Polski pomysł na astaksantynę
Ale widziałem ostatnio informację, że Cyanotec zaraportował gorsze wyniki finansowe, gdyż były niekorzystne wiatry i tym podobne zdarzenia. Czyli te otwarte stawy są wrażliwe na tego typu zjawiska.
To jest właśnie główny minus otwartych hodowli. Są wrażliwe na warunki zewnętrzne. Tyle, że to jest najtańszy sposób hodowli. Do wykopania stawu wystarczy koparka i trochę folii, by woda nie przeciekała. Do tego jakieś mieszadło. Ale tak naprawdę koparka wystarczy, żeby założyć hodowlę. Natomiast zamknięte systemy, to nad czym my pracujemy, to są wydatki inwestycyjne. Trzeba zamknąć, uszczelnić, odgrodzić od warunków zewnętrznych, oświetlić, ogrzać. To są nie dość, że wydatki inwestycyjne, to jeszcze operacyjne. Trzeba zużyć dużo więcej energii na obsługę takiego systemu.
Zalety to po pierwsze czystość. Jest nieporównywalna z systemami otwartymi....
Czyli tutaj w grę wchodzą zastosowania medyczne i farmaceutyczne?
Zdecydowanie. Z tym, że, powiedzmy sobie szczerze, tamte astaksantyny [z otwartych hodowli – red.] też można wykorzystać, dlatego, że tutaj nie decyduje proces samego namnażania alg tylko proces ekstrakcji. Zależy od tego, z jaką czystością i powtarzalnością przeprowadzasz proces ekstrakcji astaksantyny z biomasy. Tak że tutaj nie ma różnicy, w jakim systemie to namnażasz. Ale czystość tego, co się namnaża czyni różnicę. Jak w systemie zamkniętym zaszczepisz jednym szczepem, to tam nie ma prawa nic innego się pojawić.
Jak rozumiem Państwo macie system zamknięty i zrobiliście coś takiego, co czyni go lepszym od innych systemów zamkniętych?
Tak. Tak nam się wydaje, że znaleźliśmy dużo fajniejszy system fotobioreaktorów, który może szybciej, lepiej i z większą wydajnością namnażać biomasę.
Czyli jesteście w stanie pobić konkurencję pod względem kosztów?
Tak. I na tym się skupiamy. Na koszcie wytworzenia.
W 2011 roku ukazał się artykuł, którego autorzy twierdzą, że w ich systemie zamkniętym, po – teoretycznym – przeskalowaniu do 900 kg rocznie, koszty produkcji kilograma astaksantyny spadają do siedmiuset kilkudziesięciu dolarów. Stwierdzili, że to dobra wiadomość, bo astaksantyna naturalna byłaby konkurencyjna wobec syntetycznej. Jesteście też w stanie osiągnąć taki poziom kosztów produkcji?
Tak. Wszystko fajnie. Nie wiem, jak im to przeskalowanie wyszło i komu. Jeśli chodzi o koszt produkcji to jesteśmy w stanie zejść mniej więcej do takiego poziomu. Jednak abstrahując od kosztów produkcji to nikomu nie opłaca się schodzić do takiej ceny sprzedaży.
Zapotrzebowanie jest spore?
Zapotrzebowanie jest spore i rośnie.
A wracając do wyrobu medycznego a suplementu diety. Suplement diety to jest właśnie to, że bierzesz pigułkę z astaksantyną i to jest na wszystko. Na wypadanie włosów, refluksy.... to likwiduje wolne rodniki. Jak każdy antyoksydant. Tak naprawdę wszystkie choroby zwyrodnieniowe... Polega to na tym, że w naszym organizmie jest zbyt dużo wolnych rodników, które uszkadzają komórki szybciej, niż organizm jest w stanie sobie z tym poradzić. Masz więc taką pigułkę i ona działa działa właśnie na to wszystko.
Natomiast wyrób medyczny jest obłożony znacznie większymi obostrzeniami. Gdy masz wyrób medyczny to musisz mieć napisane czemu on służy, na jakie schorzenia działa. To musi być poprzedzone badaniami klinicznymi. W Europie przyjmuje się, że dzienna dawka astaksantyny dla człowieka to 4 miligramy na dzień. Jeśli nawet wiesz, że gdy ją 10-krotnie zwiększysz to ona będzie miała jakieś skutki medyczne, to dopóki nie przeprowadzisz badań, to to może służyć co najwyżej jako suplement diety.
Są obecnie prowadzone badania kliniczne. Nad bardzo różnymi zastosowaniami astaksantyny. Mieliśmy u siebie na stażu doktora z Akademii Medycznej. Robił dla nas reasearch dotyczący tego, nad jakimi zastosowaniami astaksantyny są obecnie prowadzone badania kliniczne. Okazało się, żę badają ją pod kątem wszystkiego co możliwe, a nawet więcej....
Komentarze (0)