Islandia traci lodowce

| Nauki przyrodnicze
NASA

Islandii, kraju lodowców i gejzerów grozi utrata tych pierwszych. Wyspa jest jednym z najszybciej ocieplających się miejsc na Ziemi. Temperatury rosną tam czterokrotnie szybciej niż średnia dla półkuli północnej. Ponad 300 lodowców pokrywających wyspę traci rocznie średnie 11 miliardów ton lodu. Opady śniegu nie rekompensują strat. To jedne z największych strat na Ziemi - mówi pionier islandzkiej glacjologii profesor Helgi Björnsson. Niektóre lodowce już zniknęły, a wiele innych zniknie w ciągu najbliższej dekady, mówi uczony.

Lodowce są ważne nie tylko dla kultury, literatury czy mitologii Islandii. Zapewniają wodę mieszkańcom wyspy, a hydroelektrownie produkują dzięki nim prąd. Już przyszła generacja Islandczyków może mieć problemy zarówno z dostępem do wody pitnej jak i z produkcją prądu. Utrata lodowców grozi też załamaniem turystyki, która w ubiegłym roku przyniosła 2 miliardy dolarów stając się drugim, po rybołówstwie, najważniejszym przemysłem eksportowym.

Profesor Björnsson mówi, że zmiany są już widoczne gołym okiem. Pod najdłuższym na wyspie mostem rozciągającym się nad rzeką Skeidara nie ma wody. Kilka lat temu rzeka zniknęła, i teraz najdłuższy most na Islandii stoi, a pod nim nie ma wody - stwierdza uczony.

Björnssonowi przytakuje Magnus Hallgrimsson, który od roku 1948 pomaga islandzkiej służbie ratowniczej w poszukiwaniu osób zaginionych. Ten starszy pan, wiceprezes Islandzkiego Towarzystwa Glacjologicznego, ochotniczej organizacji prowadzącej od 60 lat monitoring lodowców, mówi, że niektóre z lodowców we wnętrzu wyspy zaczęły zanikać. Proces, który zauważono w połowie lat 80. zaczął przyspieszać. W ostatnich latach w dolnych partiach Tindfjallajokull nie było śniegu - stwierdził weteran glacjologii.

Eksperci obliczyli, że od 1995 roku Islandia straciła 6% powierzchni lodu. Jako, że zmiany zaczęły się tam dekadę później, ale zachodzą bardziej gwałtownie, są doskonale widocznie. Zdaniem profesora Björnssona do 2050 roku z wyspy może zniknąć 30% lodu. Jeśli zaś do końca wieku temperatura wzrośnie o 2 stopnie Celsjusza, to jeszcze przed rokiem 2150 na Islandii pozostaną jedynie niewielkie czapy lodu na najwyższych szczytach.

Mieszkańcy Islandii mogą, oglądając stare zdjęcia czy malowidła, porównać dawny wygląd swojej wyspy z obecnym. Robią to też naukowcy. W roku 1891 angielski odkrywca Frederick W.W. Howell dokonał pierwszego w historii wejścia na najwyższy szczyt Islandii Hvannadalshnukur. Wykonał wówczas fotografie lodowca Kotarjokull. Niedawno naukowcy znowu sfotografowali ten lodowiec i stwierdzili, że utracił on 20% powierzchni.

Nie wszystkich Islandczyków martwi zanikanie lodowców. Lód jest tradycyjnym zagrożeniem dla ludzkich osad. Inżynier Finnur Palsson, który często współpracuje z profesorem Björnssonem mówi, że wraz z wycofywaniem się lodowców może zmniejszyć się ryzyko powodzi glacjalnych, czyli gwałtownego wezbrania wód z lodowców. Spod lodowców wyłania się też nieco bardzo żyznaj gleby, którą można wykorzystać. Inną korzystną rzeczą jest więcej spływającej wody, dzięki której elektrownie wodne pracują bardziej wydajnie - mówi Palsson. Dodaje, że mieszkańcy Islandii niemal nie odczuwają negatywnych skutków zanikania lodowców. Władze Islandii mają nadzieję, że wraz z globalnym ociepleniam otworzą się nowe szlaki żeglugowe na północy, a Islandia stanie się ośrodkiem biznesowym, z którego będą korzystały kraje i firmy wydobywające surowce mineralne w pozbawionej lodu Arktyce. Niektórzy zwracają też uwagę, że od czasu gdy ludzie zasiedlili Islandię przed ponad 1000 lat lodowce a to się cofały, a to zwiększały swój zasięg.

Islandia lodowiec globalne ocieplenie