Polski pomysł na astaksantynę
Jak rozumiem, można go uzyskać tylko drogą naturalną?
W sposób naturalny można uzyskać też astaksantynę, która na człowieka nie działa. Ale tak. Na świecie uzyskuje się ten najlepszy steroizomer tylko drogą naturalną. Sztucznie wytworzona astaksantyna to mieszanina wszystkich czterech steroizomerów, zatem jej 1 gram ma moc antyoksydacyjną czterokrotnie mniejszą niż gram wyłącznie tej astaksantyny, która działa na człowieka. Dlatego też do spożycia przez człowieka jest dopuszczona tylko i wyłącznie naturalna. Syntetyczną używa się przede wszystkim jako kolorant do łososia. Bo to jest główne zastosowanie astaksantyny.
Obecnie...
Tak, ale sądzę, że to się nie zmieni. W handlu można spotkać też np. pstrąga a'la łosoś. To pstrąg, który ma różowe mięso. A to dlatego, że go też skarmiają astaksantyną. Ten kolor nie pochodzi z niczego innego.
Dziki łosoś ma mięso żółto-brązowe, jak inne ryby. Różowe mięso ma przez skarmianie astaksantyną. Jakbyśmy karpia zaczęli skarmiać astaksantyną, to też miałby różowe mięso. Tak że zastosowanie astaksantyny w aquakulturze wychodzi poza łososia. Tutaj chodzi o kolor mięsa, ale hodowcy zauważyli, że łosoś karmiony astaksantyną rośnie szybciej, a cała populacja jest zdrowsza.
Nikt nie będzie więc karmił łososia naturalną astaksantyną, bo jest zbyt droga?
Dokładnie. Po to właśnie jest produkowana syntetyczna astaksantyna. Żeby karmić ryby. Bo do suplementów diety nie jest dopuszczona.
Czy ktoś produkuje naturalną astaksantynę z czegoś innego niż glony?
Tak.
Z glonów można uzyskać 40 gramów astaksantyny z kilograma, prawda?
Tak. Z innych źródeł jest dużo mniej. Ale na przykład w Chinach produkuje się astaksantynę z kryla i krewetek. Oczywiście kryl i krewetki nie wytwarzają astaksantyny. Żywią się wytwarzającymi ją glonami Haematococus pluvialis, dlatego mają różową skorupkę. Jest więc fabryka krewetek, a ze skorupkami nie ma co robić, bo to w większości niestrawna chityna. I w Chinach z tego odpadu ekstrahują astaksantynę. To jest opłacalne tylko i wyłącznie dlatego, że mamy odpad, z którego można coś wycisnąć.
Astaksantynę produkuje się też z drożdży. Wytwarzają one tylko prawoskrętną astaksantynę, która jest dopuszczona wyłącznie do aquakultury. Uzyskuje się z nich dużo mniej astaksantyny niż z glonów, ale produkcja jest opłacalna, bo drożdże jest dużo łatwiej hodować niż glony. A dodatkową zaletą tej hodowli jest fakt, że jak taką astaksantyną skarmimy łososia, to możemy napisać, że barwnik pochodził ze źródeł naturalnych. To dobrze brzmi marketingowo.
Astaksantynę produkują też bakterie, ale w tak znikomych ilościach, że nie słyszałem, by ktokolwiek wykorzystywał tę metodę.
W Polsce ktoś produkuje astaksantynę?
O ile mi wiadomo, to nie.
Macie więc Państwo szansę zmonopolizować polski rynek.
Na polski rynek nie ma się co nastawiać. Jest za mały. Dlatego też na początek nastawiamy się na najważniejszy rynek – USA.
Komentarze (0)