A jednak się ociepla...
2. Nie potrafimy przewidzieć wszystkich skutków zachodzących zmian klimatycznych, możemy z grubsza tylko stwierdzić, że np. czekają nas gwałtowniejsze zjawiska pogodowe. Czy jest wobec tego o co kruszyć kopie? Być może nadchodzące zmiany będą korzystne dla planety? Może stężenie CO2 w atmosferze będzie miało korzystny wpływ na zwierzęta i rośliny?
SM: Zaraz, skutki przecież zależą od przyczyn. Ponieważ nie potrafimy przewidzieć wielu przyczyn, np. tego czy wybuchnie super-wulkan, czy uderzy planetoida, a także naszego zachowania - przyszłych emisji gazów cieplarnianych, aerozoli, zmian zagospodarowania powierzchni Ziemi to tym bardziej wielu skutków tych zjawisk też nie potrafimy przewidzieć. Potrafimy natomiast, znając najważniejsze związki przyczynowo-skutkowe w systemie klimatycznym, oszacować następstwa takiej czy innej przyczyny. Potrafimy też patrząc w przeszłość badać skutki nagłych zmian klimatu wywołanych innymi przyczynami.
Wyniki i jednych i drugich badań nie dają podstaw do optymizmu.
Nie potrafię sobie tez wyobrazić jak ludzie mogliby zyskać. Naiwne argumenty, że „a ja lubię ciepło, a Bałtyk będzie jak Morze Śródziemne” jakie padają często w dyskusjach w mediach są po prostu niepoważne – orbita Ziemi się na szczęście nie zmieni, kąt padania promieni słonecznych też. Zmieni się natomiast częstość suszy i powodzi – jedne i drugie będą bardziej dotkliwe. Prawdopodobnie będą nawiedzać nas fale upałów, takich jak 2 lata temu w Rosji czy ub. roku w południowych stanach USA. To już niemal pewne. Dalej, jeśli nie ograniczymy szybko wzrostu energii w systemie klimatycznym będzie tylko gorzej.
Oczywiście, ludzie nie znikną z powierzchni naszej planety, ale ekonomiści twierdzą że koszty adaptacji mogą stać się astronomiczne.
Co do roślin: już teraz CO2 w atmosferze jest ponad 40% więcej niż było 200 lat temu, a temperatura zmieniła się jeszcze stosunkowo nieznacznie. Czy słyszymy o ekspansji świata przyrody czy raczej o zagrożeniu i wymieraniu gatunków?
PGB: Jeśli chodzi o życie na Ziemi, to wiadomo że wśród żyjących na naszej planecie organizmów zawsze są wygrani i przegrani; jeśli zmiany są odpowiednio duże i zachodzą odpowiednio szybko, to możliwości adaptacyjne gatunków są mniejsze, i tych przegranych jest więcej. Nawet gdybyśmy nie znali żadnych geologicznych analogii dla wielkich wymierań spowodowanych gwałtownymi zmianami środowiska (a znamy), to można byłoby podejrzewać że wielki eksperyment geofizyczny "z lodowni plejstocenu do cieplarni eocenu w trzy stulecia" jest ryzykowny i niebezpieczny dla biosfery.
3. Na ile pewne są dane świadczące o ociepleniu? Przecież dokładne pomiary wykonywane są zaledwie od kilkudziesięciu lat. W skali geologicznej jest to nic nieznacząca chwila.
PGB: Globalny monitoring klimatu naszej planety prowadzimy dopiero od kilkudziesięciu lat; mniej dokładny od lat 100-150, w kilku regionach świata (Europa, Ameryka Północna) od lat kilkuset. Dokładność tych pomiarów jest wystarczająca, by stwierdzić że "globalne ocieplenie", rozumiane jako zmiany klimatyczne zachodzące od mniej więcej początku XX wieku jest "pewne".
Jeśli cofamy się w przeszłość, to już takich dokładnych danych nie posiadamy i musimy korzystać z danych pośrednich, tzw. proxy. Niepewność związana z oszacowaniami zmian zachodzących tysiąc, milion czy sto milionów lat temu nie ma jednak wpływu na dokładność pomiarów zmian zachodzących obecnie. Możemy nigdy nie dowiedzieć się, jak dokładnie wyglądał klimat schyłkowego ordowiku, ale to nie jest przecież przeszkodą by obserwować klimat tu i teraz, i by na tej podstawie dowiedzieć się co jest przyczyną zmian zachodzących obecnie.
Przy okazji, pytanie o możliwość badania układu fizycznego istniejącego od miliardów lat można odnieść do wielu dziedzin nauk przyrodniczych. Dokładne pomiary prędkości ruchu płyt kontynentalnych i sondaże sejsmiczne litosfery prowadzimy od niedawna, ale używamy tej wiedzy by wyjaśnić procesy tektoniczne zachodzące na Ziemi od milionów lat; obserwacje świadczące o reakcjach zachodzących wewnątrz Słońca zaczęliśmy przeprowadzać dopiero w wieku XX, ale nie wątpimy że zachodziły one i miliard lat temu; i tak dalej.
SM: Skala geologiczna (dziesiątki tysięcy, czy nawet dziesiątki milionów lat) nas w kontekście globalnego ocieplenia bezpośrednio nie interesuje, choć wiedza geologiczna dostarcza nam dowodów, że obecne ocieplenie jest w historii planety wyjątkowe co do swojej przyczyny. Dane z bezpośrednich pomiarów są oczywiście najważniejsze, w niektórych rejonach sięgają 300 lat wstecz. Mamy też dane pośrednie, mniej pewne i dokładne, ale dzięki nim sięgamy dalej wstecz. Należy przy tym operować wieloma niezależnymi zestawami danych pośrednich i na ich podstawie wyciągać wnioski. W wielu dyskusjach w świecie mediów te starsze dane pośrednie interpretuje się wybiórczo, stad wiele nieporozumień.
Komentarze (22)
romero, 26 marca 2012, 00:21
A ja daję +1 za świetną "galileuszową" nazwę tematu
przemo, 29 marca 2012, 05:06
" zmiany klimatyczne zachodzące od mniej więcej początku XX wieku"
Od XX wieku to moze byc jakis maly trend. Udowadniane na sile GO to jedna wielka bzdura.
mikroos, 29 marca 2012, 08:34
Wspaniała, merytoryczna wypowiedź Tylko potwierdzasz tezy stawiane przez prof. Malinowskiego oraz PGB
wilk, 30 marca 2012, 22:20
Szkoda, że zostałem jakby pominięty, ale wydaje mi się, że klimat wokół GO najlepiej oddaje cytat:
PS. Zarysowany stosunek emisji CO2 EU:Chiny wydał mi się mocno wątpliwy, co potwierdza też Wiki: http://en.wikipedia....oxide_emissions
Mariusz Błoński, 4 kwietnia 2012, 14:08
Zauważ,że PGB mówił o historycznej emisji, czyli całkowitym wkładzie, a nie rocznym.
wilk, 4 kwietnia 2012, 16:32
Faktycznie, o historycznych była mowa, więc tutaj póki co niby Chiny są jeszcze w tyle, ale od 2005 ich emisje mocno wzrosły (a kumulatywne znalazłem tylko za 1800-1988; drugi 1900-2004, ale już bez Europy).
Kurcze problem z tymi danymi (nie tylko odnośnie tego tematu) jest jakiś dla mnie niezrozumiały. Jak chce się znaleźć jakieś konkretne dane lub wykonać porównania, to albo nie sposób ich normalnie znaleźć (bez przekopywania się przez 10 i więcej stron wyników z Google), albo są niepełne (zbyt wąski zakres, nieaktualne, itd.) lub jedynie kumulatywne, albo trzeba samemu ręcznie to policzyć lub wręcz są chyba jakimś supertajnym tabu samych naukowców, o którym mówią, a znaleźć i opracować tego nie sposób. Może gdzieś istnieje, a ja nie wiem o tym, ale strasznie brakuje mi jednolitej bazy danych i interfejsu do tworzenia na ich podstawie tabelek czy wykresów. Wolfram Alpha jest świetnym krokiem naprzód, ale wielu rzeczy nie da się tam wciąż zrobić lub nie ma on dostępu do danych.
Mariusz Błoński, 4 kwietnia 2012, 18:28
No i nie zostałeś pominięty było pytanie o sens walki z GO
Jeśli chodzi o dane: wiem, że NOAA publikuje comiesięczne informacje dotyczące temperatur, więc u nich pewnie do tego dotrzesz. Pewnie brytyjskie Met Office ma sporo danych.
może tutaj coś będzie:
http://www.metoffice.../climate-change
http://www.noaa.gov/climate.html
http://www.climate.noaa.gov/
http://www.ncdc.noaa.gov/oa/ncdc.html
http://www.ncdc.noaa...9BEA16A6EA.lwf1
To ciekawie wygląda:
http://climate.nasa.gov/
http://www.giss.nasa.gov/research/
fuzja, 4 kwietnia 2012, 22:23
Już po wywiadzie, ale również chciałbym poznać kiedyś odpowiedź na pytanie o sens walki z C02, kiedy węgla i ropy ma być na maksymalnie kilkadziesiąt lat czyli bardzo mało. Prędzej czy później wykorzystamy prawie wszystkie źródła węglowe emitując C02 i dla klimatu raczej nie ma znaczenia czy to będzie za 50 czy za 150 lat. Zwykła ekonomia to jest to co ograniczy emisję tego gazu, nie trzeba do tego żadnych traktatów, zielonych certyfikatów, kar emisji... . Żaden traktat nie może ograniczać państw rozwijających się, gdzie ponad 80% ludności żyje poniżej progu egzystencji, a jeśli te państwa nie ograniczą emisji, więc jaki w tym sens ? Trzeba podejść pragmatycznie do tematu, jeśli to C02 jest faktycznie takie złe, to musimy wymyślić i zaproponować jakieś racjonalne rozwiązanie np:
- tor
- fuzja ?
Jajcenty, 5 kwietnia 2012, 09:32
Odkąd pamiętam wieszczy się szybki koniec kopalin - od 40 lat jest zawsze "kilkadziesiąt lat". Mimo to, ciągle odkrywane są nowe złoża, a postęp technologiczny umożliwia dostęp do zasobów wcześniej niedostępnych.
Całkowita zgoda. Używając eufemizmów: to duża bezczelność i hipokryzja doprowadzić do globalnego kryzysu klimatycznego a potem żądać od tych co nie zdążyli wziąć swojej działki by z niej zrezygnowali. Spotkałem się też z opinią, ze to świadome działanie starego zaawansowanego technologicznie zachodu by zmusić kraje rozwijające do zakupu drogich technologii. Jeśli tak, to niech zachód finansuje zieloną energetykę krajów rozwijających się.
Jest też drugi fakt: jeśli klimatolodzy się nie mylą to na GO najbardziej ucierpią właśnie kraje rozwijające się - w ich interesie jest ograniczanie GO.
Można by jeszcze zacząć oszczędzać
ratzing, 7 maja 2012, 10:19
Byłoby może i wspaniałe i merytoryczne, gdyby ktokolwiek cokolwiek napomknął o aktywności magnetycznej słońca. A takowa w ostatnich kilkudziesięciu tysiącleciach miała decydujący wpływ na klimat planety. Wielu astronomów podejrzewa, że większość efektów globalnego ocieplenia jest raczej związanych z ewentualnym wzrostem aktywności słońca, chociaż chyba żaden z nich nie marginalizował wpływu człowieka - po prostu ciężko ocenić, ile człowiek robi gazami cieplarnianymi, a ile słońce.
Widać geologowie i ekologowie różnej maści nie mają w sobie tyle pokory, żeby stwierdzić, że ciężko jest tak naprawdę określić wpływ antropologiczny, i robią jakieś dzikie wyliczenia.
Generalnie wszystko okaże się za jakąś dekadę - bo jeżeli słońce wpadnie w stan bardzo niskiej aktywności magnetycznej, co niektórzy naukowcy sugerują, możemy mieć globalny silny spadek temperatur, i efekt cieplarniany będzie jak najbardziej porządany. Rzecz jasna ze słońcem nigdy nie wiadomo i wcale nie musi wpadać w najbliższym czasie w ten swoisty letarg...
A tak w ogóle pozwolę sobie przypomnieć, że średnio na przestrzeni egzystencji ziemi jej średnie temperatury nie pozwalały na istnienie strefy wiecznej zmarzliny - także jakby nie patrzeć, żyjemy w małej epoce lodowcowej.
No i podsumowując - nie dajmy się zwariować. Ciężko jest wyliczyć coś tak nieskończenie skomplikowanego, jak globalny klimat, gdzie wpływ na niego ma praktycznie wszystko co się dzieje - osobiście ciężko mi zaufać naukowcom, którzy wyliczają to i tamto i siamto w jakimś dziwnym zamkniętym układzie - gdzie ignorują wpływ miriad innych czynników. A robią to, bo nie da się uwzględnić i wyliczyć wszystkich czynników. Chociażby aktywności słońca. Dlatego też, przestańmy trochę bić ludzi po łapach za oddychanie straszliwym CO2.
Z drugiej strony nie można popaść w przesadę w drugą stronę - emisja gazów cieplarnianych jest dla środowiska niekorzystna nie tylko ze względu na podnoszenie temperatur, i powinniśmy ją ograniczać.
Po prostu wszystko w granicach rozsądku.
Mariusz Błoński, 7 maja 2012, 12:00
Aktywność Słońca decydujący wpływ na klimat? Jakiś dowód?
Ponadto, nie musisz czekać dekady. Słońce właśnie wchodzi w szczyt aktywności, a jeszcze kilka lat temu mieliśmy do czynienia z jego bardzo małą aktywnością i jakoś nie znotowano "silnego spadku temperatur".
ratzing, 28 maja 2012, 07:39
Niestety oryginalnie moje teorie wychodzą z wykładu w którym uczestniczyłem kilka miesięcy temu, ale niestety dzięki mojej tragicznej pamięci nie jestem w stanie przywołać nazwiska profesora :/ Ale znalazłem cuś takiego:
http://infra.org.pl/nauka/wszechwiat/1118-po-sonecznej-burzy-epoka-lodowa.html
Ten artykuł o aktywności słońca/klimacie traktuje raczej obiektywnie. Generalnie troszkę źle to sformowałem - decydujący to troszkę za mocne słowo - w każdym razie faktem jest, że np. wspomniane w powyższym artykule minimum Maundera jest ściśle z obniżeniem aktywności słonecznej związane. Po prostu wydaje się, że jednak mogło mieć naprawdę duży wpływ na klimat.
Generalnie jeśli po tym wzroście aktywności Słońce rzeczywiście wpadnie w hiberancję na kilka lat to empirycznie przekonamy się, kto ma rację.
Mariusz Błoński, 28 maja 2012, 10:54
Zobacz tutaj:
http://kopalniawiedzy.pl/Slonce-Ziemia-aktywnosc-sloneczna-ocieplenie-irradiancja,15077
i tutaj
http://kopalniawiedzy.pl/Slonce-aktywnosc-temperatury-zima,14060
ratzing, 28 maja 2012, 13:12
Cóż, tak jak mówiłem - jeżeli słońce nam 'zahibernuje' to będziemy mieli ostateczny dowód na to jak słońce wpływa na globalny klimat - czy będzie zimniej czy nie. Bo jednak minimum maundera które korelowało z mini epoką lodowcową było związane z dużo niższą aktywnością słońca niż obecnie obserwujemy.
waldi888231200, 4 czerwca 2012, 02:52
To co wpływa na aktywność słoneczną wpływa również na planety układu wywołując ocieplenie inaczej aktywność słoneczna jest dobrym wskaźnikiem pogody kosmicznej (oczywiście pośrednio dopływ światła do fotosyntezy jest ważnym czynnikiem decydującym o ilości tlenu w powietrzu i jakości życia na tej planecie).
MrVocabulary (WhizzKid), 12 października 2012, 22:18
Jak to jest, że NASA, prawdopodobnie najpotężniejsza instytucja naukowa na świecie, po latach badań najnowocześniejszym sprzętem stwierdziła, że globalne ocieplenie bierze się ze zmian w aktywności Słońca i jego wpływu na pole magnetyczne Ziemi, a jakiś profesor z Polski i przypadkowy gość z Internetu uważają kompletnie na odwrót? Jak to jest, że mamy mniej CO2 niż za czasów dinozaurów, a wtedy jakoś drzewa nie płonęły od ciepła? :¬] Zresztą nie powołali się wg mnie na odpowiednią ilość danych, żeby mnie przekonać do swoich wniosków.
Jajcenty, 13 października 2012, 09:42
Link poproszę bo Twoja wiadomość jest trochę dziwna w kontekście niedawnego "nawrócenia" jednego z głównych i szanowanych oponentów hipotezy antropogenicznego GO. Nie ukrywam, że mi również trudno zaakceptować GO ale do tej pory miałem tylko "głębokie przekonanie" na dowód.
MrVocabulary (WhizzKid), 13 października 2012, 10:05
http://www.dailymail.co.uk/sciencetech/article-2093264/Forget-global-warming--Cycle-25-need-worry-NASA-scientists-right-Thames-freezing-again.html
Pierwszy z brzegu. Na Discovery dużo o tym trąbili. No kurde, na chłopski rozum - przecież szlachta polska ubierała się jak Tatarzy w jedwabne, szerokie spodnie nie bez powodu! A potem było zlodowacenie i Szwedzi do Polski po Bałtyku saniami przyjechali. To co, jako cywilizacja POCHŁANIALIŚMY CO2 i było antropogeniczne Global Cooling? Przecież faktem historycznym jest występowanie takich cyklicznych zlodowaceń i ociepleń.
NASA tłumaczyła, że chmury się formują tylko, jeśli w atmosferze są ciężkie pierwiastki, czyli jądra kondensacyjne. Skoro wiemy, że uran, żelazo, ołów, tytan, rad itd. KIEPSKO PARUJĄ, to znaczy, że są z kosmosu. Chmury zatrzymują ciepło. Paradoksalnie, kiedy aktywność Słońca jest większa, otrzymujemy o 6% więcej energii w postaci światła/ciepła, ale o 40% mocniejsze jest pole magnetyczne tejże gwiazdy, które osłabia nasze, które działa jako tarcza na jądra kondensacyjne. Mamy jądra kondensacyjne za to ze Słońca, i to więcej niż zwykle - ale przecież wyraźne symulacje pokazywała NASA (googlaj już sobie czy mam rację, bo ja nie mam kiedy w najbliższym czasie, niestety) że zmieniła się DYSTRYBUCJA TEMPERATUR, tj. Słońce mocniej ogrzewa równik, ale bieguny są mniej ogrzewane, tylko że wiatry i prądy morskie się zmieniły.
Co z tego, że w Polsce są cieplejsze wakacje, skoro na półwyspie Iberyjskim spada coraz więcej śniegu, podobnie jak w Chinach? Od kiedy śnieg i niższe temperatury są dowodem na globalne ocieplenie? Czy ostatnie dwie zimy, kiedy było -18 stopni, wskazują na OCIEPLENIE KLIMATU? Bo dla mnie ewidentnie widać ZMIANĘ KLIMATU, ale wcale nie OCIEPLENIE.
Podnoszenie się poziomu oceanów jako spowodowane ociepleniem? Przepraszam, ale 90% lodowca jest POD wodą. Lód zamieniając się w wodę ZMNIEJSZA swoją objętość i wydaje mi się (jeśli ktoś to poprze wzorem albo źródłem, to proszę mnie poprawić), że różnica wynikająca z topnienia jest równa lub większa tym 10% ponad powierzchnią wody. Ergo zgadywałbym, że topnienie lodowców powinno obniżać poziom mórz. Wiem, że nie o tym była tu mowa, ale uwzględniłem to przy okazji.
Są także dane (niestety, googlaj, bo mam wyjątkowo kiepskie dwa tygodnie ) na to, że jesteśmy w trakcie przebiegunowania. Co ciekawe, skały magnetyczne dowodzą (a raczej ich przekrój, gdzie widać warstwy), że to się regularnie dzieje, co kilkadziesiąt tysięcy lat. Nie jest to jednak groźne, bo przebiegunowanie trwa 2-3 tysiące lat. Problem polega jednak na tym, że wszystkie przebiegunowania wiązały się z obniżeniem mocy magnetosfery, i my prawdopodobnie będziemy tracili 6% obecnej mocy magnetosfery na rok (cytuję z pamięci z Discovery Channel). To JEST problem i warto się nie zastanowić, czy nie walczyć ze zmianą klimatu bez względu na jej pochodzenie. Wg wierzących w starożytnych kosmitów panuje przekonanie, że wydobywali złoto, żeby je rozpraszać w atmosferze i tym samym zwiększyć odbijalność promieniowania słonecznego. W Teksasie robili coś podobnego samolotami parę lat temu, ale była to chyba mieszanka srebra.
Jajcenty, 13 października 2012, 10:59
Dzięki za link, już czytam. Ale fragment o jądrach to jakaś prowokacja jest Jądra kondensacyjne a ciężkie pierwiastki ... hm. Wystarczą pyły przemysłowe (np. z kominów) by zwiększać zachmurzenie. Tym się zresztą tłumaczy się część ocieplenia w Europie po wprowadzeniu ostrzejszych norm czystości powietrza.
Mariusz Błoński, 13 października 2012, 11:46
@WhizzKid: o tym, jak Szwedzi po lodzie do Polski przeszli masz tutaj: http://doskonaleszare.blox.pl/2012/03/Karczmy-na-Baltyku.html
Przy okazji jest o karczmach na Bałtyku.
MrVocabulary (WhizzKid), 13 października 2012, 11:52
No w sumie to co mówisz faktycznie jest zagwozdką, ale może chodzi o to, że nie "dolatują" dymy z kominów aż tak wysoko? Bo żelazo z górnej części atmosfery spada z deszczem na ziemię w końcu, ale nie wiem, czy inne gazy ciągną ciężkie pierwiastki aż tak wysoko w górę. Myślałem, że pył się oddziela i opada dość szybko.
MrVocabulary (WhizzKid), 13 października 2012, 11:57
Nawet jeśli morze nie zamarzało w całości, to i tak zamarzało bardziej niż teraz. I wiemy, że tak bywało co 200-300 lat. Sam artykuł ciekawy