Bilionowe Apple
Apple zostało pierwszą firmą, której giełdowa wartość przekroczyła bilion dolarów. Jeszcze w 1997 roku firma stała na skraju bankructwa, wartość jej akcji spadła poniżej 1 dolara, a cała firma była wyceniana na mniej niż 2 miliardy USD. Wtedy z pomocą przyszedł Microsoft, który wpompował w Apple'a 150 milionów USD i pomógł mu przetrwać ciężkie chwile.
Tamte trudne czasy koncern ma już dawno za sobą i od wielu lat jest gwiazdą świata IT. Wczoraj cena akcji Apple'a sięgnęła 207,04 USD i wówczas to całe przedsiębiorstwo było wyceniane na ponad bilion dolarów. Później akcje jeszcze zdrożały, osiągając poziom 208,32 USD, by następnie nieco spaść. Na zamknięciu giełdy akcje wyceniono na 207,39 USD, a kapitalizacja rynkowa koncernu wynosi obecnie 1,002 biliona USD. W bieżącym roku cena akcji koncernu z Cupertino zwiększyła się o 23%.
Koncernem założonym przez legendę IT, Steve'a Jobsa, zarządza od siedmiu lat Jim Cook. Od czasu gdy stanął na czele Apple'a przychody firmy zwiększyły się dwukrotnie, do 229 miliardów USD, a jej rynkowa kapitalizacja wzrosła czterokrotnie. W ciągu tych lat Cook dodał do rynkowej wartości Appla'e aż 600 miliardów dolarów. To kwota, która jest większa od każdej amerykańskiej spółki giełdowej, z wyjątkiem Amazona, Microsoftu i Alphabetu (Google). Mimo to Cook spotkał się z krytyką. Zarzuca się mu, że za jego czasów firma nie jest tak kreatywne jak za czasów Jobsa i nie pokazała żadnego nowego produktu, który zdobyłby popularność. To zaś pozostawia Apple'a uzależnionego głównie od jednego produktu – iPhone'a, zapewniającego firmie niemal 2/3 wpływów.
Koncern jest też krytykowany za to, że na zagranicznych kontach zgromadził ponad 250 miliardów dolarów. Cook tłumaczy, że firma działa legalnie i w interesie akcjonariuszy, gdyż gdyby pieniądze te zostały sprowadzone do USA, to zostałyby obłożone 35-procentowym podatkiem. Sytuacja uległa zmianie dopiero w bieżącym roku, gdy Kongres zaakceptował propozycję prezydenta Trumpa, zgodnie z którą zyski osiągana przez amerykańskie firmy za granicą, które trafią do USA, zostaną obłożone nie 35- a 15,5-procentowym podatkiem. Po zmianach w systemie podatkowym Apple sprowadził do USA niemal wszystkie pieniądze przetrzymywane za granicą i zapłacił 38 miliardów USD podatku. Firma miała dzięki temu dodatkowe pieniądze na wypłacenie 16-procentowej dywidendy, a 100 miliardów USD przeznaczyła na wykupienie własnych akcji, co dodatkowo podniosło ich cenę.
Apple zostało założone w kwietniu 1976 roku przez Steve'a Jobsa, Steve'a Wozniaka i Ronalda Wayne'a. Już rok póxniej ukazał się komputer Apple II. W grudniu 1980 roku następuje giełdowy debiut Apple'a. W kwietniu 1983 roku były menedżer PepsiCo, John Sculley, przyjmuje propozycję Jobsa i zostaje dyrektorem wykonawczym Apple'a. Kilka miesięcy później, na początku 1984 roku Jobs prezentuje komputer Macintosh. To pierwszy masowo sprzedawany komputer osobisty z myszką i interfejsem graficznym. We wrześniu 1985 roku dochodzi gwałtownych zmian. Steve Jobs odchodzi z zarządu Apple'a po tym, jak pozostali dyrektorzy opowiedzieli się po stronie Sculleya w jego sporze z Jobsem. Sculley rządzi Apple'm przez kolejne osiem lat. W lipcu dyrektorem wykonawczym Apple'a zostaje Michael Spindler, a John Sculley zostaje prezesem. Już w październiku, po słabych wynikach finansowych Apple'a, Sculley rezygnuje.
W lutym 1996 roku dochodzi do kolejnej zmiany na stanowisku kierowniczym. Po tym, jak dyrektor Spindler zaproponował sprzedaż Apple'a firmom Sun oraz IBM został pozbawiony stanowiska, a na jego miejsce przychodzi Gil Amelio. Już 10 miesięcy później Apple za 400 milionów dolarów kupuje firmę Next Software założoną przez Jobsa po odejściu z Apple'a. Jobs zgadza się pracować dla Apple'a jako doradca. W sierpniu 1997 roku Apple ogłasza, że przyjmie od Microsoftu 150 milionów dolarów, by firma mogła utrzymać się przy życiu. We wrześniu tego samego roku Steve Jobs zostaje tymczasowym dyrektorem wykonawczym firmy, a w maju następnego roku debiutują komputery iMac. Od stycznia 2000 roku Jobs zostaje stałym dyrektorem wykonawczym. Rok później debiutuje iPod, a Apple otwiera swoje pierwsze sklepy. W kwietniu 2003 roku startuje serwis iTunes. Początkowo mogą korzystać z niego tylko posiadacze urządzeń Apple'a. Sześć miesięcy później, w celu poszerzenia rynku, iTunes zostaje udostępnione osobom korzystającym z Windows.
W sierpniu 2004 roku Jobs informuje, że przeszedł operację raka trzustki. Rok później dyrektorem ds. operacyjnych zostaje Tim Cook. iPhone debiutuje w roku 2007, a rok później pojawia się sklep z aplikacjami dla smartfonu.
W 2009 roku Steve Jobs bierze półroczny urlop dla podreperowania zdrowia, a w tym czasie zastępuje go Cook. W styczniu 2010 roku Jobs prezentuje iPada. Dwanaście miesięcy później Jobs bierze bezterminowy urlop i znowu na zastępstwo wyznacza Cooka. Po pół roku Steve Jobs rezygnuje ze stanowiska dyrektora wykonawczego, nowym CEO zostaje Cook. Steve Jobs umiera w październiku 2011 roku.
W marcu 2012 roku Apple wypłaca pierwszą kwartalną dywidendę od 1995 roku. We wrześniu 2014 roku debiutuje Apple Watch, pierwszy nowy produkt Apple'a do śmierci Jobsa. W końcu w sierpniu 2018 roku rynkowa kapitalizacja Apple'a przekroczyła bilion dolarów.
Co prawda formalnie rzecz biorąc pierwszą firmą, której rynkowa wartość wyniosła bilion dolarów była PetroChina podczas debiutu giełdowego z 2007 roku, jednak w tym przypadku trudno mówić tutaj o rzeczywistej wycenie rynkowej, gdyż szacunki wartości opierały się na wycenie 21 miliardów akcji H na giełdzie w Hongkongu (ich wartość nigdy nie przekroczyła 500 milionów USD) i 4 miliardów akcji A z giełdy w Szanghaju. Kolejnych 158 miliardów akcji A pozostawało w rękach China National Petroleum Corporation, nie były więc dostępne w obrocie, jednak liczono je do giełdowej wyceny spółki.
Komentarze (18)
h4r, 3 sierpnia 2018, 21:58
To w końcu biliard czy bilion ? Bo jest trochę różnica
mankomaniak, 3 sierpnia 2018, 22:37
Mało istotna informacja. Równie dobrze można wyemitować 100 miliardów akcji po 1 grosz i sprzedać miliardowi ludzi, po 100 akcji na osobę (każdy zapłaciłby w sumie tylko 1 zł), co da kapitalizację 1 mld zł. Firma to bankrut o olbrzymiej kapitalizacji. Dlatego jedyną sensowną informacją jest wartość 1 akcji, a nie kapitalizacja (podobnie jak PKB per capita, a nie sam poziom PKB).
raweck, 6 sierpnia 2018, 11:03
Zapominasz o jednym "drobiazgu". Musiałbyś znaleźć miliard ludzi, którzy będą chcieli je kupić za złotówkę. Tak zwane rozwodnienie akcji. Cena jednej akcji ma sens w stosunku do zysku, do wartości księgowej i w kontekście kapitalizacji (oczywiście trochę upraszczając). Sama cena jednej akcji nie mówi nic, ponieważ akcja kosztująca np. 1000 zł może być bardziej atrakcyjna cenowo dla inwestora niż akcja kosztująca 1 zł. No chyba, że przez wartość jednej akcji nie postrzegasz jej ceny, tylko jej cenę w stosunku do wspomnianych wcześniej wartości. Wtedy jednak wracamy do odniesień o których wcześniej pisałem.
mankomaniak, 7 sierpnia 2018, 00:21
Załóżmy, że Kościół Katolicki to firma o kapitalizacji 1 mld zł. Ludzie z całego świata chodzą co tydzień do tej firmy i płacą na tacę 1 zł. Miliard zł szybko się uzbiera. Firma jest bezwartościowa, jej akcje mogą być sprzedawane po 1 gr, a jednak kapitalizacja może być największa na świecie. Jednak częstszym przykładem jest właśnie rozwadnianie kapitału poprzez nowe emisje akcji - inwestorów przyciąga się coraz niższymi cenami emisyjnymi, aż do teoretycznie 1 grosza.
raweck, 7 sierpnia 2018, 09:59
Jeżeli potrafią zebrać ludzi z całego świata i uzbierać miliard złotych, to firma nie jest bezwartościowa. Oznacza to, że mają ogromny autorytet. Sama cena akcji (np. 1gr) nic nie mówi. Dopiero cena w powiązaniu z ilością sprzedawanych akcji ma znaczenie. Zauważ, że przy emisji akcji jest coś takiego jak prawo poboru, a konkretnie mam tu na myśli wartość tego prawa. Dzięki czemu przy sprzedaży nowej akcji za 1gr nie tracą (w odniesieniu do wartości posiadanych akcji) aktualni akcjonariusze.
mankomaniak, 7 sierpnia 2018, 21:12
Tu już wchodzimy w polemikę czym jest wartość. Wg ciebie Kościół jako firma ma wartość, bo potrafił przyciągnąć do siebie wielu zwolenników. Wg mnie to sekta, która potrafiła omamić ludzi, po to, aby wyciągać od nich pieniądze. Wg ciebie sam fakt, że ludzie kupują, to znaczy, że dobro ma wartość. A to oznacza, że zrównujesz wartość z ceną albo wartością rynkową. Wg mnie dobro może nie mieć prawdziwej wartości wewnętrznej, a może mieć wartość rynkową spowodowaną np. oszustwem. Nie rzadko słyszymy, że dana firma oszukiwała, udając, że zarabia. Gdy ta informacja wychodzi na światło dzienne, wartość rynkowa natychmiast nurkuje. Ponieważ informacja została zatajona, to obiektywnie wartość wewnętrzna musiała być już wcześniej niższa, a zrównała się dopiero z wartością rynkową po odtajnieniu informacji.
W podanym przykładzie nie ma wątpliwości, że istnieje różnica między wewnętrzną wartością a rynkową. Problem zaczyna się, gdy zwiększamy przedział czasu pomiędzy powstaniem informacji ("w firmie dzieje się źle" albo "doimy frajerów; oni myślą, że my coś produkujemy") a ujrzeniem przez nią światła dziennego. Przykładowo była sobie firma Petrolinvest, której jedna akcja w 2007 kosztowała 5500 zł, wszystkich akcji było 367 tys. W 2016 r. jedna akcja kosztowała już tylko 2 zł, a liczba wszystkich akcji 15 mln. I teraz - wg ciebie w 2007 ona była wartościowa, bo istniał na nią popyt. Wg mnie był to jeden wielki szwindel (dowodem na to jest fakt, że spółka została ukarana przez KNF kwotą 800 tys. zł kary i bezterminowo wykluczona z obrotu giełdowego). Tak samo należy patrzeć na Kościół - to mafia, która potrafi dobrze ukrywać swoje zamiary. Jeżeli jednak jest tak jak ja mówię, że jest bezwartościowa, to prędzej czy później upadnie i można powiedzieć, że swoimi oszuustwami doprowadziła do przepaści pomiędzy jej "wartością rynkową" a "wartością wewnętrzną".
pogo, 9 sierpnia 2018, 11:30
Tak. Jak 1 akcja firmy X kosztuje 200zł, a potem następuje podział akcji i każdy, kto miał jedną akcję za 200zł teraz ma 2 akcje po 100zł to znaczy, że realna wartość firmy spadła 2-krotnie?
Moim zdaniem w rzeczywistości był to zabieg czysto księgowy po to by poprawić płynność obrotu akcjami i nie wpłynęło to w żaden sposób na wartość firmy.
Po co firmy wypuszczają milion akcji po 10zł jak mogą wypuścić 10 akcji po 1mln zł każda? Efekt finansowy ten sam, a "wartość firmy" według @mankomaniaka wyższa wielokrotnie.
raweck, 9 sierpnia 2018, 12:29
Oczywiście, że ma wartość. Jest opiniotwórcza, potrafi wywierać wpływ na wielu ludzi. To jest obiektywna wartość choćby dla działów marketingu, PR, polityków. Firmy i nie tylko firmy płacą za taki "towar" duże pieniądze. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego?
Oczywiście, że tak. Czym jest wartość według ciebie? Wartość wynika z tego ile ktoś w danym momencie chce za to zapłacić. Ile jest warty litr wody? Na czystym brzegu jeziora Bajkał pewnie nic. Na środku Sahary nawet czyjeś życie, jeżeli nawet nie jest bezcenna. Wartość zależy od stosunku popytu do podaży, która może zmieniać się w czasie, przestrzeni i relacjach podmiotów.
I tutaj jesteś w błędzie. Firma była dużo warta tylko poprzez swoją kapitalizację. Jej akcje były dużo warte, ponieważ popyt na te akcje przewyższał podaż. Jeżeli miałeś akcje, to mogłeś je w takiej cenie sprzedać. To była realna wartość tych akcji w danym momencie czasowym. Niekoniecznie firmy. Na pewno wiesz, że nie ma jednej wartości firmy. Jest na przykład wartość księgowa. Jest odniesienie kapitalizacji do zysku. Można by dalej wymieniać. To wszystkie elementy wynikają z tego, że nie ma jednej obiektywnej wartości. Wszystko zależy od tego przez pryzmat czego spojrzymy na firmę. To, że firma ma potencjał, nie znaczy, że z niego skorzysta. To czy uda się z tego skorzystać może zależeć od wielu czynników, takich jak ludzie zarządzający, ale także zachowań rynku. Nie wiesz, możesz tylko zgadywać z jakim prawdopodobieństwem może się to udać i przełożyć to na własną wycenę danej firmy. Na giełdzie generalnie pesymiści sprzedają optymistom.
Mafia działa wbrew prawu. Jeżeli widzisz, że łamie prawo zgłoś to. Prawo powinno być egzekwowane od wszystkich. W kościołach bywam raczej tylko zwiedzając je jako elementy historii ludzkości. Co nie znaczy, że czasem nie wezmę udziału w jakimś nabożeństwie dotyczącym moich znajomych. Ateista chyba nie ma zakazu pojawienia się na mszy świętej? Co więcej, czasem rzucę też coś na tacę. W końcu dla ateisty, to rodzaj wydarzenia kulturalnego, to jeżeli mogę, dlaczego nie miałbym zapłacić za opcjonalny bilet wstępu?
Jeżeli instytucja kościoła kiedyś upadnie, to nie będzie to oznaczało, że nie miał on wartości. Dla wielu wykonał konkretną pracę. Czy sól jest dużo, czy mało warta? Wiesz, że w XIV wieku była nazywana białym złotem? Wiesz, że była przyczyną wielu konfliktów, płacono solą, wymierzano kary przeliczane na ilość soli? Ile musisz zapłacić obecnie za sól w sklepie? Kosztuje grosze, prawda? Czy to znaczy, że sprzedający ją kiedyś byli mafijnymi oszustami?
mankomaniak, 9 sierpnia 2018, 20:25
A skąd takie błędne wnioski? To uprośćmy sprawę. Duży dom kosztuje X zł, a mały dom 0.5*X zł. Który dom jest bardziej wartościowy? Wiadomo, że trzeba doprecyzować co rozumiemy przez wartość. Można byłoby powiedzieć, że duży dom jest droższy, więc jest bardziej wartościowy. Ktoś może uważać, że skoro jest większy, to jest lepszy. Ale nie może porównać jakości obu domów. Natomiast gdy ja mówię o wartości, to myślę o jakości. Aby móc porównywać jakości, trzeba doprowadzić do porównywalności oba domy, czyli trzeba znaleźć wspólną miarę. Tą miarą może być jednostka m^3. Czyli dzielimy objętość obu domów przez liczbę m^3. Dostajemy cenę za 1 m^3. teraz już można oba domy porównać jakościowo.
W ten sposób możemy porównać wszystkie domy i obiektywnie ustalić cenę jednostkową każdego (powiedzmy wspólna teoretyczna wycena). Ale w tym momencie wychodzi pogo, który zamienia jednostkę m^3 na cm^3. Skoro pogo tak zamotał sprawę, to teraz rzeczoznawcy muszą zamieniać wycenę na cm^3, co oczywiście spowoduje, że matematycznie cena jednostkowa spadnie. Ale to nie znaczy wcale, że jakościowo dom stał się gorszy, jego kapitalizacja się nie zmieniła.
Wracając do akcji, sytuacja jest taka, że każda spółka ma inną miarę, jedni wybrali więcej akcji (cm^3), inni mniej (m^3). Dlatego takie porównywanie cen akcji jest bezsensowne. Napisałem, że tylko wartość jednej akcji ma sens, dlatego że kapitalizacja wynika bezpośrednio z wielkości kapitału własnego spółki. A wysokość kapitału własnego wynika z tego, ile zarząd chce pozyskać funduszy na rozwój. Po oszacowaniu tej kwoty, zarząd wycenia jedną akcję firmy. Następnie dzieli potrzebny kapitał własny przez cenę 1 akcji. Dostaje liczbę akcji. I stąd doskonale widać, że sama kapitalizacja nie mówi nic o jakości spółki. To umożliwia dopiero wycena akcji.
Nie można więc porównywać akcji dwóch firm, jeśli liczba akcji jest inna. Aby móc to zrobić, trzeba znowu znaleźć wspólną miarę, np. podzielić cenę akcji przez zysk przypadający na 1 akcję. Dopiero taka metoda umożliwia porównanie jakości dwóch firm.
Nie jest obiektywna. Powiedzmy, że przyjdzie jakaś opozycja kościelna i zacznie głosić, że ksiądz = pedofil
. Nieważne, że będzie to kłamstwo, ale będzie rozpowszechniane dzień i noc, tak że ludzie zaczną w to wierzyć. Wg ciebie to ta opozycja ma wartość, bo potrafi dobrze kłamać. Pisałem już, że nie zgadzam się z twierdzeniem, że taka organizacja nie ma wartości, bo opiera swoją działalność na kłamstwie. Podobnie jest z Kościołęm. Gdy kłamstwo zostanie zrozumiane przez ludzkość, Kościół upadnie. Dziś jest wydmuszką bez wartości wewnętrznej.
Pisałem, że mogą być różne definicje wartości. Ja mam na myśli "wartość wewnętrzną", jakość firmy, reputację oraz jej potencjał, a nie to ile ktoś chce za to teraz zapłacić. Podałem ci przykłady, kiedy wartość wewnętrzna różni się od wartości rynkowej. Masz ograniczony horyzont myślowy skoro muszę to samo powtarzać.
A jeśli ktoś na tej Saharze ma halucynacje i widzi jezioro? To wartość wody od razu spada? Woda to prymitywny (Korwinowski) przykład, bo bo można ją dotknąć i poczuć, a wycena firmy dotyczy jej przyszłości i zamglonych prognoz wyników, które nigdy nie są pewne.
To tylko oznacza, że kiedyś sól była dobrem rzadkim, a jednocześnie pozostała użyteczna (nic ją nie wyparło). Tymczasem nauka całkowicie wyparła poglądy/dogmaty kościelne, które w dzisiejszych czsach są po prostu archaiczne, niepotrzebne, wręcz szkodliwe.
Nie mogę edytować. Miało być oczywiście, "że taka organizacja ma wartość".
raweck, 10 sierpnia 2018, 10:06
Ta dyskusja przestała już być merytoryczna...
Jajcenty, 10 sierpnia 2018, 12:26
Duży. Za jego wartość mogę kupić dwa małe.
Oj tam Może to tylko sokratejska prowokacja?
raweck, 10 sierpnia 2018, 13:19
Poczułbym się dużo lepiej, gdyby to była prowokacja... Szanse na to są chyba takie jak na kupienie akcji Kościoła. Swoją drogą to mógłby być ciekawy pomysł na scenariusz filmowy: prywatyzacja Kościoła. Emisja akcji w celu utworzenia nowych ośrodków misjonarskich. Budowa szkół i szpitali. Pozyskanie nowych wiernych. Wykształceni i pod opieką medyczną generują wyższe PKB dzieląc się nim na tacy, generując kasę na dywidendę. Tylko, że w rzeczywistości takie emisje akcji faktycznie mają miejsce. Niebieski Depozyt Papierów Wartościowych skrzętnie rejestruje kto dorzucił się jakim procentem swojego wdowiego grosza. Dywidenda zostanie wypłacona po śmierci...
thikim, 10 sierpnia 2018, 23:53
Jaki na przykład dogmat wyparła?
mankomaniak, 11 sierpnia 2018, 04:47
Brawo. Może nawet kupisz 10 zdewastowanych.
Tutaj autor większość chyba wymienił: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,3471
Jajcenty, 11 sierpnia 2018, 08:41
A cóż to ma do rzeczy? Złotówka jest więcej warta niż 99 groszy, z tego samego powodu ruina domu za 300 tys jest jest mniej warta od czterech ruin po100 tys. Zakładam, że cena dąży do wartości. Zły to kupiec dla którego 5 zł jest więcej warte niż 5*1zł. Postulowana przez Ciebie "gęstość wartości zł/m3" jest bezużyteczna w porównaniu ofert sprzedaży. Trudno tym sposobem porównać kawalerkę w Warszawie z penthausem w Sosnowcu. I tak zażądasz informacji o pojemności żeby dokonać mnożenia i dopiero będziesz mógł porównać cenę->wartość.
mankomaniak, 11 sierpnia 2018, 09:48
Nieprawda. 99 groszy otrzymane dziś jest więcej warte niż 1 zł otrzymany za kilka lat. Nominalnie jest prawie tyle samo, ale ekonomicznie już nie. Podobnie 1 dom w dobrym stanie może być więcej wart niż 10 zdewastowanych domów (pod warunkiem, że lokalizacja jest porównywalna). Tylko co z tego, skoro ja o tym w ogóle nie mówię. Przecież wiadomo, że gdy weźmiemy 100 albo więcej zniszczonych budynków to ich sumaryczna wartość będzie w końcu większa od 1 nowego. Ja mówię o wartości wewnętrznej, która zależy od jakości i lokalizacji budynku, a nie od wielkości.
Dzielisz włos na czworo. To był przykład teoretyczny. W praktyce wystarczy jednostka m2.
thikim, 11 sierpnia 2018, 10:17
Nie interesują mnie brednie i proszę się bredniami nie zasłaniać.
Pytanie jest proste i dotyczy Twojej wypowiedzi. Jaki dogmat wyparła nauka?
Przeważnie jest. Nie musi tak być zawsze.
wilk, 13 sierpnia 2018, 01:15
Offtop przeniesiony do http://forum.kopalniawiedzy.pl/topic/30438-religijne-dogmaty-offtop-z-„bilionowe-apple”/