Sztuczna inteligencja pomaga w pisaniu dobrych tekstów
Sztuczna inteligencja kojarzy się z wieloma zastosowaniami, ale pisanie tekstów z pewnością nie jest pierwszym skojarzeniem z nią związanym. Najnowszy Word w ostatniej edycji Office'a 365 wspomagany jest opartym na sztucznej inteligencji narzędziem Editor, które ma pomóc piszącemu.
John Brandon z VentureBeat to zawodowy dziennikarz. Pisze od 2001 roku i ma na swoim koncie około 10 000 opublikowanych tekstów. Mimo to, jak sam przyznaje, ciągle się uczy, wie, że jego teksty są dalekie od doskonałości. Teraz ze zdumieniem odkrył, że pomóc może mu w tym komputer.
Brandon skorzystał z najnowszej edycji Office 365 i pomocy funkcji Editor. Ta przeskanowała napisany przezeń tekst i zauważyła np., że w konkretnym zdaniu wyraz „really” jest zbyteczny, nie wnosi niczego do treści. Editor potrafi jednak znacznie więcej. Informuje użytkownika o użyciu wyrazu potocznego czy o niepotrzebnie pojawiającej się stronie biernej. Wyłapuje zbyt często używane wyrazy, dzięki czemu Brandon zauważył, że jego teksty gorzej się czyta przez nadmierne użycie „basically” i „maybye”.
Z obserwacji poczynionych przez dziennikarza wynika, że Editor naprawdę – przynajmniej w pewnym stopniu – rozumie analizowany tekst. Gdy na przykład zwrócił mu uwagę na wyraz „really”, to nie oznaczył go wszędzie, a jedynie tam, gdzie rzeczywiście był niepotrzebny i niczego nie wnosił do treści. Tam, gdzie użycie było uzasadnione, Editor nie miał uwag. Editor pomógł też Brandonowi pozbyć się nawyku zbyt częstego używania strony biernej. Dziennikarz przyznaje, że wie o tym, iż preferowana jest strona czynna, jednak niejednokrotnie używał biernej. Algorytmy AI z uporem mu tę bierną stronę wytykały, aż w końcu się od niej odzwyczaił.
Editor wytyka też nadmierną potoczność tekstów. Gdy w długim dokumencie Brandon opisał krzesło jako „cushy” narzędzie zaproponowało, by zmienił je na „comfortable”. Brandon nakazał więc przeskanowanie tekstu pod kątem użycia języka potocznego zamiast formalnego i Editor wskazał mu około 20 miejsc, gdzie wkradła się zbytnia potoczność. Dziennikarz zastosował się do części sugestii, zgodził się z Editorem, że niektórych wyrazów używa zbyt często, a w innych przypadkach uznał, że ma jednak zostać tak, jak napisał. Zauważył też, że microsoftowa AI dba o poprawność polityczną i oznaczyła wyraz „spokesman” jako dyskryminujące.
Podsumowując swoją przygodę z najnowszym Office 365 i Wordem Brandon napisał: maszynowe uczenie się jest na bardzo wysokim poziomie. Pomaga ono profesjonalnemu dziennikarzowi, takiemu jak ja, dobrać odpowiednie słowa i poprawić styl. Pomogło mi wykorzenić stronę bierną. [...] Co jest w tym wszystkim największą niespodzianką? Że – przynajmniej na razie – wróciłem do Worda. Porzuciłem Google Docs gdyż nie mogą się one równać z nowymi mechanizmami w Wordzie. Gdy aplikacja używa sztucznej inteligencji, która jest tak pomocna i potężna, że wśród wielu innych programów decydujesz się na używanie tej właśnie aplikacji, to wiedz, że dzieje się coś rewolucyjnego.
Komentarze (12)
wilk, 7 marca 2017, 14:33
Teoretycznie bardzo fajne rozwiązanie i zastosowanie dla AI. Taka analiza np. duplikatów, proponowanie synonimów czy zbytecznych słów (wodolejstwo) może być całkiem ciekawa. Niestety w praktyce spowoduje to zaprzestanie samodzielnego myślenia i dbania o język. Jaką wartość będzie miała taka książka, jeżeli nawet nie tyle co polerował (co czyni teraz korekta), ale wręcz tworzył ducha historii w niej opisanego sztuczniak.
gooostaw, 7 marca 2017, 15:04
Czy książka będzie mniej wartościowa jeśli zostanie nawet w całości napisana przez AI? Kto wie, może dożyjemy czasów kiedy używania słów takich jak "sztuczniak" zacznie być postrzegane jako forma ksenofobii lub rasizmu. Co do automatycznej korekty to ja na przykład nie byłbym w stanie napisać jednego zdania bez błędów ortograficznych gdyby nie pomoc komputera
pogo, 7 marca 2017, 15:17
Przemek Kobel, 7 marca 2017, 15:41
Ilu ja już widziałem ludzi zdziwionych natężeniem czerwonego koloru (tym korektorzy stawiają swoje znaczki) w tekstach "czystych" wg Worda...
thikim, 7 marca 2017, 15:58
Istotne jest to że edytor będzie z roku na rok doskonalszy. A poziom korektorów zasadniczo się obniża
Ergo Sum, 7 marca 2017, 21:29
Ale genialny "Word" tak jak i w 1995 roku dalej nie potrafi utrzymać obrazków oblanych tekstem przy zmianach edycyjnych i wylatują one wiele stron w dowolną stronę. Nie mówię już o zwykłych podpisach do zdjęć czy wnerwiających autopoprawkach magicznych punkterach, dużych literach po każdej kropce np. w skrócie itp itd.
mankomaniak, 8 marca 2017, 06:31
Czyli jak rozumiem kiedyś pojawił się kalkulator, który wyeliminował myślenie, tj. obliczanie w pamięci i od razu wszyscy stali się głupsi. A może jednak zamiast egoistycznie patrzeć na swoje własne "dzieło sztuki", którym wszyscy powinni się zachwycać, należy zacząć patrzeć na nie jak na narzędzie, które może po prostu zostać ulepszone? Wartość określa nie to, co autorowi się wydaje, tylko to po ile ludzie chcą kupować. Jeśli mogą mieć owo dzieło za darmo, to oczywiście, że będzie miało wartość 0. I bardzo dobrze, bo na tym polega wzrost gosp., aby koszty malały, tak by dochody mogły rosnąć.
Co do "dbania o język", to nawet zaprzeczasz temu co w artykule napisano.
Przemek Kobel, 8 marca 2017, 08:34
Tym ludzie też bywają zdziwieni, a jednocześnie nie są zdziwieni, że od tych korektorów oczekuje się, by robili coraz więcej za coraz mniej.
wilk, 8 marca 2017, 15:30
To prawda, dlatego też zaznaczyłem, że to ciekawe i obiecujące rozwiązanie. Niemniej jeśli już jesteśmy przy kalkulatorach, to w pamięci potrafili mnożyć, dodawać liczby więcej niż dwucyfrowe. Ba, jest sporo sztuczek pozwalających sprawnie to obliczyć. Ale po co, skoro każdy może sięgnąć właśnie po kalkulator, by sprawdzić czy 2+2 to dalej 4. Był kiedyś odcinek bodajże The Outer Limits, w którym wszyscy byli podpięci do centralnego komputera serwującego im wszelkie encyklopedyczne informacje. Po co myśleć, po co pamiętać, skoro mrugniesz i wszystko za ciebie robi się. Wszystko ładnie zmierza ku H+, aczkolwiek boję się tylko czy nie skończy się to jak w jakiejś Idiokracji. Albo padnie zasilanie i nikt ognia nie będzie wiedział jak rozpalić.
W jaki sposób? Tym, że napisał, że on sam się uczy? Nie przeceniałbym tego stwierdzenia. To program za niego dba, człowiek uczy się wolniej.
pogo, 8 marca 2017, 15:44
Człowiek jest leniwy i będzie dążył do tego by nie poprawiać zaznaczonych błędów. Jeśli mimo to postanowi wszystkie błędy poprawiać, to w końcu zacznie bardziej dbać o to by ich nie popełniać.
Tak przynajmniej działa moja nauka ortografii z pomocą komputera.
wilk, 8 marca 2017, 16:01
Kiedyś miałem przez dłuższy czas problem m.in. z „naprawdę” i „na pewno”. Ale wymyśliłem sobie regułkę, że „a” (z obu wyrazów) się przyciągają, a „a” i „e” nie. I podziałało. Konieczne jest właśnie wypracowanie takich wzorców, skojarzeń. Komputer od razu zaznaczy błąd, ale nie pomoże się nauczyć. Oczywiście nie jestem Mormonem, by strzec się przed nowinkami, ale nie można zapominać, że to ma być wyłącznie dodatek, a nie zastępstwo w myśleniu.
ex nihilo, 14 marca 2017, 02:42
AI na pewno pomoże napisać tekst poprawny, ale poprawność to nie wszystko - tekst (zwykle) powinien być skuteczny, co jest dużo bardziej skomplikowane. Dodatkowo między poprawnością a skutecznością często jest sprzeczność, i to zasadnicza.