Żarłacz piłuje, nie gryzie
Cyfrowy obraz głowy żarłacza białego, zwanego też rekinem ludojadem, po raz pierwszy pozwolił ocenić sposób pracy szczęk tego rekina. Żarłacz jest powszechnie uznawany za bardzo niebezpieczne zwierzę, chociaż ataki na ludzi zdarzają się niezwykle rzadko, spowodowana są pomyłką zwierzęcia, a większość ofiar uchodzi z nich z życiem.
Grozę budzą jednak rozmiary rekina i jego potężne szczęki.
Okazuje się jednak, że ich nacisk nie jest tak wielki, jak można by się spodziewać. Zdolność do przegryzienia ofiary spowodowana jest nie siłą ucisku, ale budową zębów i sposobem gryzienia. Zęby rekina przypominają zęby piły, a zwierzę, trzymając zdobycz w pysku, rzuca nią na wszystkie strony właśnie po to, by przepiłować ofiarę.
Daniel Huber, biolog z University of Tampa na Florydzie, zbadał dokładnie 2,4-metrowego żarłacza, który zginął zaplątawszy się w sieci u wybrzeży Australii.
Wraz z kolegami odciął jego głowę i dokonał licznych pomiarów, określając m.in. rozkład i wielkość mięśni szczęk. Później, na podstawie uzyskanych danych naukowcy stworzyli trójwymiarowy komputerowy model rekina. Porównali siłę, z jaką gryzie żarłacz biały z siłą ugryzienia trygrysa i rekina byczego.
Żarłacz biały ma najwęższą głowę z tych trzech zwierząt, więc ma najmniej miejsca na mięśnie. Uznaliśmy, że w stosunku do swojej masy będzie miał on najsłabszy ucisk szczęk. Okazało się, że rany, które są wywoływane przez ugryzienie tego rekina, mają mniej wspólnego z siłą szczęk, a więcej z budową zębów – mówi Hubner.
Komentarze (0)