Preparat z UMK pomoże w walce z plastikowymi odpadami
Odpady plastikowe są wszędzie: na wysypiskach śmieci, w lasach, morzach i oceanach... Naukowcy mają mnóstwo pomysłów na to, jak z nimi walczyć. W ten trend ten wpisuje się też wynalazek z UMK w Toruniu: preparat przyspieszający proces rozkładu plastiku.
Preparat, którego twórczynią jest dr hab. Grażyna Dąbrowska - genetyk z toruńskiego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, może przyspieszyć nawet o 20 proc. rozkład plastikowych materiałów zalegających na wysypiskach śmieci. Zawiera on mikroorganizmy (zwłaszcza grzyby) zdolne do wytwarzania enzymów hydrolitycznych degradujących plastik.
Dr hab. Dąbrowska pracuje w Zakładzie Genetyki na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska UMK, gdzie zajmuje się m.in. genetyką roślin, ich interakcjami z mikroorganizmami oraz biodegradacją tworzyw sztucznych, zanieczyszczających glebę i wody. Ta wiedza pozwoliła jej dobrać składniki preparatu.
Co grzyby mają wspólnego z plastikowymi odpadami? Jak się okazuje, całkiem sporo. Jak tłumaczy badaczka, składniki preparatu mają szczególne właściwości, dzięki którym mogą wejść w reakcję chemiczną z plastikiem. Dzięki temu tworzywa sztuczne tracą swoje właściwości: stają się na przykład mniej rozciągliwe czy bardziej przepuszczalne dla gazów, pary wodnej, tlenu czy dwutlenku węgla - opisuje dr hab. Dąbrowska.
Efekty wynalazku z Torunia można zaobserwować po kilku miesiącach działania. Jak tłumaczy jego twórczyni, działanie preparatu wzmacniają wytwarzane przez grzyby białka, tworzące na powierzchni plastiku (zwłaszcza PET) specyficzną warstwę, ściśle przylegającą do danego tworzywa. Rosnąca grzybnia przylega więc do polimeru, równocześnie wytwarzając enzymy degradujące i zmieniające jego strukturę. Co znacznie zwiększa skuteczność procesu przyspieszania biodegradacji - tłumaczy dr hab. Dąbrowska.
Twórczyni preparatu widzi jego zastosowanie przede wszystkim pod sam koniec cyklu życiowego wysypisk śmieci, w procesie rekultywacji. Przez wiele lat w Polsce nie była prowadzona poprawna selekcja odpadów i właściwie większość tworzyw sztucznych znajduje się w tym momencie na składowiskach odpadów. Ich ilości są olbrzymie - dlatego tak pomocne byłoby zmniejszenie ich gabarytów, przyspieszenie procesu ich rozkładu na samym początku procesu odzyskiwania terenu składowiska - opowiada badaczka.
Rekultywacja wysypiska śmieci to długi i skomplikowany proces. Jego ostatecznym celem jest zmniejszenie negatywnego wpływu zebranych śmieci na środowisko - oraz zintegrowanie terenu wysypiska z jego otoczeniem. Odpady są prasowane przez ciężki sprzęt, po czym obsypuje się je kolejnymi warstwami gleby, aby wreszcie - w ostatnim etapie - obsiać roślinami.
Preparat mógłby być dodawany do pierwszej warstwy gleby - ma on bowiem jeszcze jedną ważną właściwość. Mikroorganizmy dobraliśmy w taki sposób, żeby charakteryzowały się dodatkowo zdolnością do wchodzenia w interakcje z roślinami i stymulowania roślin do wzrostu - mówi badaczka.
Jest to działanie kompleksowe - podkreśla. W ten sposób możemy równocześnie przyspieszamy degradację tego, co niekorzystne - jak i pozytywnie oddziaływać na rośliny i inne organizmy.
Skąd pomysł stworzenia preparatu? Impulsem była obserwacja: mam trójkę dzieci i widzę, ile potrafimy wyprodukować plastikowych odpadów w jednym gospodarstwie domowym... To właśnie troska o to, co się stanie z naszym środowiskiem, natchnęła mnie do tego, aby do walki z plastikiem zalegającym na wysypiskach zastosować badania, które prowadzę na co dzień - podsumowuje toruńska biolog.
Komentarze (8)
dzbanek1, 9 kwietnia 2019, 15:12
Te 20 procent czy to az takie wielkie osiagniecie ??
Dlaczego pisze sie tyle o tym jak co o technologi itp ale nic nie napisano jak dlogo normalnie plastik sie rozklad
mam wrazenie ze to mydlenie oczu i bicie piany aby pokazac jak to ci naukowcy z Torunia swiatowi sa i jakiego gigantycznego przelomu dokonali a caly swiat ma teraz calowac ich po stopach!
no niestety dla mnie 20 % znaczy tyle co nic bo braklo jednego zera aby sie bylo czym chwalic
i do scislosci w necie znalazlem ile rozklada sie plastik- od 100 lat do 1000 lat... np papierki po cukierkach 450 lat- gdzies znalazlem ze niektore czesci plastikowe nawet i 50 tys lat sie potrafia rozkladac- wiec operujemy tak wielkimi ogromnymi wartosciami ze te 20% to poprostu jak kropla w basenie- ona nic nie wnosi doslownie zero
Nawet 100 lat jest dlugo majac na uwadze ile my ludzie w tym czasie jestesmy w stanie tego swinstwa wyprodukowac- napisalem 200 % to by byl efekt bo 25 lat lub nawet 50 lat na rozlozenie plastiku byl by to jakis ratunea ale my operujemy tutaj setkami lat!
Ok wiec ja jako nienaukowiec z nieTorunia tez wymyslilem sposob i jest on tylko 1000% skuteczniejszy niz ten 20% sposob z Torunia- jak kupuje w sklepie cokolwiek to nie pakuje tego w plastikowa torbe tylko papierowa- tak jest drozej ale czy aby naprawde drozej? A jaka skutecznosc :D:D
Usher, 9 kwietnia 2019, 19:15
Podany opis prasowania śmieci zupełnie nie pasuje do właściwych okoliczności stosowania preparatu. Jeśli to ma byś skuteczne, to powierzchnia kontaktu powinna być jak największa, czyli śmieci powinny zostać zmielone. To dla odmiany powoduje powstawanie mikroplastiku, który może być wypłukiwany daleko poza teren, gdzie był składowany.
Jak z tego wynika, mamy błędne koło, bo metoda skutecznie pomagająca niszczyć plastik będzie równie skutecznie niszczyć środowisko i plastik poza wysypiskiem. Niektórzy może pamiętają Destructol G-1 X…
Ksen, 10 kwietnia 2019, 08:55
…który „śmiało można zaliczyć do najwspanialszych osiągnięć naszej cywilizacji w dziedzinie chemii stosowanej, takich jak C2H5OH, cyklon B, iperyt, herbicydy, pestycydy, DDT, LSD, detergenty, defolianty. pluton czy napalm”.
Pamiętamy…
Jest jednak pewna różnica. Destructex miał wnikać w subatomową strukturę materiału, a grzyb po prostu go żre od zewnątrz. Mam też nadzieję, że produkt powstały dzięki inżynierii genetycznej będzie zawierał odpowiednie zabezpieczenia.
Usher, 11 kwietnia 2019, 01:08
I dopisujemy roundup…
Nadzieja matką głupich. Nie ma stuprocentowych zabezpieczeń. Im coś powszechniej używane, tym bardziej skraca się czas do odkrycia luk w zabezpieczeniach czy niepożądanych skutków ubocznych. W przypadku organizmów żywych zwiększona presja środowiska sprzyja dostosowaniu się do niszy ekologicznej lub zmianie tej niszy, a krótszy czas życia oznacza szybszą selekcję - jest to więc rodzaj obejścia zabezpieczeń.
Różnica między substancją fizyko-chemiczną a organizmem żywym oznacza różne zasady działania, ale nie musi oznaczać różnicy w ocenie skutków ubocznych. W pierwszym przypadku może dojść do niepożądanych interakcji w przypadku zetknięcia z zestawem określonych substancji (coś może zadziałać jak katalizator, pojawi się efekt synergii), w drugim przypadku grzyby mogą sobie wybrać inną pożywkę w mieszaninie śmieci, mogą też zmutować i zmienić intensywność uszkadzania struktur. Przykładowo okazało się, że larwy niektórych omacnic (z pomocą bakterii) potrafią trawić polietylen, a nie tylko go przegryzać, potem okazało się, że inne owady też to potrafią - było już o tym w KW:
https://kopalniawiedzy.pl/barciak-wiekszy-Galleria-mellonella-gasienice-larwy-polietylen-glikol-etylenowy-Federica-Bertocchini,26335
https://kopalniawiedzy.pl/omacnica-spichrzanka-gasienica-larwa-przewod-pokarmowy-bakterie-polietylen-Enterobacter-asburiae-YT1-Bacillus-sp-YP1-Jun-Yang,21517
Ksen, 11 kwietnia 2019, 18:18
Fakt, nie ma stuprocentowych zabezpieczeń. Przypuszczam, że nawet zaszycie w kodzie genetycznym takich genów, które będą jednocześnie niezbędne do funkcjonowania, a w określonych warunkach (uwolnienie specjalnej, z góry zaprojektowanej substancji) staną się zabójcze dla danego organizmu, też nie odniosłoby oczekiwanych skutków. Pomijając nawet to, że wytworzenie takiej mutacji wydaje się przekraczać możliwości współczesnej genetyki, stworzonka i tak znalazłyby dla siebie odpowiedni suplement, niwelujący szkodliwe dla niego skutki genocydnej plomby.
Opisywana przez Zajdla substancja miała wszelkie cechy organizmu żywego: dostosowywanie się do środowiska, przejmowanie nowych terytoriów itd. Była więc to taka animalizacja koszmarów. Pozwolę sobie użyć tutaj porównania pralniczego. Stworzenie super piorącej substancji, która będzie rozpuszczać wszystko i dostosowywać się do nowych brudów, jest jak wlanie do pralki czarciego puddingu – skończy się chińskim syndromem. Co innego w wypadku używania tego, co obecnie – wyspecjalizowanych substancji, zsyntetyzowanych na podobieństwo enzymów, które robią tylko to, do czego zostały stworzone, a potem się błyskawicznie rozkładają. I tak właśnie ma być.
Podsumowując, pozwolę sobie wyrazić nadzieję, że organizmy żywe będą służyć wyłącznie do produkcji odpowiednich substancji niszczących plastiki, a same będą trzymane w laboratoriach firm, które te chemikalia produkować będą. Istnieje już odpowiedni precedens: zazdrośnie strzeżony szczep E. coli, używany do produkcji ludzkiej insuliny. W tym wypadku całym sercem poparłbym działania chciwych na grosz kapitalistów…
Usher, 12 kwietnia 2019, 03:42
Uważam, że więcej sensu ma odkrycie organizmów, które potrafiłyby kumulować mikroplastik… W takim przypadku nie dość, że ze środowiska zostałaby wyeliminowana najbardziej uciążliwa frakcja śmieci, to moglibyśmy zyskać tanią metodę pozyskania dużych ilości surowców wtórnych.
Ksen, 12 kwietnia 2019, 17:33
Zacny pomysł. Ale… można sobie wyobrazić, że te stworzonka nauczą się dobierać do makroplastikowych opakowań. A wtedy nieoczekiwane rozsypanie się w rękach butli wypełnionej keczupem stanie się najmniejszym problemem.
Lepiej nie ożywiać koszmarów.
KONTO USUNIĘTE, 12 kwietnia 2019, 21:03
Póżniej trzeba by jeszcze odkryć jak skumulować te organizmy kumulujące.
Usher, 13 kwietnia 2019, 00:14
Myślałem raczej o organizmach wodnych, głównie morskich, bo tam są chyba największe zasoby mikroplastiku. Przykładowo mogłyby być to jakieś organizmy żyjące w koloniach, zbierające mikroplastik i wykorzystujące go do budowy kolonii (czyli coś jakby plastikowe rafy czy konkrecje). Gdyby się okazało, że mikroplastik tonie i gromadzi się gdzieś bliżej dna, można wyhodować organizmy głębinowe, które na powierzchni nie przeżyją - i to byłoby dobre zabezpieczenie.
Jako że sam pisałem o ryzyku związanym ze swobodnym bytowaniem takich organizmów, mam też inną koncepcję. Zamiast ciąć na żyletki stare zbiornikowce, kontenerowce czy inne statki o dużej wyporności, można je przeznaczyć na pływające biologiczne oczyszczalnie ścieków prowadzące hodowlę tych organizmów. Zainstalować na nich baterie słoneczne i niech sobie dryfują pośród śmieci, co jakiś czas pobierając kolejną partię urobku do karmienia żyjątek i spuszczając odfiltrowaną wodę z powrotem do oceanu. Większe śmieci łatwo zbierać mechanicznie ale przecedzanie mikroplastiku niekoniecznie musi być wydajne, stąd pomysł wspomagania biologicznego.