Twarz do bicia
Naukowcy z University of Utah przekonują, że twarze naszych męskich przodków, szczególnie australopiteków, ewoluowały, by zminimalizować urazy wywoływane uderzeniami w czasie walki.
Teoria Davida Carriera i Michaela H. Morgana jest alternatywą dla obowiązującej dotąd hipotezy, że ewolucja solidnych twarzy u naszych wczesnych przodków była skutkiem diety (konieczności radzenia sobie z trudnymi do zmiażdżenia pokarmami, np. orzechami).
U australopiteków występowała cała gama cech poprawiających zdolność do walki. Chodzi m.in. o proporcje dłoni umożliwiające zaciskanie jej w pięść. Układ mięśniowo-szkieletowy został przeobrażony w taki sposób, by spełniać funkcje maczugi. Jeśli rzeczywiście ewolucja proporcji dłoni wiązała się z doborem pod kątem walki, można by się spodziewać, że główny cel, twarz, zmieniał się, by zmniejszać ryzyko urazu - wyjaśnia Carrier.
Kiedy współcześni ludzie walczą [...], podstawowym celem jest zazwyczaj twarz. Odkryliśmy, że kości z najwyższym wskaźnikiem złamań w walce są tymi samymi, które najbardziej wzmocniły się w toku ewolucji głównych przedstawicieli plemienia Hominini. To zarazem części czaszki, którymi najbardziej różnią się samce i samice zarówno australopiteków, jak i ludzi. Innymi słowy, męskie i żeńskie twarze są różne, ponieważ u mężczyzn części czaszki łamiące się w czasie potyczek są większe.
Amerykanie dodają, że te cechy twarzy pojawiają się w zapisie kopalnym w mniej więcej tym samym czasie, co proporcje dłoni umożliwiające formowanie pięści.
Najnowsze studium bazuje na wcześniejszych pracach Carriera i Morgana, które wskazywały, że przemoc odgrywała w ludzkiej ewolucji większą rolę, niż przyznaje wielu antropologów.
Komentarze (6)
Robin_Otzi, 10 czerwca 2014, 22:24
Jak bardzo byśmy nie chcieli się do tego przyznać, to przez tysiąclecia to walka (wojna) była motorem rozwoju ludzkości!
Wyewoluowaliśmy dlatego, że byliśmy najbardziej agresywni!
Z tego też powodu boję się spotkania z obcą cywilizacją, bo raczej nie będa to łagodni wegetarianie skubiący trawkę
TrzyGrosze, 10 czerwca 2014, 23:37
Hmm.Jeżeli odporność na ciosy miała determinować facjatę australopiteka, to co u niego robi chrzęstny nos ? Ewolucja ani go wzmocniła, ani wyeliminowała. No i chyba nikt nie ma wątpliwości, że aż po dzisiejsze czasy, jest
bardzo wrażliwy na uderzenie.
Kiedyś był nawet chroniony z pomocą hełmu z nosalem ( foto obok).
glaude, 11 czerwca 2014, 10:28
Kostny szkielet nosa, to jeszcze większe ryzyko złamania niż przy chrzęstnym. Chrzęść zapewnia elastyczność i lekkość. Jest podatna na odkształcenia, dzięki czemu śluzówka i skóra nawet przy (oczywiście niezbyt mocnych) urazach mogą wyjść bez szwanku. Dlatego uszy też są chrzęstne.
Taki typ budowy nosa (dystalnej części) jest u ssaków ewolucyjnym dziedzictwem. Łatwiej więc drogą mutacji jest pewnie zwiększyć wielkość i/lub gęstość kości już istniejących, niż doprowadzić do swoistej ewolucyjnej "metaplazji" z chrzęści do kości.
P.S.
Nasada nosa składa się z kości (nosowych i lemiesza) i być może one też zostały "uodpornione na ciosy" w czasie ewolucji. O tym jednak w artykule nic nie ma.
wilk, 11 czerwca 2014, 13:57
Myślę, że akurat chrzęstny nos zajmujący ledwie z procent powierzchni całego ciała był najmniejszym zmartwieniem australopiteka. Zabezpieczenie przed otrzymaniem ciosu kamieniem czy kijem akurat w nos mającym fatalne skutki najwyraźniej nie jest priorytetem dla ewolucji niezależnie ile ciosów weń otrzymamy. Zresztą nos australopiteków miał typowy negroidalny kształt (płaski, niewydatny, mniejsza szansa na trafienie i kontuzję).
Z drugiej strony twierdzenie, że konflikty są motorem napędowym rozwoju (czy to gospodarczego, czy technologicznego) jest zdecydowanie zbytnim uproszczeniem.
glaude, 13 czerwca 2014, 13:54
Jest jeszcze jeden aspekt.
Uodporniły się głównie kości z boku twarzy (zarówno poprzez kształt, jak i grubość). Świadczy to według mnie dobitnie o zmianie w aparacie stawowym ręki.
U szympansa stawy barkowe mają największą i najbardziej ergonomiczną ruchomość (zakres ruchu) w kierunku góra-dół w płaszczyźnie strzałkowej. Stąd naturalne jest dla szympansa czy goryla wspinanie się (wiszenie, podciąganie- ogólnie brachiacja) oraz zadawanie ciosów przeciwnikowi płaską dłonią z góry (jak klapsy).
U ludzi staw barkowy jest inaczej zbudowany i ma on olbrzymią ruchomość również w płaszczyźnie czołowej, a zwłaszcza horyzontalnej. Mało tego, ciosy zadawane właśnie w poziomej płaszczyźnie (sierpowe, zamachowe) są o wiele silniejsze niż zadawane z góry. Do tego kości twarzoczaszki są drobniejsze niż mózgoczaszki- więc ryzyko urazu dłoni/pięści jest mniejsze przy sierpowych, przy jednoczesnej większej destrukcji głowy przeciwnika.
Siłą rzeczy, przy nowej technice walki (ciosy sierpowe/zamachowe zadawane pięścią) ewolucja musiała dokonać przynajmniej minimalnych zmian w obronie, stanowiącej teraz główne miejsce ataku, twarzy.
tommy2804, 15 lipca 2014, 00:09
Dokładnie... Wystarczy sobie wyobrazić, gdzie bylibyśmy "technologicznie" jako ludzkość, gdyby nie doszło do dwóch wojen światowych. Dzisiaj uśmiech na twarzy wywołuje wspomnienie twierdzenia autorytetu naukowego drugiej połowy XIX wieku, lorda Kelwina, iż "żadna maszyna cięższa od powietrza nie może latać".
Obecny impas w badaniach kosmicznych także jest spowodowany tym pokojowym błogostanem - odkąd zakończyła się "zimna wojna" nie dokonało się nic przełomowego w eksploracji kosmosu.
Jedyną nadzieją na poprawę na tym polu są obecnie prywatne firmy, które coraz "śmielej spoglądają w kierunku gwiazd" oraz "wkraczające" do gry mocarstwa (Chiny, Indie itp.) dla których dołączenie do elitarnego klubu kosmicznego jest sprawą priorytetową...