Z 'więzienia waleni' na Rosyjskim Dalekim Wschodzie uwolniono 2 orki i 6 białuch
Z "więzienia waleni", jak nazywa się miejsce na Rosyjskim Dalekim Wschodzie, gdzie od zeszłego roku przetrzymuje się ok. 90 zwierząt, uwolniono w zeszłym tygodniu 2 orki, siostrę i brata, i 6 białuch arktycznych. W czasie podróży skórę zwierząt pokrywano specjalnie do tego celu opracowanym kremem. Poza tym weterynarze zajmowali się ich masowaniem.
Walenie są przetrzymywane w ciasnych basenach od lata ubiegłego roku. Miały trafić do różnych akwariów, także w Chinach, gdzie takie przybytki cieszą się rosnącą popularnością.
Sprawa wzbudziła w Rosji duży społeczny sprzeciw. Za uwolnieniem zwierząt opowiedział się m.in. prezydent Władimir Putin. W efekcie wolność zwrócono 8 waleniom; w więzieniu pozostaje jeszcze 87.
Najtrudniejszą rzeczą w operacji było to, że nikt tego wcześniej nie robił. Z naukowego punktu widzenia to fantastyczne doświadczenie, które pokaże nam, jak zwierzęta zachowują się po dłuższym okresie niewoli - opowiada Kirył Kolonczin, dyrektor Wszechzwiązkowego Instytutu Rybołówstwa (VNIRO).
W pierwszym etapie ssaki wieziono ciężarówkami przez 760 km do portu w Chabarowsku. Tam przeładowywano je na statki. By podróż przebiegała bez przeszkód, poprosiliśmy o wsparcie i eskortę drogówki.
By uchronić skórę orek przed uszkodzeniem, opracowaliśmy specjalne kremy. Oprócz tego zmienialiśmy wodę, mieliśmy ze sobą sól morską i wsypywaliśmy do wody lód.
Nim zwierzęta zostały wypuszczone do wody, przez 4-6 godzin weterynarze masowali ogon i płetwy piersiowe - opowiada wicedyrektor instytutu Wiaczesław Bizikow.
Siostra i brat znajdują się już ponad 400 km od miejsca uwolnienia. Ich nadajniki satelitarne pokazują, że czegoś szukają, być może rodziny.
Bizikow dodaje, że w przyszłym tygodniu w drogę ku wolności wyruszy jeszcze kilka (3-4) orek.
Wielu naukowców i aktywistów krytykowało VNIRO za utrzymywanie szczegółów operacji w tajemnicy i uwolnienie tylko małej grupki zwierząt, a nie wszystkich razem, co zwiększyłoby ich szanse na przeżycie.
Kolonczin podkreśla jednak, że ze względu na brak funduszy nie można było uwolnić wszystkich zwierząt naraz. Instytut radził się zagranicznych ekspertów, np. Jeana-Michela Cousteau, ale wszystko trzeba było dostosować do rosyjskich realiów.
Komentarze (0)