Ratowanie przez latanie
Phil Lyall, hodowca jabłek z okolic Ottawy, tak przejął się zapowiadanymi przymrozkami, że wynajął helikopter, który przez całą noc latał nad jego 10-ha sadem. Chciał w ten sposób zepchnąć ciepłe powietrze z powrotem w kierunku ziemi.
W ciągu 2 lat Kanadyjczyk 2-krotnie skorzystał z kosztownej metody. W zeszłym roku udało mu się podnieść temperaturę z -3 do +3 stopni Celsjusza. Jak tłumaczy Lyall, gdy słupek zatrzyma się w okolicach zera, plony z jego sadu spadną o ok. 10%, lecz przy niższych wskazaniach zimno może wyeliminować aż 90% pąków kwiatowych lub zawiązków.
Walcząc o zbiory (i dochody), Lyall postanowił pójść za przykładem hodowców z Argentyny czy Nowej Zelandii, którzy ponoć już od jakiegoś czasu uciekają się do ratowniczych lotów nad drzewami owocowymi.
Komentarze (2)
marelisko, 15 maja 2013, 20:32
też mi wielka nowość, od wielu lat ta metoda jest wykorzystywana w Polsce, przykładów wkykorzystywania helikopterów do mieszania powietrza w walce z przymrozkami nie musimy szukać za oceanami, skoro używamy ich na własnym podwórku
Tomek, 22 maja 2013, 13:29
No widzisz, ja pierwszy raz o tym słyszę, i przyznaję, że jest to genialny patent. Gdyby nie kopalnia, to bym się nie dowiedział.
Czy możesz podać przykład wykorzystani takiego w Polsce?