Z głową w średniowieczu. Jak w XXI wieku pracuje średniowieczny kaligraf i iluminator
Jakich narzędzi, technik i materiałów Pan używa? I skąd Pan je bierze?
O, to jest cały arsenał. Wspomniałem już robienie farb, więc od tego zacznę. Średniowiecznej tempery nie kupi się w sklepie (w ogóle w sklepach plastycznych pod tą nazwą funkcjonują z reguły zwykłe plakatówki), muszę więc robić ją sam, przygotowując spoiwo z jajka i miodu – i ucierając je z suchymi pigmentami. Spora część pigmentów dostępnych średniowiecznemu malarzowi była wściekle toksyczna, w takich przypadkach godzę się ze współczesnymi zamiennikami: biel tytanowa zamiast ołowiowej, zieleń kobaltowa zamiast grynszpanu. Miałem kiedyś pomysł, żeby robić też własne pędzle (średniowieczną metodę znam), ale na szczęście poszedłem po rozum do głowy i zrezygnowałem. Gdybym chciał samodzielnie sporządzać wszystkie narzędzia i materiały, nie miałbym czasu na ich używanie.
Najwłaściwszym podłożem dla iluminacji jest pergamin, ale kiedy w Europie pojawił się papier, malowano też po nim. Ja używam obu materiałów.
Jeśli chodzi o przybory kaligraficzne, to wykorzystuję zarówno historyczne, jak i współczesne. Stalówki, pióra gęsie, trzcinowe, szklane i wieczne, pędzle, grafiony, markery, domowej roboty puszkopisy (zwane też z angielska cola penami). Atramenty, tusze, farby. Sporo tego i o każdym z tych przyborów mógłbym długo opowiadać, co zresztą robię czasem w mediach społecznościowych.
Z zaopatrzeniem nie ma wielkiego kłopotu. Jak już mówiłem, kaligrafia jest od ładnych kilku lat bardzo modnym hobby, nie brakuje więc specjalistycznych sklepów (sam prowadzę jeden z nich). Kiedy zaczynałem, wyglądało to trochę inaczej. Do dziś na przykład nie używam stalówek dla leworęcznych (choć są takie), bo kiedy uczyłem się kaligrafii trudniej było je dostać i przywykłem do standardowych.
Prawda, że w ramach niszowego rzemiosła mam jeszcze bardziej niszową specjalizację - kaligrafię średniowieczną - i to wymaga czasem pewnej gimnastyki. Gęsie pióra mam od hodowców, trzcina na kalamusy rośnie za oknem, szkielety mątw używane we wstępnym przygotowaniu pergaminu kupuję… w sklepie zoologicznym.
Jak wyglądała praca średniowiecznego iluminatora i kaligrafa, a jak wygląda Pańska praca?
O pracy średniowiecznego skryby można by pisać książki — i niejedną napisano. Kiedy myślimy o piśmiennictwie tamtej epoki, przed oczami staje nam benedyktyński mnich, pieczołowicie kopiujący mszał lub ewangeliarz, podczas gdy przy sąsiednim pulpicie jego kolega ozdabia karty scenami z Nowego Testamentu lub uciesznymi potworkami. To nie jest fałszywy obraz, ale bardzo niepełny. Istnieli też oczywiście kaligrafowie i iluminatorzy świeccy i od XII wieku przybywało ich lawinowo, bo wraz z pojawieniem się zupełnie nowego stanu, mieszczaństwa, i rozwojem uniwersytetów, wzrosło zapotrzebowanie na słowo pisane. W późnym średniowieczu klasztory wypadły z biznesu, mówiąc kolokwialnie, na rzecz komercyjnych pracowni, w których kopiowano, owszem, modlitewniki i psałterze, ale też poezje miłosne, opowieści o rycerzach króla Artura i parach Karola Wielkiego, teksty greckich i rzymskich klasyków oraz, wiecznie popularną, literaturę podróżniczą.
Imponujących rozmiarów (39x59 cm) dzieło na pergaminie. To kopia graduału powstałego w Kolonii w latach 1330–1335.
©Kamil Bachmiński
Oprócz kopiowania ksiąg, kaligrafowie znajdowali zatrudnienie w kancelariach. Żadna rada miejska, żaden sąd, żaden dwór biskupi, książęcy, czy tym bardziej, monarszy, nie mógł się obejść bez skrybów. Czasem w takich miejscach trafiało się też zajęcie dla iluminatora. Wśród ilustracji zdobiących mój pierwszy podręcznik kaligrafii znalazła się reprodukcja czternastowiecznego rejestru członków florenckiego cechu szewców. Prawą kolumnę zajmuje starannie kaligrafowana lista imion, lewą — iluminowany wizerunek św. Prokulfa, który patronował cechowi. Jak widać, nawet prostym rzemieślnikom zdarzało się korzystać z usług kaligrafów i iluminatorów.
Moja praca wygląda zupełnie inaczej – i może to dobrze, bo sądząc z pełnych rozgoryczenia dopisków na marginesach niektórych manuskryptów, skrybowie nierzadko uważali swoją pracę za dopust Boży. Ale po kolei.
Przede wszystkim, w przeciwieństwie do średniowiecznego kaligrafa, nie wypisuję oczywiście oficjalnych dokumentów – ani tym bardziej nie przepisuję całych książek. Co nie znaczy, że tego rodzaju manuskrypty nie powstają w ogóle. Całkiem niedawno internet obiegło zdjęcie wykaligrafowanego na pergaminie dokumentu, stwierdzającego objęcie tronu Piotrowego przez papieża Leona. W 2011 roku, wspólnym wysiłkiem kilkunastu kaligrafów i iluminatorów, ukończono w USA pracę nad rękopiśmienną biblią, tak zwaną „The Saint John's Bible”. Tego rodzaju zlecenia są jednak arcyrzadkie.
Głównym źródłem utrzymania jest więc dla mnie prowadzenie kursów i warsztatów. Poza tym napisałem dwa podręczniki kaligrafii, prowadzę sklep internetowy, robię mniejsze zlecenia. Nie sądzę, żeby ktoś miał zamówić u mnie iluminowany psałterz (choć oczywiście mógłby, zapraszam), ale ręcznie pisana na pergaminie pamiątka I Komunii Świętej, zdobiony złotem płatkowym dyplom czy drzewo genealogiczne, to już co innego.
Spora część mojej pracy, to detektywistyczna wręcz analiza pism ze średniowiecznych rękopisów. Litera po literze i karta po karcie przyglądam się tekstowi, starając się odcyfrować w jaki sposób został napisany. Jakie dokładnie ruchy wykonała ręka piszącego? W jakiej kolejności? Potem kataloguję swoje odkrycia w formie wzorników, zaopatrzonych w strzałki, cyferki, uwagi i objaśnienia. 35 takich wzorników zamieściłem w moich książkach, na bazie innych prowadzę warsztaty. Są i takie, które jeszcze nigdy nie ujrzały światła dziennego i czekają na swoją kolej.
Komentarze (2)
Astro, 17 lipca 2025, 05:26
Kurczę. Dopiero teraz natknąłem się na ten wywiad, a tu taka perełka!
Może dlatego, że Forumowicze rzadko komentują wywiady, a ja zwykle przeglądam z poziomu forum? A może Radar ma rację, że długie, interesujące, ale długie treści sprzedają się teraz słabo?
P.S. Mariusz. Pewnie to znany problem, ale na forum nie mieści się cały artykuł, a jedynie pierwsza strona z trzech, które widoczne są z poziomu SG (dotyczy to zapewne wszystkich dzielonych artów). No i gratulacje za wywiad.
Mariusz Błoński, 17 lipca 2025, 08:37
Wiem, że na forum nie mieści się całość, jeśli tekst ma strony. Wolę tego nie ruszać, żeby Jacek zajął się skończeniem nowej wersji witryny. Nie chcę mu głowy zawracać innymi rzeczami.
Dlatego warto przeglądać serwis ze strony głównej. Przynajmniej jeśli o wywiady i artykuły chodzi.
Dzięki