Muzycy powinni uważać na płuca dudziarza
Muzycy grający na instrumentach dętych powinni uważać na chorobę nazwaną przez lekarzy "płucem dudziarza". Ostatnio w piśmie Thorax opisano śmiertelny przypadek 61-latka, którego organizm rozwinął silną reakcję na grzyby zamieszkujące wilgotne wnętrze jego dud.
Specjaliści podkreślają, że by uniknąć takich sytuacji, trzeba regularnie czyścić instrumenty. Dzięki temu nie dojdzie do nagromadzenia drożdżaków i innych patogenów. Przypominają też, że muzyk, któremu zaczynają doskwierać kaszel i zadyszka, powinien się zastanowić, czy nie wiąże się to przypadkiem z wykonywanym zawodem/pasją. Problem rozwija się wskutek nadmiernego pobudzenia układu odpornościowego (wdychane patogeny wyzwalają stan zapalny).
W literaturze przedmiotu opisano przypadki "płuca dudziarza" u saksofonisty i trębacza. Tutaj jednak przypadłość wcześnie rozpoznano i pacjenci powrócili do zdrowia.
Lekarze z Wythenshawe Hospital podejrzewali, że przyczyną problemów 61-latka mogą być jego dudy. Mężczyzna był bowiem świetnym dudziarzem, który ćwiczył każdego dnia. Od lat nie czuł się za dobrze, jego samopoczucie poprawiło się jednak na czas kilkumiesięcznej podróży zagranicznej, gdy instrument został w domu.
Jak można przeczytać w artykule opublikowanym w Thorax, w kwietniu 2014 r. 61-latek został przyjęty do kliniki śródmiąższowych chorób płuc. Od 7 lat narzekał na suchy kaszel i postępujący brak tchu. Nie pomagała terapia immunosupresyjna prednizolonem, przez co tolerancja wysiłku zmniejszyła się z ponad 10 km do zaledwie 20 m. W 2009 r. po biopsji i tomografii komputerowej w wysokiej rozdzielczości u pacjenta zdiagnozowano alergiczne zapalenie pęcherzyków płucnych (ang. hypersensitivity pneumonitis, HP). Mężczyzna nie stykał się z ptakami, w tym z gołębiami. Nigdy nie palił. W jego domu nie znaleziono pleśni ani uszkodzeń wywołanych przez wodę. Pacjent nie wykazywał też objawów choroby tkanki łącznej. Nie dało się więc ustalić, co w jego przypadku wyzwalało zapalenie pęcherzyków.
Mężczyzna podkreślał, że objawy stale się nasilały, z wyjątkiem 3-miesięcznego pobytu w Australii, kiedy to mógł przejść po plaży, nie zatrzymując się, aż 10 km. Po powrocie do Wielkiej Brytanii stan muzyka się jednak pogorszył.
We wrześniu 2014 r. 61-latka przyjęto do szpitala, bo 6 tygodni wcześniej duszności się pogorszyły, spadła też saturacja tlenem (przy jednoczesnym braku symptomów zakażenia). Wymazy pobrane z instrumentu ujawniły obecność wielu mikroorganizmów, w tym Paecilomyces variotti, Fusarium oxysporum, różnych gatunków pędzlaków (Penicillium), Rhodotorula mucilaginosa, Trichosporon mucoides czy Exophiala dermatitidis. Dziesiątego października chory zmarł. Sekcja zwłok ujawniła rozlane uszkodzenie pęcherzyków płucnych, odpowiadające zespołowi ostrej niewydolności oddechowej i włóknieniu śródmiąższu (przypisano je przewlekłemu HP).
Jeśli problem diagnozuje się wcześnie i usuwa przyczynę, chorobę można leczyć i prognozy są naprawdę dobre. Te organizmy występują w powietrzu, ale zazwyczaj ich stężenia nie osiągają szkodliwego poziomu. Czasem problemy tego typu widuje się u ludzi pracujących na farmach, gdzie stykają się oni ze spleśniałym sianem - wyjaśnia dr Jenny King z Wythenshawe Hospital.
Specjaliści ze stowarzyszeń dudziarzy polecają, by instrumenty czyścić szczoteczkami. Rurkę do wdmuchiwania powietrza warto co pół roku płukać gorącą wodą. Jeśli zbiornik powietrza jest wykonany z owczej skóry, raz do roku powinno się go wymyć w gorącej wodzie i wybielić.
Komentarze (0)