało się zmusić do emitowania wiązki laserowej, jest polianilina. To pierwszy polski polimer przewodzący. Zaprojektowałem go - jako materiał o oczekiwanym wysokim przewodnictwie elektrycznym - na podstawie analizy dostępnych informacji o strukturze i otrzymałem już na przełomie 1974/1975 - opowiada w rozmowie z PAP prof. Jerzy Langer. Badacz wyjaśnia, że przepis na polimer opracował, badając czerń anilinową - popularny barwnik, stosowany np. do zabezpieczania powierzchni stołów laboratoryjnych. Polianilina ma postać czarnego proszku, a w laserze używana jest w formie tabletki.
Naukowiec opowiada, że podczas badań nad polianiliną zaobserwowano świecenie tabletki. Ona nie świeciła jednak tak, jak zwykła żarówka - dookoła, tylko pojawiało się w niej świecenie kierunkowe. Zainteresowaliśmy się tym zjawiskiem. Po szczegółowych badaniach okazało się, że jest to efekt laserowania - powiedział naukowiec.
Upraszczając, badacz porównuje fotony tworzące wiązkę zwykłego światła, np. żarówki, do zachowania uczestników procesji - każdy foton jest inny, "idzie" swoim tempem i w nieco różne strony. A światło lasera przypomina marsz kolumny wojska - fotony są do siebie bardzo podobne i "idą" równym krokiem, dokładnie w tym samym kierunku. Światło lasera jest bardziej spójne i kierunkowe, a jego wiązka jest mało rozbieżna. Problemem było sprawienie, by polimer wymuszał na fotonach taki "żołnierski marsz".
LASER? CZARNO TO WIDZĘ
Trzeba przyznać, że pomysł, aby wykorzystać polianilinę w pracach nad laserem, był dość szalony. W końcu materiał jest całkiem czarny. A czarne materiały mają to do siebie, że w normalnych warunkach raczej pochłaniają światło, zamiast je przepuszczać. Okazało się jednak, że można sprawić, iż polianilina staje się przezroczysta dla światła i daje efekt laserowania - powiedział Langer.
Otóż są materiały, które pod działaniem silnej wiązki światła stają się przezroczyste. Materiał intensywnie pobudzany światłem osiąga stan nasycenia i nie może już go więcej pochłaniać. To efekt znany jako "nasycalna absorpcja". We wnętrzu tabletki uformowanej z polianiliny, pod wpływem prądu elektrycznego powstaje lokalnie silne światło, które jest absorbowane. Wkrótce jednak, absorbujący polimer światłem tym się nasyca i nie może go dalej pochłaniać. Staje się więc w tym obszarze przezroczysty. Takie zjawisko jest stymulowane w polianilinie silnym prądem. My postanowiliśmy je wykorzystać w naszym urządzeniu. To klucz do sukcesu - wyjaśnia prof. Langer.
PRACA DO WYKONANIA
Na razie Polacy jako pierwsi na świecie pokazali, że laser polimerowy stymulowany prądem elektrycznym da się zbudować. Aby można to było wykorzystać, potrzebne są dalsze badania. Przed nami opracowanie technologii wytwarzania takich laserów, żeby były one stabilne i wygodne w użyciu - mówi naukowiec.
Polianilina w formie nanostruktur była stosowana w naszym laboratorium jako podłoże do hodowli komórek i tkanek, w szybkich nanodetektorach bakterii oraz niebezpiecznych związków chemicznych. Teraz pokazujemy, że może ona znaleźć zastosowanie w laserach. Przed nami program rozszerzenia badań na podstawie wniosków z wcześniejszych eksperymentów, sugerujących, że materiał ten może być nadprzewodzący - zdradza rozmówca PAP.
Komentarze (6)
Flaku, 23 września 2016, 23:20
To nasycenie absorbcji brzmi trochę jak mała sprawność lasera i problemy z chłodzeniem. Podejrzewam, że laser ten miałby raczej zastąpić lasery diodowe niż CO2. Gratulacje za osiągnięcie wbrew recenzentom.
Ergo Sum, 25 września 2016, 17:06
"Recenzenci określali projekt jako ... niemożliwy do zrealizowania" - Jak dla mnie, to powinni już stracić pracę.
pogo, 26 września 2016, 01:10
@@Ergo Sum,
No nie zupełnie stracić pracę.
Jeśli wszyscy mówią, że czegoś się nie da zrobić... szczególnie w jakiś jeden sposób, a ktoś stara się o grant na ten właśnie sposób, to raczej nikt rozsądny nie da mu kasy.
Łatwiej się wytłumaczyć z tego, że się nie dało na coś, co działa, niż że się dało, na coś co nie miał prawa działać i rzeczywiści nie działa... To jak są pierwsze konkretne wyniki to należy dać kasę by rozwijać dalej.
@@Flaku,
Na razie najważniejsze, że się da... potem będziemy optymalizować proces.
ala, 26 września 2016, 10:01
A jednak, zdroworozsądkowe finansowanie badań hamuje postęp. Za wyniki badań w ramach tak przyznawanych grantów trudno oczekiwać Nagrody Nobla. Prawdziwego odkrycia nie można przewidzieć (z definicji). Coś, o czym wszyscy wiedzą, że "da się zrobić" nie jest odkryciem.
A jednak, zdroworozsądkowe finansowanie badań hamuje postęp. Za wyniki badań w ramach tak przyznawanych grantów trudno oczekiwać Nagrody Nobla. Prawdziwego odkrycia nie można przewidzieć (z definicji). Coś, o czym wszyscy wiedzą, że "da się zrobić" nie jest odkryciem.
pogo, 26 września 2016, 15:57
Cóż... trzeba zachować pewne granice jednak, bo inaczej zaczniemy finansować badania nad perpetum mobile.
Niestety w naszych realiach politycznych boję się, że właśnie takie zupełnie bezsensowne projekty dostaną kasę, a coś takiego lekko wątpliwego - nie...
ala, 26 września 2016, 18:59
Historia znaczących odkryć naukowych, to ciąg przypadków, genialnej intuicji, ryzyka i uporu w działaniu. Bardziej stymulujący, innowacyjny i efektywnie owocny w odkrycia będzie projekt dotyczący owego „perpetum mobile”, któremu „zdrowy rozsądek” odmówi wsparcia, niż ten podejmujący przyczynkowe badania w zakresie popularnej (nawet ważnej) tematyki, dobrze znanej recenzentom - więc „bezpieczny” i akceptowalny. Problem nie dotyczy wyłącznie naszego kraju, lecz systemu finansowania badań na całym świecie. Ten system jest wysoce nieefektywny z naukowego punktu widzenia, zadowala jedynie kręgi zarządzające. Skutek – istotne sukcesy naukowe zupełnie nie są skorelowane z wysokością nakładów.