Tuczące myślenie
Co za dużo, to niezdrowo. Powiedzenie to odnosi się również do myślenia. Kanadyjscy naukowcy wykazali bowiem, że osoby, które za dużo "główkują", zaczynają się objadać, a to prosta droga do otyłości.
Jak zauważyli naukowcy z Universite Laval w Quebecu, stresująca praca intelektualna sprawia, że ludzie więcej jedzą, czyli dostarczają swojemu organizmowi większą liczbę kalorii. Podczas eksperymentów 14 studentów wykonywało najpierw jedno z 3 prostych zadań, potem zachęcano ich do zjedzenia czegoś w bufecie. Ochotnicy mogli po prostu siedzieć i relaksować się, czytać i pisać streszczenie krótkiego tekstu lub rozwiązywać na komputerze test pamięciowy.
Wykonanie tych zadań wiązało się z bardzo małymi nakładami energetycznymi. Podczas lekkiej gimnastyki intelektualnej (zadania 2. i 3.) spalano zaledwie o 3 kalorie więcej niż podczas odpoczynku. Okazało się jednak, że zakończywszy czytanie i pisanie podsumowania, studenci pochłaniali 203 dodatkowe kalorie, a po teście pamięciowym aż 253.
Gdy przed, podczas i po zakończeniu wysiłku intelektualnego pobrano próbki krwi, zaobserwowano skok stężenia zarówno glukozy, jak i insuliny. Jean-Philippe Chaput, szef zespołu, wyjaśnia, że działo się tak, ponieważ cukier zasila pracujące neurony. Aby sprostać zwiększonemu zapotrzebowaniu energetycznemu i zapewnić równowagę poziomu glukozy, organizm domaga się większych ilości jedzenia.
Nadkompensacja kaloryczna po wysiłku intelektualnym, połączona z obniżoną aktywnością fizyczną podczas wykonywania tego typu zadań, może napędzać epidemię otyłości, obserwowaną obecnie w krajach uprzemysłowionych – uważa Chaput.
Niewykluczone, że zjawisko będzie się nasilać, ponieważ wrasta liczba pracowników umysłowych. Z drugiej jednak strony na świecie upowszechnia się zjawisko pracy zdalnej, czasowego "wynajmowania" pracowników, którzy codziennie dojeżdżają, przemieszczają się. Naukowcy Microsoftu spekulują, że już wkrótce zmieni się krajobraz dużych brytyjskich miast. Znikną wysokie biurowce, pojawi się zaś więcej tras dla pieszych, a tzw. kwatery główne firm staną się zwyczajnie niepotrzebne.
Komentarze (5)
este perfil es muy tonto, 5 września 2008, 14:53
sądzę że przy takiej pracy umysłowej wzrasta też liczba chorób skóry ja np. się z nudów drapię po głowie jak coś czytam,albo nawet w nosie sobie podłubię :-* w ogóle za jakiś czas nie będzie trzeba wykonywać pracy i fizycznej i umysłowej bo maszyny będą to robić lepiej i/lub taniej,wtedy będziem mieć wooolne i czas do filozofowania,może więcej samobójstw
mikroos, 5 września 2008, 15:06
Nie wydaje mi się, żeby maszyny całkowicie wyeliminowały potrzebę pracy człowieka. Powód? Ktoś zawsze będzie właścicielem albo wytwórcą tych maszyn i będzie dbał o to, żeby konsument za nie zapłacił. A jak zapłaci, jeśli nie będzie pracował?
Maszyny mogą ogromnie ułatwić nasze życie, ale nie wydaje mi się, żeby kiedykolwiek całkowicie zwolniły ludzi z potrzeby pracy.
inhet, 5 września 2008, 17:15
U progu XX wieku William Thomson baron of Kelvin autorytatywnie oznajmił, że maszyny cięższe od powietrza nigdy nie będą latać. Ha, pomylił się...
Właścicielem i wytwórca maszyn mogą być inne maszyny zaś człowiek może kiedyś zajać stanowisko ich domowego zwierzątka...
mikroos, 5 września 2008, 17:42
A to jest zupełnie inna sprawa i masz w stu procentach rację.
chemiboy, 6 września 2008, 11:18
Polecam książkę Kurta Vonneguta - "Pianola". Po drugiej rewolucji przemysłowej maszyny nie tylko zastępują ludzi w pracy fizycznej ale również umysłowej. Społeczeństwo zredukowane do dwóch typów ludzi: intelektualistów-inżynierów tworzących maszyny i tzw. "knotów" wykonujących najprostsze prace nieopłacalne dla maszyn.