W przesyłce pocztowej z Ukrainy wykryto 3 starożytne miecze pochodzące z wykopalisk archeologicznych
Kontrolujący przesyłkę pocztową nadaną w Ukrainie funkcjonariusze lubelskiej Krajowej Administracji Skarbowej (KAS) odkryli 3 starożytne miecze. Są to zabytki archeologiczne pochodzące z wykopalisk.
Dwa miecze, akinakesy, powstały ok. VII-V w. p.n.e. Jak podkreślono w komunikacie KAS, w polskich zbiorach znajduje się obecnie jedynie około 10 sztuk tego typu zabytków.
Akinakes to prosty, krótki miecz, używany m.in. przez Persów, którzy przejęli go od Scytów. Był on dobrze znany Grekom już w V wieku p.n.e. Pierwszym, który wspomniał go literaturze, był Herodot, który opisując ofiarę złożoną przez Kserksesa, nadmieniał, że po tej modlitwie wrzucił czarę do Hellespontu, nadto złoty mieszalnik i perski miecz, który zwą akinakes. Miecze takie widzimy na reliefach z Persepolis; wspomina o nich Józef Flawiusz w „Dawnych dziejach Izraela”, porównując je do krótkich sztyletów. Akinakesy najczęściej były żelazne, ale mogły być też złote, z bogato zdobionymi rękojeściami i pochwami, dekorowanymi złotem i kością słoniową.
Miecz typu sarmackiego - 3. z wykrytych przez funkcjonariuszy zabytków - jest z kolei datowany na IV/III w. p.n.e.-IV w. n.e.
Sarmaci byli ludem nomadów, zamieszkującym stepy od Uralu po Wielką Nizinę Węgierską. Posługiwali się oni różnymi typami mieczy, które z czasem ulegały różnym zmianom i stylistycznym, i funkcjonalnym. Sarmacka broń biała dominowała na stepach Eurazji aż po IV wiek. Została ona zastąpiona w okresie wielkiej wędrówki ludów przez miecz Hunów, który z czasem zastąpiły szabla i pałasz.
Na razie wartość rynkową wykrytych mieczy określono na 6 tys. zł; ostateczną opinię ma jednak wydać niezależny rzeczoznawca.
Do ujawnienia zabytków doszło dzięki jednemu z funkcjonariuszy Oddziału Celnego Pocztowego w Lublinie. Na podstawie gabarytów, wskazujących, że wewnątrz znajduje się coś długiego, wytypował ją do sprawdzenia. Przesyłkę prześwietlono specjalnym skanerem i okazało się, że w środku znajdują się zabytki, a nie – jak zadeklarował nadawca – „wyroby współczesne”.
Michał Deruś, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Lublinie poinformował, że przesyłka adresowana była do mieszkańca północnej Polski.
Obecnie komórka dochodzeniowo-śledcza Izby Skarbowej przygotowuje materiały dla sądu, na podstawie których sąd orzeknie o przepadku zabytków na rzecz Skarbu Państwa. Sąd może też wskazać muzeum, do którego miecze trafią. Jeśli tego nie zrobi, decyzja taka będzie leżała w gestii Naczelnika Lubelskiego Urzędu Celno-Skarbowego w Białej Podlaskiej.
Komentarze (4)
Ergo Sum, 30 grudnia 2022, 18:11
I to jest efekt tego, że polskie prawo nie przewiduje muzeów PRYWATNYCH. Wystarczyłoby że adresat miałby takie muzeum i nikt nie musiałby niczego ukrywać. W dodatku z pewnością wiedza o miejscu znaleziska byłaby zachowana - co jest niezwykle ważne.
ex nihilo, 30 grudnia 2022, 21:38
G. prawda:
1. przewiduje
2. założenie nie jest trudne
3. prywatnych muzeów jest od cholery i jeszcze pięć.
https://zarzadzaniemuzeami.pl/ile-jest-muzeow-prywatnych/
Procedury są takie same w przypadku wszystkich muzeów - "państwowych" i prywatnych.
thikim, 1 stycznia 2023, 20:46
Muzeum prywatne oczywiście istnieją ale g. prawda z tym że je łatwo założyć.
http://tomaszcukiernik.pl/artykuly/artykuly-wolnorynkowe/jak-radzi-sobie-prywatne-muzeum/
Jakoś tutaj praktyk nie narzekał na łatwość.
Chyba ex nihilo trochę oceniłeś to na zasadzie: ja nie zakładam to jest łatwo.
Trochę jak moja żona - jak czegoś nie robi - to jest dla niej łatwe i za 15 minut chce wynik. Dopiero jak coś odbiję i mówię: to zrób sama - to się zaczyna że jednak może to nie jest takie łatwe i zajmuje dni albo i tygodnie.
Ale to ogólna cecha ludzka, łatwe jak komuś zlecić, trudne jak samemu robić. Też ma aspierdalaj jak Ty
Czy jest ich dużo? Zależy jak liczyć bo to są bardzo różne nieporównywalne twory. Akurat muzeum prywatnych z takimi eksponatami jak tutaj jest mowa - to nie kojarzę w ogóle. Raczej jest ich mało.
Powinni dać to w prezencie Komediantowi Głównemu - on nie takie rzeczy by przewiózł swoimi wewnętrznymi procedurami
Zresztą ... przecież ten jeden prezent co wybuchł to wierzchołek góry takich prezentów co nie wybuchają i nikt o nich nie wie. A to dość powszechna procedura że nikt z pustymi rękami nie wyjeźdża. Ani jadąc na Ukrainę ani gdziekolwiek indziej.
Byle pani poseł jak ma imieniny to szereg instytucji państwowych wysyła przedstawicieli z podarunkami.
Clue problemu jest jednak inne. Jako wolnościowiec uznaję prymat prawa własności nad socjalistycznymi bzdurami, co oczywiście nie znajduje powszechnego zrozumienia gdyż powszechne jest podejście: nacjonalizujemy dobra kultury. Potem jest tylko płacz jak ta nacjonalizacja trochę za bardzo się rozpędzi.
Bo wielu chętnie nacjonalizuje majątek innych. Płaczą dopiero jak to ich majątek jest nacjonalizowany.
ex nihilo, 2 stycznia 2023, 06:14
No faktycznie, cholernie reprezentatywny przykład dałeś... "militarka" + budowa, no i ten schron nie wiadomo czyj był, może dopiero trzeba było go zdobyć. Przypuszczam, że przez te właśnie sprawy "nie narzekał na łatwość". Ale jak widać działa, i to bardzo fajnie - jak wynika z tego, co w sieci. Jak będę w pobliżu na pewno tam zajrzę.
Trochę się pomyliłeś, bo zakładałem, dziesięć lat temu. Nie wyszło, ale z powodów całkiem niezależnych od jakichś trudności z założeniem. Wspomniałem tu kiedyś o dziesięcioletniej już wojnie sądowej, w której biorę udział. Obiekt w którym miało być muzeum był częścią dużego spadku, do którego dobrali się, delikatnie mówiąc, "nadmiernie sprytni" biznesmeni. I to zablokowało temat. Połowa sprawy już wygrana, ale trochę za późno.
Ogólnie - pomijając jakieś szczególne problemy, typu właśnie budowa czy "militarka", sprawy formalne są do załatwienia dla całkiem przeciętnego ludzia, który ma jakąś ciekawą kolekcję i potrafi napisać kilka w miarę sensownych pism. Naprawdę nic strasznego.
A bywa w ogóle bardzo prosto, szczególnie gdzieś na wsiach czy małych miastach. Mnie już od kilkunastu lat miejscowy "aktyw kulturalny", czy jak to nazwać, bardzo sprawnie zresztą działający, namawia na otwarcie muzeum w mojej chałupie (obiekt zabytkowy, nie całkiem chałupa) na zasadzie: "daj tylko zgodę, a my wszystko załatwimy, włącznie z forsą" Problem jest tylko w tym, że niezbyt mi pasuje udostępnienie miejsca, w którym mieszkam. Gdybym miał trochę terenu, na który bym sobie przeniósł jakąś fajną starą chałupę, muzeum już dawno by działało.
Nie jest sytuacja nadzwyczajna - wielu gminom zależy na takich sprawach, dobrze to wygląda w sprawozdaniach, przydaje się przy dzieleniu dotacji itd., itp.