Antychrześcijańskie logo Apple'a
W Rosji doszło do kilku przypadków usunięcia przez religijnych radykałów logo z produktów Apple'a i zastąpienia go prawosławnym krzyżem. Religijni radykałowie twierdzą podobno, że nadgryzione jabłko symbolizuje grzech pierworodny i jest antychrześcijańskie.
Całą sprawa byłaby zaledwie ciekawostką, gdyby nie fakt, że rosyjski parlament ma wkrótce głosować nad ustawą, która chroni uczucia religijne oraz narodowe i duchowe wartości przed znieważaniem. Jeśli ustawa taka zostanie przyjęta, ortodoksi będą mogli oskarżyć Apple'a o obrazę uczuć religijnych. To z pewnością utrudni koncernowi sprzedaż jego produktów w Rosji.
W historii Apple'a nie zdarzyło się jeszcze, by firma została oskrażona przez chrześcijan o to, że jej logo obraża uczucia religijne.
Komentarze (82)
sig, 5 października 2012, 20:30
Akurat o obrazę uczuć religijnych tudzież wartości duchowych (swoją drogą jaka jest między nimi różnica?) można oskarżyć każdego i za wszystko. Starczy tylko stworzyć odpowiednia religię, i zacząć ją "ostro" wyznawać. Zresztą sławna na cały i-net wiara w "latającego potwora spaghetti" powstała właśnie po to żeby wykazać bezsensowność przepisów (tam chodziło o wprowadzenie chrześcijańskiej teorii kreacjonistycznej do szkół jako równorzędnej z teorią ewolucji, ale zasada jest ta sama).
TrzyGrosze, 6 października 2012, 14:02
Jestem chrześcijaninem, ale taka interpretacja to już szczyty wyrafinowanej wyobrażni lub jest to religijno-polityczny marketing jakiejś grupki.
No, ale ortodoksom w każdej religii WSZYSTKO się kojarzy.
Ponieważ religie w państwach prawa mają pewne przywileje, ustawodawcy bronią się przed powstawaniem nowych (których zadaniem mogło by być wymuszanie tych bonusów) odpowiednimi paragrafami. Tak więc pula religii jest raczej zamknięta, co najwyżej mogą powstawać sekty i związki wyznaniowe, ale to już inna para kaloszy.
sig, 6 października 2012, 14:08
W państwach prawa? raczej wyznaniowych, np u nas. Jak dla mnie powinny być traktowane tak samo jak inne organizacje zarobkowe. Zwłaszcza że znane nam religie są zwyczajnie za młode żeby aspirować do miana "tej prawdziwej". Zawsze pozostają też "wartości duchowe" cokolwiek by to nie było, oraz dyskryminacja "nowej" religii na tle wyznaniowym.
TrzyGrosze, 6 października 2012, 14:38
Przy obecnych potrzebach duchowych (no i postępującej racjonalności, tej filozoficznej) ludzi, nie mogę sobie wyobrazić jakich argumentów musiałaby użyć 'nowa religia" aby znależć znaczącą ilość wyznawców, którzy tak "na słowo" uwierzą.
romero, 6 października 2012, 17:12
Czy taką "nową religią" nie jest wspomniany przez Ciebie racjonalizm, badania naukowe czy brak religii?
A jak dotąd polskie sądy jedynie skazują "za obrazę uczuć religijnych" tych ostatnich za kwestionowanie dogmatów katolickich. A przecież duża część dogmatów katolickich przeczy własnie zdrowemu rozsądkowi czy wiedzy naukowej. Można zostać nawet skazanym za twierdzenie że "nie ma Boga", choć są przecież religię którym nie jest potrzebny bóg/bogowie do szerzenia swojej wiary.
Dla mnie taka asymetria sądownicza, ma jedynie podłoże historyczne, oparte na wielowiekowej tradycji (sic!) a nie przesłankach prawnych. Na dobrą sprawę wyznawców Wielkiego Mzimu tak samo musi obrażać twierdzenie że bogiem jest Jahwe jak i na odwrót. Czyli dla sądów obrazić się może tylko ten, kto ma więcej współbraci w wierze, a tych co jest mniej, nic nie może obrażać?
sig, 6 października 2012, 17:32
Racjonalizm? To miał by sąd orzech do zgryzienia. Z jednej strony twierdzenie że chrześcijański bóg nie istnieje bo ta religia ma tylko 2 tys lat i jest zlepkiem innych powinno obrażać chrześcijan, ale z drugiej oskarżenie mnie o naruszenie uczuć, obraziło by opieranie się na faktach (racjonalizm, nauka etc). Do tego doliczył bym agnostycyzm czyli brak wiary zarówno w boga jak i jego brak (sam jestem jego "wyznawcą"). Skoro ktoś sam nie wierzy, to czy można oskarżyć go o obrazę wiary innych bez obrazy jego braku wiary? Zagadnienia godne Bogini Eris, a nie sądu na którego wyrok można się przecież w przyszłości powołać
Hm udowodnijmy jak debilne jest to prawo powinno wystarczyć, biorąc pod uwagę takie "wiary" jak latajacy potwór spagetti, wielcy przedwieczni, czy też http://pl.wikipedia.org/wiki/Dyskordianizm są szanse na sukces. Aczkolwiek biorąc pod uwagę to co wyżej w tym samym poście nie powinno być takiej potrzeby (najstarsze odnalezione szczątki człowieka mają 400 tyś lat, znasz tak starą religię? bo każdą inną nauka bez problemu obali z hukiem). Zresztą skąd pomysł że wiara musi być poważna? Skoro zostaliśmy stworzenie na Jgo/Jej/Ich podobieństwo, to ma(ją) poczucie humoru czyż nie? I kto zabroni mi na użytek procesu uwierzyć w nauki ścisłe? Nie trzeba nic tworzyć, wszystko opisane, sprawdzone, potwierdzone etc, biblia/koran i sp-ka bez szans.
MrVocabulary (WhizzKid), 6 października 2012, 17:48
Wymyślasz absurdy, które nie mają swojego odzwierciedlenia w prawdziwym świecie.
sig, 6 października 2012, 18:08
Używam broni adekwatnej do przeciwnika czyli wiary w cokolwiek (takowa sama jest absurdem). Swoją drogą wyobrażasz sobie nieabsurdalny wyrok w tego typu sprawie jeśli obrona posłuży się twardymi faktami? Nieważne jaki będzie, przegrana strona uzna go za absurdalny, jako obrazę wiary (jeśli przegra oskarżenie, wtedy będzie mogło oskarżyć sąd o naruszenie przepisu w sprawie którego sądził) lub też w prawa logiki (o ile sąd przyzna oskarżeniu rację). Nie bez przyczyny większość naukowców to agnostycy, nauka i wiara to 2 różne, "niekompatybilne" światy. Jeśli się "zderzą" powstanie właśnie absurd na wskutek braku elementów wspólnych.
antykwant, 6 października 2012, 18:20
Oto widać co się dzieje jeśli zapomina się, że pisma święte są metaforą, wskazówką, zbiorem ścieżek, a nie dosłownym opisem zdarzeń.
MrVocabulary (WhizzKid), 6 października 2012, 18:26
Większość naukowców to gnostycy. Już Ci tłumaczę, co znaczą pojęcia "gnostyk" i "agnostyk":
http://freethinker.co.uk/2009/09/25/8419/
Rozwiązania prawne są głupie, ale nie stawiaj znaku równości między obrazą aktywną a pasywną. Żaden zdrowy psychicznie katol nie mówi, że go obraża istnienie buddyzmu.
Antykwant:
Mówiąc tak o zbiorze aksjomatów podważasz ich zasadność, bo ich zasadność wynika ze zdarzeń przedstawionych jako fakty.
Mariusz Błoński, 6 października 2012, 18:28
Dokładnie. Moim zdaniem to symbol jak najbardziej chrześcijański. Bez grzechu pierworodnego nie byłoby chrześcijaństwa. Chrystus nie musiałby pojawić się na Ziemi.
Mariusz Błoński, 6 października 2012, 18:36
Nieprawda. W nauce pierwiastek wiary jest niezbędny. Podam Ci bardzo konkretny przykład:
- wielu ludzi wierzących w Boga twierdzi, że widzą pozostawiane przez niego znaki, widzą świadectwa obecności/boskiej interwencji w naszym świecie. Ich zdaniem, dowodem na istnienie Boga, są zjawiska/wydarzenia, które uznają za dowód jego oddziaływania
- wielu naukowców wierzących w istnienie ciemnej materiii ciemnej energii twierdzi, że wierzą, gdyż widzą pozostawiane przez nie znaki, widzą świadectw obecności/interwencji ciemnej materii/energii we wszechściecie. Ich zdaniem dowodem na istnienie ciemnej materii/energii są zjawiska/wydarzenie, które uznają za dowód na ich oddziaływanie.
Ponadto, mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, że Ty (podobnie jak każdy z nas) jesteś chrześcijaninem? I żadne potwory spaghetti tego nie zmieniają?
MrVocabulary (WhizzKid), 6 października 2012, 18:39
A wg mnie grzech pierworodny nie polegał na sprzeciwieniu się Bogu per se, tylko symbolizuje ułomność natury ludzkiej, co wynika też z różnych potrzeb - dla jednego szczerość to zaleta, dla innego wada. Zawsze znajdzie się jakiś %, który zrobi coś inaczej. Zawsze będą różne teorie naukowe, i zawsze część będzie błędna. To, że pewne rozwiązania są gorsze i lepsze wynika z tego, że jest ich więcej niż 1 i można wybierać i lokalne odstępstwa od moralności są chyba tak samo potrzebne dla rozwoju ludzkości jak fluktuacje kwantowe dla praw fizyki.
A Ruscy ortodoksi... biorąc pod uwagę, że tylko kolaborujący przetrwali stalinowskie czystki, to mam o nich takie same (jak nie gorsze) zdanie, jak o całej Rosji. A o Rosji mam takie zdanie:
Bardzo ciekawi mnie jednak, ile sensu jest w teoriach takich jak ta:
http://www.youtube.com/watch?v=pe6DN1OoxjE
...czy teoria Jaynesa nazwana "bicameral mind".
sig, 6 października 2012, 18:47
Wracając z oparów absurdu na ziemię, to czy którekolwiek z ich wspomina o jabłku jako takim? bo coś mi się wydaje że tam było owoc, bez konkretnego gatunku.
ps metafory są tam potężnie, np budowa przez niejakiego Kaina miasta dla siebie i rodzinki. Sam KK też zresztą im przeczy, wiec co się dziwić.
Póki co to teoria, pozatym nauka to nie wiara i niema tak jest bo ktoś tam kiedyś tam tak napisał tylko jest tak bo na to wskazują aktualne dowody, ale w każdej chwili może się okazać że jest inaczej. Nauka nie uznaje niczego "raz na zawsze" jak wiara, tylko cały czas ulega zmianom dopasowując się do naszej wiedzy o świecie
Jestem agnostykiem odkąd sięgam pamięcią, i żadne wymysły kościelnych decydentów, p(o)słów, polanie mi głowy wodą jako noworodka etc tego nie zmienią. Chcesz żębym uwieżył w siły nadprzyrodzone? pokaż mi wiarę równie starą jak ludzkość, do momentu odkrycia starszych szczątków (sądząc po zębach z wykopalisk ogień opanowaliśmy jakieś 2 miliony lat temu wiec trochę marginesu błędu jest) zgodzę się że może być prawdziwa.
MrVocabulary (WhizzKid), 6 października 2012, 18:53
Nawtykaj swoim rodzicom, że Cię ochrzcili.
Dlaczego uważasz za naukowe albo chociaż logiczne stwierdzenie, że długość istnienia wiary ma jakikolwiek związek z jej "prawdziwością"? W jaki sposób powstawanie nowych religii i modyfikowanie starych, jak nasza, jest różne od ewoluujących i konkurencyjnych teorii, które i tak można zastosować w praktyce? Dlaczego za granicę istnienia człowieka przyjąłeś odkrycie ognia, a nie - jak naukowcy - to, co było po Homo erectus i moment powstania sztuki, obrządków i grzebania zmarłych? Co dotego ostatniego to polecam drugi filmik, który wyżej załączyłem, bo jest tam ciągłe odniesienie do głównego nurtu nauki.
Co do agnostycyzmu:
http://xkcd.com/242/
Przypominam, że większość naukowców to w moim doświadczeniu gnostycy (zarówno teiści i ateiści).
sig, 6 października 2012, 19:14
bo nauka stara się odkryć prawa rządzące światem, jest zmienna z założenia. Zaś wiara polega na czymś innym. otóż mamy już gotowe,spisane prawa które obowiązują tak po prostu, jeśli fakty im przeczą tym gorzej dla faktów . Co do wieku religii to jeśli faktycznie istnieje bóg/bogowe. to jego wyznawcy działali na samym początku istnienia ludzkości prawda? W końcu od niego/nich pochodzimy. Wszelkie późniejsze wiary mogą co prawda zwierać pewne elementy tej pierwotnej prawdziwej, ale ze względu na wymyślone w ramach przekazu ustnego "dodatki" coraz bardziej od niej odbiegały. Jeśli chcesz ustalić o czymś prawdę, to potrzebujesz "źródeł" z tego właśnie okresu bo późniejsze nawet jeśli na nich bazują są niepełne lub też przekłamane (jesteśmy tylko ludźmi, 100 % subiektywizmu a nasza pamięć jest strasznie zawodna tylko to przed nami ukrywa wymyślając brakujące szczegóły na poczekaniu za każdym razem gdy próbujemy sobie coś przypomnieć).
Bo właśnie wtedy wszytko się zaczęło. Dzięki gotowanej żywności jedzenie trwało krócej, można było też skorzystać z większej gamy pokarmów np ziemniaki nadają się do spożycia tylko po ugotowaniu. Mózg dzięki zwiększonej liczbie składników odżywczych zaczął się rozwijać, zaś nasi "praprzodkowie" mieli czas na korzystanie z niego (bo nie musieli poświęcać czasu na żucie surowego mięsa). Nie twierdzę naturalnie że to byli już ludzie (pisałem wcześniej że najstarsze zachowane szczątki człowieka mają 400 tyś lat, dopuszczam po prostu że ktoś i kiedyś odkryje jeszcze starsze), ale z punktu widzenia religii należało by tak właśnie uznać.
ps jesteśmy jedynym gatunkiem który opanował ogień, to też coś znaczy.
Jajcenty, 6 października 2012, 19:26
Ciekawe jak zamierzasz dowieść tej tezy.
sig, 6 października 2012, 19:35
Weź 2 identyczne kawałki mięsa: surowy i ugotowany. Który zjesz szybciej? Poza tym ogień jako odstraszający inne drapieżniki sprzyjał przyrostowi naturalnemu (nie mogły wedrzeć się do "naszych" siedzib), co pozwoliło nam "urosnąć w siłę" na tyle żeby pozbyć się naturalnych wrogów.
Mariusz Błoński, 6 października 2012, 20:09
@sig:
1. wiara w ciemną materię/energię to też wiara. Opiera się na jakichś tam przesłankach i może ulec zmianie. To prawda. Podobnie jak dogmaty religijne ulegają zmianie.
2. jesteś chrześcijaninem niezależnie od tego, jak się określasz. Twój sposób pojmowania świata jest zdeterminowany przez kulturę, w której wyrastałeś. A na nią największy wpływ miało właśnie chrześcijaństwo. Niezależnie, czy w danym okresie historycznym kultura ta formowała się w zgodzie czy w opozycji do chrześcijaństwa. Gdybyś urodził się w kraju muzułmańskim postrzegałbyś świat inaczej.
TrzyGrosze, 6 października 2012, 20:28
Chyba od zawsze mam takie samo zdanie. Dlatego dyskusja z "niewierzącym" na ten temat, nie ma sensu.
Z prostej przyczyny: braku dowodów.
sig, 6 października 2012, 20:38
Tym samym coraz bardziej odbiegając od tego co on/ona/oni przekazali. W ten sposób nawet prawdziwa religia z czasem odeszła by od "prawdy objawionej" etc. Zdecydowanie nie tędy droga, no chyba żeby uznać twórców "przestarzałych" dogmatów za zdrajców/heretyków etc. Ale tego się raczej nie robi, a przynajmniej ja o tym nie słyszałem.
Prawdopodobnie byłbym innym człowiekiem, to kim jesteśmy zależy w sporej części od naszej przeszłości. Nie jako gatunku lecz konkretnej osoby. Wszystko co się dookoła dzieje bardziej lub mniej wpływa na nas, a co za tym idzie na nasze przyszłe decyzje. Tzw świadome myślenie jest powolne i energochłonne, dlatego też większość decyzji podejmujemy na "automatyce" bazującej na tym co w podobnej sytuacji robiliśmy wcześniej/oczekiwano od nas że zrobimy. Nawet jeśli już tego nie pamiętamy, to połączenia między komórkami mózgowymi pozostały (dzięki czemu potrafimy np jednocześnie jeść i iść po schodach, bez zastanawiania się nad każdym ruchem, mimo że to wbrew pozorom dość skomplikowane czynności). Przyznaję że chrześcijaństwo miało i nadal ma (przepisy, które np odbierają nam władzę nad własnym życiem) wpływ na to kim byłem, jestem i będę, ale nie czyni mnie to chrześcijaninem. To czy i w co się wierzy to kwestia wewnętrznej decyzji, a nie obrzędów czy też środowiska w którym się wyrastało (aczkolwiek to ostatnie ma na nią wpływ, stąd "pranie mózgu" już od przedszkola).
ps Albo mi się wydaje, albo akurat Muzułmanie nikogo "na siłę" nie przyjmują, trzeba potwierdzić swoją wiarę już jako dorosły człowiek.
sig, 6 października 2012, 20:44
Brak dowodu nie jest dowodem, Poza tym dowodów na brak boga też niema, a także dowodów na możliwość udowodnienia (nie) możliwości jego istnienia. Co więcej nie ma dowodu nie do obalenia (co też odróżnia wiarę od nauki).
MrVocabulary (WhizzKid), 6 października 2012, 20:51
Jeśli wierzący uważają siebie za poszukujących prawda na podstawie:
a) pism
B) nauk ichniego kościoła
c) doświadczeń
d) przesłanek filozoficznych
to nie widzę różnicy między modyfikowaniem wiary a modyfikowaniem teorii naukowych. I tu i tu są debile, którzy boją się odrzucić starych teorii oraz debile, którzy bezkrytycznie przyjmują każdą nową. Proces teologiczny również jest podporządkowany filozofii.
sig, 6 października 2012, 22:02
Tylko że w przypadku teorii naukowych można pokazać mu doświadczenie/zjawisko które bezsprzecznie udowodni że stare/nowe nie jest prawdziwe (a ot tak z nudów się ich nie tworzy, coś muszą tłumaczyć). A w przypadku teologii tak dobrze niema, stwórca/stwórcy nie przyśle maila/ nie zaktualizuje profilu na "fejsbogu" etc. A właśnie na tym polega wiara, przyjmuje się "za pewnik" się w to że ktośtam przez kogośtam przysłał zbiór zasad na których opiera się całe życie wierzącego. Cała reszta to tylko czysto zarobkowa działalność organizacji która się pod tą wiarę podczepiła. Swoją drogą czy mi się wydaje czy od tematu odeszliśmy jakąś stronę temu?