Microsoft chce przestrzegania standardów
Przez wiele lat jednym z głównym problemów internetu była niekompatybilność przeglądarek. Właściciel najpopularniejszej z nich – Microsoft – stosował własne rozwiązania, które często były odmienne od proponowanych standardów. Wydaje się, że taka taktyka odeszła do przeszłości.
Microsoft od kilku lat w coraz większym stopniu stara się przestrzegać standardów. Pierwszym krokiem w tym kierunku był zastosowany w Internet Explorerze silnik Trident. Teraz, wraz z przeglądarką Edge, która zadebiutuje wraz z Windows 10 koncern zrywa z dziedzictwem IE. Silnik Edge jest niezwykle podobny do silnika WebKit. Edge wspiera 45 nowych standardów sieciowych i wprowadzono w nim tysiące poprawek, by upewnić się, że będzie działał poprawnie. Nowe podejście Microsoftu najlepiej chyba wyrażono w firmowym oświadczeniu, w którym czytamy, że „jedyne różnice w renderowaniu pomiędzy Edge i WebKitem wynikają z obecności błędów”.
Wydaje się, że obecnie największym problemem Microsoftu będzie uświadomienie jak największej liczbie developerów, że nie muszą już pisać osobnego kodu pod Edge. Na przykład niektóre witryny obsługują znaną z WebKita funkcję User Agent String, rozpoznają Edge, ale zamiast wysłać do niej ten sam kod, który wysyłają Chrome'owi, przysyłają kod dla Internet Explorera. W innych przypadkach developerzy niepotrzebne piszą dla Edge kod, w którym uwzględniają problemy znane z Internet Explorera, co prowadzi do jeszcze większej liczby problemów przy renderowaniu. Dlatego też w ciągu najbliższych miesięcy wielokrotnie zapewne usłyszymy apele Microsoftu, by developerzy pracowali zgodnie ze standardami.
Komentarze (5)
Sławko, 18 czerwca 2015, 17:14
Przecieram oczy ze zdumienia i niedowierzania.
Jajcenty, 18 czerwca 2015, 17:22
Ja również. Ale się cieszę. Po prostu będę testował w chromie a Microsoft się dostosuje. Pożyjemy zobaczymy
Astroboy, 18 czerwca 2015, 18:27
Moją uwagę zwróciło coś innego:
Z popularnością bywa różnie; zależy, o jakiej części Świata mówimy; szczególny sens ma ROK, o którym mówimy.
Przykładowo, w 2011 udział IE na Antarktydzie wynosił jedynie 4%.
Może taki obrazek, który mówi więcej "niż tysiąc słów".
ex nihilo, 20 czerwca 2015, 23:59
Operę niestety trafił szlag... bo to, co jest teraz, to już tylko nazwa.
pogo, 21 czerwca 2015, 02:11
Teraz powoli rośnie Vivaldi
Niby też chrome, ale jakoś bardziej podobny do starej opery.