Mniej krwawe telefony

| Technologia

Jak informuje organizacja International Rescue Committee, „krwawe telefony“ są mniej „krwawe“. Stało się to możliwe dzięki temu, że wielki firmy technologiczne, jak Intel, HP, Microsoft, Apple czy Dell dokładają starań, by upewnić się, że metale wykorzystywane do produkcji urządzeń nie pochodzą z tych regionów Demokratycznej Republiki Konga, w których toczy się wojna.

Wydobywane w DRK cenne metale napędzają jeden z najbardziej krwawych konfliktów zbrojnych. To właśnie o ich złoża prowadzone są walki. Jak ocenia International Rescue Committee, od 1998 roku w Kongo z powodu toczonych wojen śmierć poniosło około 5,4 miliona osób. Stąd też wysiłki organizacji pozarządowych, które starają się, by do obiegu nie trafiały minerały, z których pieniądze służą do finansowania wojen.

Wymienione na wstępie koncerny wdrażają systemy monitoringu, nadzorują swoich dostawców, pracują też nad systemem certyfikatów pozwalających na upewnienie się, iż w produktach wykorzystano metale pochodzące z tych regionów Kongo, na których nie toczą się walki.

Nie wszystkie jednak firmy postępują podobnie. Nintendo, Sharp, Canon, HTC czy Nikon zostały bardzo nisko ocenione w ramach prowadzonego przez International Rescue Committee Enough Project. Nintendo było jedyną spośród 24 firm, która nie otrzymała ani jednego punktu. To oznacza, że firma nie podjęła żadnych wysiłków w celu upewnienia się, iż jej produkty nie przyczyniają się do finansowania zbrojnych grup w środkowej Afryce. Nintendo tłumaczy się tym, że całą swoją produkcję zleca na zewnątrz, nie jest zatem bezpośrednio zaangażowane w wybór źródeł pochodzenia surowców.

W ramach Enough Project najlepiej oceniono Intela, który otrzymał 60 punktów, co oznacza, że zastosował 60% zaleceń twórców projektu. Jeszcze przed dwoma laty firmie przyznano 24 punkty. Na drugie miejsce trafiły Apple i Microsoft, otrzymując po 38 punktów. W 2010 miały, odpowiednio, 13 i 15 punktów. Kolejne miejsce z 35 punktami (wzrost z 19) zajęła Nokia.

Czynione wysiłki już dają bardzo wymierne rezultaty. Enough Project ocenia, że sumy, jakie zbrojne grupy zarabiają na wydobyciu i sprzedaży cyny, tantalu i wolframu, zmniejszyły się o 65%. To efekt nie tylko dobrej woli, ale i wprowadzanych rozwiązań prawnych. W 2010 roku amerykańska komisja papierów wartościowych i giełd (SEC) zaproponowała nowe przepisy, zgodnie z którymi notowane spółki będą musiały ujawniać, czy kupują surowce w regionach objętych konfliktami zbrojnymi. Głosowanie nad wejściem tej propozycji w życie odbędzie się już 22 sierpnia. Amerykańska Izba Handlowa sprzeciwia się nowym zasadom twierdząc, że ich wprowadzenie jest zbyt kosztowne lub zbyt skomplikowane.

Tymczasem, jak informuje organizacja Free the Slaves, niektóre grupy zbrojne wykorzystują pracę niewolników. Ludzi, którzy przemocą są zmuszani do pracy w kopalniach i nie otrzymują za to zapłaty.

Organizacje pozarządowe nie poddają się. Przypominają, że jeszcze niedawno wielkie koncerny zupełnie nie przejmowały się tym, skąd pochodzą wykorzystywane przez nie surowce. Teraz sytuacja ulega zmianie.

telefon Demokratyczna Republika Konga surowce cyna tantal wolfram wojna niewolnictwo