11.000 lat izolacji, a geny lekooporności w mikrobiomie i tak są...
Naukowcy odkryli geny lekooporności w bakteriach przewodu pokarmowego Janomamów z górzystych rejonów południowej Wenezueli, którzy nigdy nie zetknęli się z antybiotykami. Odkrycia sugerują, że bakterie z ludzkiego organizmu dysponowały umiejętnością opierania się lekom na długo przed tym, nim po raz pierwszy zastosowano je do terapii chorób.
Odkryta w 2008 r. grupa była odizolowana od innych społeczności przez ponad 11 tys. lat. Wydaje się, że występuje u niej największa różnorodność bakterii, jaką kiedykolwiek odnotowano u ludzi.
To była idealna okazja, by zbadać, jak związki między mikrobami i ludźmi ewoluują bez wpływów współczesnego społeczeństwa. Takie wpływy obejmują międzynarodowe podróże i wystawienie na oddziaływanie antybiotyków - wyjaśnia dr Gautam Dantas ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Waszyngtona w St. Louis, dodając, że antybiotykooporność wydaje się naturalną cechą ludzkiego mikrobiomu, która czeka na aktywację i wzmocnienie po zastosowaniu leku.
Tacy ludzie są wolni od ekspozycji na współczesne antybiotyki; jedynym źródłem antybiotyków może być przypadkowe spożycie bakterii glebowych, które produkują naturalne ich wersje - opowiada studentka Erica Pehrsson.
Nasze wyniki dopisują się do coraz dłuższej listy danych, które sugerują związek między [...] zmniejszoną różnorodnością bakterii, zindustrializowaną dietą i współczesnymi antybiotykami a chorobami immunologicznymi i metabolicznymi, których liczba dramatycznie wzrosła od lat 70. XX w. Sądzimy, że w ciągu ostatnich 30 lat w środowisku zdarzyło się coś, co napędza te choroby i myślimy, że mikrobiom ma z tym również coś wspólnego - dodaje dr Maria Dominguez-Bello ze Szkoły Medycyny Uniwersytetu Nowojorskiego.
W 2009 r. po wyrażeniu zgody przez starszyznę i uczestników badania specjaliści pobrali próbki z rąk, ust i odchodów. W komunikacji pomagał tłumacz znający hiszpański i język Janomamów. W sumie w studium wzięło udział 34 z 54 mieszańców. Mieli oni od 4 do 50 lat.
DNA bakterii Janomamów porównano do DNA bakterii z USA i dwóch innych grup: Indian Guahibo z Wenezueli i mieszkańców wiejskich rejonów Malawi (obie grupy miały pewien kontakt z uprzemysłowionymi społeczeństwami).
Wg prof. Jose Clemente z Icahn School of Medicine na Mount Sinai, różnorodność bakterii Janomamów była niemal dwukrotnie większa niż u Amerykanów i o 30-40% większa niż u Guahibo i badanych z Malawi. Dotyczyło to jednak tylko bakterii fekalnych i ze skóry, bo różnorodność bakterii z jamy ustnej była z grubsza taka sama jak u Amerykanów.
Gdy wyhodowane gatunki bakterii Janomamów wystawiano na oddziaływanie 23 antybiotyków, wszystkie umierały, naukowcy podejrzewali jednak, że bakterie mogą dysponować uśpionymi genami lekooporności, które uaktywnią się po ekspozycji na antybiotyki. Podczas eksperymentów okazało się, że to prawda. Później autorzy publikacji z Science Advances zastosowali to samo podejście zwane funkcjonalną metagenomiką do próbek kału i z jamy ustnej. W ten sposób zidentyfikowali ok. 30 dodatkowych genów lekooporności. Wiele z tych genów dezaktywowało naturalne antybiotyki, ale liczne oddziaływały na leki pół- i całkowicie syntetyczne, w tym na cefalosporyny 3. i 4. generacji.
Naukowcy dywagują, że źródłem genów lekooporności mogą być bakterie glebowe. Wspominają też, że niewykluczone, że opisywane geny spełniają u bakterii inne funkcje lub że Janomamowie mieli niebezpośredni kontakt ze światem współczesnym. Dominguez-Bello przypomina również, że Indianie piją napój ze sfermentowanego manioku i że w przyszłości dobrze byłoby go zbadać.
Komentarze (41)
Użytkownik-7423, 20 kwietnia 2015, 19:35
"Naukowcy" jeszcze przez eony nie dojdą czym są i do czego służą geny, ale w sumie co się dziwić, "dalsze badania są potrzebne", a bitcoiny na granty płyną, że ho, ho.
Gdyby archaiczne bakterie nie miały genów warunkujących adaptację zwaną lekoopornością, skąd niby teraz miałby je wziąć.
Nasz, ludzki pociąg i odporność na alkohol wziął się z zamierzchłych czasów, kiedy wczesne naczelne musiały jeść fermentujące rośliny, by przetrwać.
Geny to są mapy, same w sobie nieaktywne, dopiero pod wpływem substratów ze środowiska odpalają i wywołują odpowiednie reakcje metabolizmu.
Na tym opiera się życie na tej planecie, wcale nie "najsilniejsi przetrwają", ale przetrwają ci, których korzystny układ RNA czy DNA warunkuje ciut więcej zdolnego do rozmnożenia potomstwa w zadanych warunkach otoczenia.
MrVocabulary (WhizzKid), 21 kwietnia 2015, 09:47
Nie obraź się, ale pozwolę sobie zauważyć, że – najprawdopodobniej niechcący – zahaczyłeś o błąd logiczny, który nazywa się po angielsku „strawman” (dosł. figurant). Polega on na tym, że źle się przedstawia cudzy argument, po czym łatwo go zbić. Konkretnie chodzi mi o „najsilniejsi przetrwają”, które nie ma absolutnie nic wspólnego z tym, co powiedział Darwin ani co jest podstawa mainstreamu współczesnych badań nad ewolucją.
To, co powiedział Spencer, to „survival of the fittest”. Samo słowo fit faktycznie często znaczy tyle co ‘wysportowany, atletyczny, silny’, ale jest to nowe znaczenie.
To, co fit znaczyło, to (za www.etymology.com):
…czyli tyle, co „odpowiedni, dopasowany, adekwatny, dający radę”.
Suma sumarum, o ile faktycznie, zbyt wielu ludzi źle rozumie te słowa, przez co dochodzą do złych wniosków, to jednak „survival of the fittest” doskonale oddaje sens neodarwinizmu
Użytkownik-7423, 21 kwietnia 2015, 10:29
Niby czemu miałbym się obrazić?
Masz rację i do tego właśnie piję.
Powszechnie uważa się, że to silniejsi (cokolwiek to znaczy) pozostawiają po sobie więcej potomstwa.
Przodkowie pasożytów przewodu pokarmowego posiadali oczy, układ trawienny i wiele innych potrzebnych do życia "na zewnątrz" urządzeń. Po zmianie środowiska znacznie uprościli swoje ciała i to stanowiło o sukcesie.
Słabość bywa siłą, a elastyczność jest nią zawsze.
Dlatego np. zadawniony spór między wegetarianami a mięsożercami nie ma większego sensu, u jednych i drugich "odpala" inny garnitur genów wymuszony substratem pokarmowym, czyli środowiskiem. Pójdę dalej i powiem, że cukrzyca, podagra, miażdżyca czy nowotwór to nie żadne choroby czy syndromy, ale zupełnie naturalne sposoby obejścia danej zmiennej środowiskowej.
Sławko, 22 kwietnia 2015, 11:14
"Naukowcy odkryli geny lekooporności w bakteriach przewodu pokarmowego Janomamów z górzystych rejonów południowej Wenezueli, którzy nigdy nie zetknęli się z antybiotykami."
Przecież to bzdura. Taka penicylina przecież to naturalny antybiotyk, wyodrębniony z pleśni. Różne organizmy (w tym często grzyby) wytwarzaja substancje, które działają jak antybiotyki, czy wręcz są antybiotykami. Czy ci "naukowcy" sugerują, że owe bakterie nie miały także styczności z żadnymi grzybami? Przecież one mogły się dostawać do przewodu pokarmowego Janomamów, więc kompletnie nie rozumiem co w tym dziwnego. Czy plemię Janomamów żyje na innej planecie? Czasmi "naukowcy" zadziwiają mnie swoją ignorancją.
Sposoby obejścia? Jeśli już to próby obejscia i to raczej niezbyt udane.
Użytkownik-7423, 22 kwietnia 2015, 11:39
Priorytetem dla organizmu jest przetrwać na tyle długo, by się powielić. A jeśli już to się uda to nie ma absolutnie żadnego znaczenia czy ciało przestanie funkcjonować ze starości, od zawału, udaru, zatrucia wysokim poziomem cukru we krwi czy od wielkiego guza na trzustce.
Astroboy, 22 kwietnia 2015, 13:34
Nie znam się, więc zapytam. A cóż takiego w owym organizmie jest dyktatorem owego priorytetu, i co ów priorytet odbiera?
Czyżby chodziło o to, że każdy młodzieniec zażywający antykoncepcji już za życia cierpi męki piekielne?
A może teoria altruistycznego samobójstwa?
Użytkownik-7423, 22 kwietnia 2015, 13:45
Telomery.
Po pewnej ilości podziałów komórkowych organizm uznaje, że szansa na najlepsze jakościowo potomstwo minęła i zaczyna się fuszerka w powielaniu materiału biologicznego, błędy w komórkach prowadzące do smutnego końca.
U niektórych gatunków śmierć poprodukcyjna następuje gwałtownie (łososie, ketmie), u niektórych powoli i stopniowo, u niektórych (samice Homo sapiens) okres reprodukcji jest bardzo skrócony, a wydłużony czas pomenopauzalny sprzyja opiece nad wnukami i prawnukami, co ma kapitalny biologiczny sens ochrony swojej linii genetycznej.
Astroboy, 22 kwietnia 2015, 13:49
Telomery telomerami (o ile jako ignorant rozumiem, zabezpieczają raczej przed błędami kopiowania), ale nie widzę związku z "dyktatem priorytetu"…
Użytkownik-7423, 22 kwietnia 2015, 13:58
To poczytaj o telomerach.
Każda komórka, a więc rozrodcze również, mają określoną żywotność.
Im krótsze telomery, tym więcej skumulowanych błędów, tym gorsze jakościowo potencjalne potomstwo.
Zatem, skoro produkcja komórek rozrodczych podupada z powodu nawarstwiających się błędów, nośnik układu generatywnego, czyli organizm nie ma sensu istnienia.
Zabiera tylko tlen, pożywienie i przestrzeń młodemu pokoleniu.
Astroboy, 22 kwietnia 2015, 14:09
Raczej to rozumiem, ale napisałeś:
Chyba rozumiesz moje pytanie, bo dostrzegam tutaj chyba niedocenianą przez Ciebie statystykę.
Jajcenty, 22 kwietnia 2015, 14:13
Otóż to, w całej tej ewolucji nie ma krztyny zamiaru czy celu. Jest zmienność i sito środowiska.
Użytkownik-7423, 22 kwietnia 2015, 14:23
Nie jestem pewien o co pytasz.
Jeśli jakaś cecha, np. możliwość odżywiania się za młodu rafinowanym cukrem i serwatką w proszku, spowoduje, że dana populacja będzie wydawać więcej potomstwa, niż populacja odżywiająca się warzywami i chudym mięsem, to dobór naturalny będzie promował populację cukrowo-serwatkową, nawet jeśli po okresie reprodukcyjnym jej przedstawiciele będę umierać w męczarniach na raki i zawały.
Obserwujemy to przecież wokół.
I zupełnie nie ma znaczenia, że przedstawiciele populacji warzywno-mięsnej będą żyli długo i szczęśliwie, bo w końcu zostaną wyparci przez dynamiczniej rozwijającą się sąsiednią grupę.
Czy o co pytasz?
Pamiętaj, że procesy dynamiki populacujnej nie dotyczą osobników, tylko populacji.
Bzdura.Celem życia jest trwanie, a jego cechą powielanie.
Astroboy, 22 kwietnia 2015, 14:32
No. A napisałeś:
Mamy wreszcie forumowicza, który odrył sens życia. Widzę, że coraz bliżej definicji życia…
Użytkownik-7423, 22 kwietnia 2015, 14:38
Populacja składa się z osobników, tak jak pustynia z ziarenek piasku. To oczywiste. Ale proces pustynnienia czy burzy piaskowej dotyczy pustyni, a nie ziarenek piasku.
Zbyt subtelne, żeby pojąć?
Skoro życie na Ziemi istnieje od minimum 3 mld lat, to nie trzeba być geniuszem, by zauważyć jak silna jest w nim potrzeba trwania.
MrVocabulary (WhizzKid), 22 kwietnia 2015, 14:42
Astro, a skąd założenie, że [całe] życie ma jeden, niepodzielny i wspólny cel istnienia? Ja swój cel życia sobie np. wybrałem.
Ale żeby nie mówić o szczególnych przypadkach, czyli szczycie drabiny ewolucji – weźmy sobie np. taki cel życia samobójców Oni „cel” traktują bardzo dosłownie. Ale, choć rozrywkowi, życia w nich za wiele nie ma (średnio w danym odcinku czasu).
Astroboy, 22 kwietnia 2015, 14:48
No wiesz, może to nieporozumienie w przekazie, ale ja nic na temat "celu życia" nie twierdziłem. Dla mnie sens życia (globalnie, nie osobniczo) jest podobny ziarenku piasku układającemu się w wydmę.
Najwyraźniej nie dla Ciebie:
Użytkownik-7423, 22 kwietnia 2015, 14:50
Zupełnie mi to nie przeszkadza, że nie rozumiesz.
Jajcenty, 22 kwietnia 2015, 15:15
Trwanie jest skutkiem (przystosowania), Powielanie (z błędami) jest źródłem zmienności co powoduje powstanie lepiej przystosowanego życia.
Słońce istnieje dłużej, to to ma dopiero potrzebę...
Użytkownik-7423, 22 kwietnia 2015, 15:16
Skoro tak twierdzisz.
Astroboy, 22 kwietnia 2015, 15:37
Bardzo chętnie Ci to wyjaśnię. Na forum, skoro nie cytowałem, to
kierowałem do poprzednika, czyli WhizzKida. Do Ciebie było to:
Osobiście nie przeszkadza mi twoja buta i pewność siebie. Zdecydowanie denerwujący jest infantylizm.
Użytkownik-7423, 22 kwietnia 2015, 15:39
O to to, infantylizm.
Też mi nie przeszkadza.
Astroboy, 22 kwietnia 2015, 15:41
Tobie Twój może nie, ale mi Twój zdecydowanie. Powiedz, na jakim to kursie szkolą takie trole?
Użytkownik-7423, 22 kwietnia 2015, 15:44
Na tym samym pewno, na którym wpajają, że jak ja napiszę "organizm", Ty od razu masz przed oczami "młodzieniec używający antykoncepcji".
Reszta jest milczeniem.
Astroboy, 22 kwietnia 2015, 15:52
Jednak bym Cię zapamiętał; to chyba nie ten kurs…
O widzisz, coś ciekawego zaczynasz, i zbywasz milczeniem. Czyżby Twoja prekognicja własnej indolencji?
Ale ok, z mojej strony EOT.