Kartel narkotykowy rozprowadza pirackie oprogramowanie
David Finn, jeden z głównych prawników Microsoftu powiedział podczas Global Congres on Combating Counterfeiting and Piracy, że czasami kupując pirackie oprogramowanie możemy przyczyniać się do finansowania najcięższych możliwych przestępstw. Na poparcie swych słów Finn zaprezentował płyty z pirackim MS Office 2007, na których widniało logo... jednego z meksykańskich karteli narkotykowych.
Okazuje się, że zorganizowane grupy przestępcze często rozprowadzają pirackie oprogramowanie, dzięki któremu mogą finansować zasadniczą część swojej działalności.
Wspomniany kartel Familia (La Familia Michoacana) to najszybciej rozwijający się, niezwykle okrutny gang, który łączy cechy grupy przestępczej z sektą religijną. Zabity niedawno przez siły bezpieczeństwa szef i przywódca duchowy kartelu, Nazario Moreno Gonzalez (pseudonim: Najbardziej Szalony) opublikował swoją własną "biblię", w której używa religijnej argumentacji do usprawiedliwienia zabijania i torturowania przeciwników.
Przestępcze syndykaty i kartele narkotykowe podejmują szeroko zakrojone działania w celu podrabiania dóbr i sprzedaży nielegalnego oprogramowania konsumentom. To przynosi im olbrzymie zyski, z których finansują związane z przemocą przedsięwzięcia, takie jak przemyt broni i narkotyków, porwania i wymuszenia. Z danych meksykańskiej Prokuratury Generalnej wynika, że La Familia ma 180 000 punktów w sklepach, kioskach czy supermarketach, w których sprzedaje podrobione towary, zarabiając codziennie 2,2 miliona USD - napisał na swoim blogu Finn.
Międzynarodowa Izba Handlowa ocenia, ze w roku 2008 firmy z krajów G-20 utraciły 650 milionów dolarów fałszowanych towarach. Ocenia się, że to roku 2015 straty na całym świecie sięgną 1,77 biliona USD. Znaczna część podróbek jest wytwarzana i rozprowadzana przez zorganizowane grupy przestępcze.
Komentarze (14)
este perfil es muy tonto, 4 lutego 2011, 20:07
chętnię przyczynię się do sfinansowania jakiejś dostawy narkotyków dla mnie do rozlewu krwi już nieco mniej
Jajcenty, 4 lutego 2011, 22:22
Finansowanie przemytu narkotyków? Czyżby marże w tym biznesie spadły tak nisko, że kartele zaczną występować o pomoc publiczną? Jak dla mnie to raczej dywersyfikują źródła dochodu.
Jurgi, 4 lutego 2011, 22:41
Jest na to świetna rada: korzystać z oprogramowania open source. )
este perfil es muy tonto, 5 lutego 2011, 00:27
"Czyżby marże w tym biznesie spadły tak nisko, że kartele zaczną występować o pomoc publiczną? " hehe jak z rolnikami w UE 8)
Tolo, 5 lutego 2011, 15:39
Mnie to to w zasadzie śmieszy.
Bo wniosek jest taki żeby nie kupować piratów tylko piracić za darmo bo wtedy nikogo nie wspieramy ani nie finansujemy.
Każdy chce się podłączyć pod walkę z terroryzmem a jak się nie da to chociaż z narkotykami. Wydaj mi się ze M$ sobie terrorystów na Open-sorce zostawiło.
A teraz słów parę na temat dowodu jakim jest jakaś tam płytka z logiem jakiegoś tam gangu. Nie wiem czego to miał być dowód i na co oprócz tego ze jakiś tam gang sobie piraci. Kolejne dane są tez o kant d*py rozbić bo pewnie dotyczą wszystkiego co gangi podrabiają od ciuchów po obuwie i tak dalej. A podane to jest tak jak by tyle kradli microsoftowi.
Kolejna sporawa to jeśli trzeba dokładać do interesu z przemytem broni i narkotyków to po cholerę to robią starczy kopiować office.
I dalej z podróbkami jest taki porblem ze ro ze ktoś w cenie trochę większej jak no-name sprzedaje imitacje oryginału nie znaczy ze jak by tego nie było to ludzie by pobiegli po markowe rzeczy. Po prostu zwiększył by się udział w rynku produktów N-N czy tanich marek. Problem jest taki ze gospodarki europy i USA opierają się na prawie autorskim. Czy to jest ciuch czy nowy iPhone. Najlepiej było by dla nich gdyby wszelakie dobra N-N znikły z rynku. Bo wtedy model biznesowy działa by idealnie. Problem jest taki ze jeśli ludzie kupują markowe rzeczy to wydaja coraz więcej na to samo i powstaje wzrost gospodarczy bo poniekąd przez to gdzieś tam kiedyś więcej zarobią. Efekt tego jest taki ze pieniądz staje się coraz mniej wart. Bo jeśli spodnie NN kosztują (cenny przypadkowe) powiedzmy 100 PLN a markowe 300 PLN to jeśli wszyscy będą kupować markowe to ich siła nabywcza spadnie 3 krotnie. Problem jest taki ze nie zależnie od tego co się dzieje spodnie markowe i niemarkowe szyje ten sam chińczyk za ta sama miskę zupy. I tak samo na tym chiny wychodzą na plus.
Osek, 5 lutego 2011, 22:35
Morał z tego taki: nie kupuj płyt na stadionie, ściągaj je z sieci sam
Mariusz Błoński, 5 lutego 2011, 23:34
@Tolo: nie chodzi tu zapewne o dokładanie, ale o to, że narkotyki i broń wymagają dużych inwestycji i skąś trzeba zdobyć kasę na te inwestycje.
marximus, 6 lutego 2011, 14:56
nigdy nie kupowałem pirackich programów, nie wspieram piractwa, korzystam z torrentów i wymieniam się oprogramowaniem ze znajomymi.
A tak poważnie powinni wreszcie zacząć rozróżniać piractwo - sprzedwanie podrobioncyh kopii programów od piractwa - ściągania kopi programów na własny użytek nie w celu korzyści majątkowych.
mikroos, 6 lutego 2011, 15:58
Przecież takie rozróżnienie jest już dzisiaj nawet w naszym prawie...
Poza tym można by się sprzeczać, czy uniknięcie wydatku nie jest korzyścią majątkową.
Nie, nie chcę brnąć w kolejną dyskusję o piractwie, która i tak niczego nie przyniesie
Tolo, 6 lutego 2011, 17:42
marximus
To się nazywa dozwolonym użytkiem który jest sola w d..e dla niektórych środowisk.
mikroos
Poza tym można by się sprzeczać, czy uniknięcie wydatku nie jest korzyścią majątkową.
Wedle polskiego fiskusa zmiana kredytu na tańszy jest korzyścią. Ale to jest tylko dowód na to ze nasz system działa w taki sposób ze im obywatel drożnej coś kupi tym lepiej. Za chwile opodatkują kupowanie w dyskontach bo to jest ewidentna korzyść.
Korzyść wcale nie jest oczywista. To jest konsumpcja ze tak powiem poboczna która jest tylko dla tego ze jest piractwo. Jak by znikło piractwo znikła by konsumpcja. A dzieci zamiast grać w spiraconą grę grały by w piłkę.
Mariusz Błoński
Raczysz żartować
Bron jest tania jak barszcz a narkotyki jeszcze tańsze bo producenci nie płaca ani grosza podatku. A co do broni to służby różnych państw same nią handlują. A im kraj biedniejszy tym tańsza. Dlatego właśnie to jest taki złoty interes dla gangów bo przebitka jest na tym kosmiczna. A o interes paradoksalnie dba policja i prawo. Ponieważ kreując ograniczenia ze strony podażowej przyczyniają się do wprowadzenia nierównowagi na rynku i wzrostu cen na czym korzystają gangi. Dodatkowo poprzez zwiększenie zysku zwiększa się ilość ludzi który przy takim zysku zaakceptują ryzyko co znowu prowadzi do pojawiania się pewnej równowagi rynkowej.
Kopiowanie office to przy tym pestka. Tu zarobek jest mały bo nikt za partita na pewno nie zapłaci tyle co za oryginał a cena pirata jest bliższa cenie nośnika niż oryginału. Kiedy nielegalna broń mimo niskiej ceny pozyskania jest sprzedawania często drożnej niż w legalnych źródłach.
I dalej znalezienie płytki z znaczkiem jakiegoś gangu o niczym nie świadczy bo ktoś sobie mógł skopiować to na "firmowy" nośnik nie wiadomo czy to ktokolwiek sprzedawał skoro jest tylko jedna taka co próbuje sugerować dalsza cześć artykułu.
Mówię wam za chwile będzie akcja pod tytułem "terroryści korzystają z otwartego oprogramowania wspierając ten ruch wpierasz terroryzm".
Jajcenty, 6 lutego 2011, 19:11
Jeśli kupię mieszkanie za przysłowiową złotówkę to fiskus i tak zażąda podatku od wartości rynkowej. To rozwiązanie w oczywisty sposób ogranicza machlojki.
Jeśli odnosisz się do ostatnich medialnych rewelacji to wiedz, że kupujący wykazał większe koszty zakupu niż faktycznie poniósł. Nie ma w tym żadnej sensacji. Przynajmniej ja nie widzę.
Nie martw się, kupowanie w dyskontach jest już opodatkowane. Dyskonty to odpowiedź na horrendalne marże w handlu.
Podatki pobiera się tam gdzie można je ewidencjonować. Jak Ci sąsiadka przypilnuje dzieci to masz wymierną korzyść - nie jest to opodatkowane bo trudno to ewidencjonować.
Ale jak ujawnisz to w zeznaniu albo sąsiedzi Cię zadenuncjują to...
Piotrek, 7 lutego 2011, 12:05
Szkoda tylko, że władze nie walczą tak z innym terrorystą tzw. ZUSem czy choćby NFZem a najlepiej z samymi sobą.
Tolo, 7 lutego 2011, 12:29
Jajcenty piszesz To rozwiązanie w oczywisty sposób ogranicza machlojki.
Problem jest taki ze machlojki same z siebie nie się biorą. Żyjemy w systemie w którym jakąkolwiek korzyść odniesiesz to musisz się tym podzielić i to w zasadzie nie wiadomo z kim bo każdy jest łupany tak samo a ciągle brakuje. Jak nie to stajesz się przestępcą i obracasz brudnymi pieniędzmi. Niestety w takim systemie ciąg do machlojek jest co najmniej tak samo silny jak ciąg do zarabiania.
Kupując w dyskoncie odnosisz korzyść bo mógł byś kupić w sklepie z horrendalną marzą wiec od tej korzyści powinieneś zapłacić podatek dyskontowy. I chociaż jest to sprzeczne z rozumem to według założeń działania naszego systemu jest to niestety całkowicie "logiczne". Bo ten system tak działa.
Piszesz o tym ze opodatkowane jest to co da się ewidencjonować. I to jest racja tylko ze zakres możliwości ewidencjonowania rożnych rzeczy nieustanie się poszerza.
Dostęp do kont w banku, w zusie, skarbówce przez rożne służby do tego wyeliminowanie pieniądza papierowego który jest sola jak użytek dozwolony i tak dalej. Za chwile babcia będzie musiała wnukowi zrobić na komunie przelew a wnuk zapłacić podatek od opodatkowanych już pieniędzy.
Jajcenty, 7 lutego 2011, 13:45
Tolo, absolutnie łączę się z Tobą w bólu... Ja również uważam, że podatki to samo zuo. Jednak utrzymanie państwa kosztuje i ktoś musi za to zapłacić. Jedną z funkcji państwa jest zapewnienie mi możliwości zarabiania. Im lepiej sobie radzę, im lepiej wykorzystuję możliwości bogacenia się tym cenniejsza jest dla mnie państwowa usługa, która mi to umożliwia - tym więcej powinienem za to zapłacić.
Jako libertarianin ze skłonnościami anarchistycznymi uważam, że w ogóle nie potrzebuję państwa i jego usług ale wiekszość ma inne zdanie i pałkę. Przed wyjazdem do państw w których mógłbym się spełnić jako anarchista powstrzymuje mnie niski PKB w tychże. Tak więc, ogólnie, cierpię na dysonans.