HIV do zadań specjalnych
Naukowcy z Uniwersytetu w Bostonie opracowali prostą, jednoetapową procedurę pozwalającą na uzyskanie komórek macierzystych z komórek dojrzałego organizmu.
Sekretem opracowanej techniki jest lentiwirus, czyli cząstka zakaźna stworzona na bazie wirusa HIV. Został on pozbawiony genów odpowiedzialnych za replikację (są one "dostarczane" przez zmodyfikowane genetycznie komórki, które służą jako gospodarze konieczni do namnażania lentiwirusów), za to wzbogacono je o zestaw czterech genów pozwalających na "cofnięcie w rozwoju" komórek pobranych z organizmu dorosłych myszy.
Uzyskany przez Amerykanów wirus jest w stanie zaatakować komórkę i wprowadzić do niej swoje geny, lecz nie jest zdolny do namnażania się w jej wnętrzu. Co więcej, jest on zdolny do trwałego wbudowania własnych genów do genomu gospodarza. Oznacza to, że raz zainfekowana komórka będzie już zawsze posiadała zawartą w jego wnętrzu sekwencję DNA i syntetyzowała białka w oparciu o zapisane w niej informacje.
To nie pierwszy raz, kiedy wykorzystano lentiwirusy do modyfikacji komórek, lecz nikt wcześniej nie zawarł wszystkich potrzebnych do tego genów w jednej sekwencji i w jednym wirusie. Daje to gwarancję, że jeżeli dana komórka zostanie zmodyfikowana, otrzyma wszystkie cztery geny w jednym "pakiecie", co było dotychczas nieosiągalne.
Co więcej, wszystkie cztery sekwencje są wprowadzane w równej liczbie kopii (za idealną uważa się w tym wypadku sytuację, gdy pojedyncza komórka jest infekowana przez pojedynczą cząstkę wirusową), dzięki czemu uzyskane komórki mają bardziej przewidywalne właściwości.
W swoim eksperymencie badacze z Bostonu użyli zestawu genów, które umożliwiły przekształcenie mysich fibroblastów (komórek należących do tkanki łącznej) do postaci tzw. pluripotentnych komórek macierzystych. Posiadają one większość cech komórek macierzystych pobranych z embrionu, lecz stosowana metoda jest znacznie mniej kontrowersyjna od manipulowania zarodkami. Co więcej, nowa technika jest dziesięciokrotnie bardziej wydajna od tych stosowanych dotychczas.
Wykonane badanie stanowi istotny krok naprzód, gdyż pozwala na uzyskanie komórek macierzystych na masową skalę bez wykonywania nadmiernie skomplikowanych eksperymentów. Być może uda się także uspokoić w ten sposób krytyków, uważających doświadczenia na komórkach zarodkowych za nieetyczne.
Kolejnym celem zespołu, prowadzonego przez Cesara A. Sommera, jest "uzbrojenie" lentiwirusa w sekwencje umożliwiające kontrolowane usunięcie wstawionych uprzednio genów. Umożliwi to jeszcze dokładniejszą kontrolę stanu komórek, zwiększając tym samym "realizm" testów prowadzonych na uzyskanych w ten sposób komórkach pluripotentnych.
Komentarze (6)
luk-san, 9 stycznia 2009, 00:37
Cesara A. Sommera = prezes Umbrella Corporation
całkowicie przekonał mnie ten cytat: "uzbrojenie lentiwirusa"
mikroos, 9 stycznia 2009, 00:56
A mógłbyś jaśniej?
patrykus, 9 stycznia 2009, 12:12
;D Heh już tytuł kojarzy się z Resident Evil..
mikroos, 9 stycznia 2009, 12:25
Aaa, okej Myślałem, że mówisz o jakiejś firmie z realnego świata
A lentiwirusy to fajna rzecz jest generalnie
thibris, 9 stycznia 2009, 14:15
Zaniepokoiło mnie to zdanie, nie wiem czy powinno.
Czy jeśli uzyskane komórki będą miały mniej przewidywalne właściwości, to może się zdarzyć tak, że nabiorą właściwości replikacji ?
mikroos, 9 stycznia 2009, 14:30
Jest troszeczkę inaczej
Przede wszystkim, ta technika jest stosowana tylko w laboratorium, więc jeśli dojdzie do jakichś zaburzeń, wystarczy zalać komórki etanolem i po krzyku.
Po drugie, liczba wbudowanych kaset jest istotna z przynajmniej dwóch powodów:
1. integracja zachodzi mniej więcej w losowych miejscach, więc im więcej integracji, tym większe ryzyko, że n-ta z nich zniszczy jakiś ważny gen
2. powtarzalna liczba integracji będzie dawała powtarzalne właściwości komórek
Natomiast na pewno nie ma ryzyka, że lentiwirus będzie się replikował gdziekolwiek poza specjalnymi komórkami "składającymi" (bo sam lentiwirus jako gotowa cząstka nie posiada w ogóle genów potrzebnych dla zajścia tego procesu), a do tego nie będzie atakował tak jak HIV, bo jest pozbawiony receptorów odpowiedzialnych za atak na limfocyty. Istnieje jedynie czysto hipotetyczne ryzyko, że podanie lentiwirusa nosicielowi "prawdziwego" HIV może zaowocować rekombinacją i przekazaniem genów z HIV do lentiwirusa, ale 1. jest to skrajnie mało prawdopodobne 2. roznoszenie się wirusa i tak będzie zachodziło tak samo, jak u HIV, a więc na pewno nie będzie to wirus wysoce zakaźny.