Ropuszy alert
Na Madagaskarze pojawiła się ropucha azjatycka (Duttaphrynus melanostictus), krewna agi (Rhinella marina). W liście do pisma Nature 11 sygnatariuszy alarmuje, że może to oznaczać ekologiczną katastrofę. Pierwszego reprezentanta tego gatunku widziano tam w marcu, później zdarzało się to jeszcze kilkakrotnie.
Biolodzy podkreślają, że należy podjąć natychmiastowe działania, by usunąć ropuchy azjatyckie, zanim zdążą się rozprzestrzenić. Istnieje bowiem zagrożenie, że jadowite D. melanostictus zatrują bufotoksynami miejscowe zwierzęta i/lub zarażą je śmiertelną grzybicą płazów chytrydiomykozą (łac. chytridiomycosis).
To niepokojące, bo Madagaskar cechuje niesamowita endemiczna bioróżnorodność [...] - podkreśla jeden z autorów doniesienia Jonathan Kolby z Uniwersytetu Jamesa Cooka.
Ropuchy azjatyckie, bardzo wytrzymały i łatwo przystosowujący się gatunek, widziano początkowo w Toamasinie, głównym porcie Madagaskaru. Najprawdopodobniej przybyły one w kontenerach z południowo-wschodniej Azji.
Biolodzy obawiają się, że dojdzie do powtórki tego, co z udziałem ag stało się w Australii. W latach 30. R. marina wypuszczono w Queensland (miały one walczyć ze szkodnikami upraw trzciny cukrowej). Ich liczebność szybko wzrastała, a ropucha opanowywała kolejne terytoria. Teraz uznaje się, że wywarła znaczący - negatywny - wpływ na bioróżnorodność Australii.
Co prawda ropuchy azjatyckie nie dorównują agom rozmiarami, ale również są jadowite. Naukowcy przypominają, że tutejsza fauna nigdy wcześniej nie zetknęła się z toksynami D. melanostictus, dlatego prawdopodobnie nie dysponuje odpowiednimi mechanizmami obronnymi.
Kolby dodaje, że należy sobie zadać pytanie, czy ropuchy azjatyckie nadal można wyeliminować? Czy zorientowaliśmy się wystarczająco wcześnie? Oczywiście wszyscy mamy nadzieję, że tak.
Komentarze (0)