Model X - przebój rynku samochodów elektrycznych
Producent samochodów elektrycznych, Tesla Motors, zaprezentował pojazd, który błyskawicznie podbił serca wielu fanów motoryzacji. W ciągu zaledwie 1 dnia od premiery crossovera Model X Tesla otrzymała w ramach przedpłat 40 milionów dolarów. Jako, że wymagana jest przedpłata w wysokości 40 000 USD, w ciągu dnia zamówiono tysiąc sztuk. Termin „Model X“ był również trzecią najpopularniejszą frazą wyszukiwaną w Google’u. W czwartek wieczorem, gdy pokazaliśmy nowy model, ruch na witrynie teslamotors.com wzrósł o 2800 procent. Dwie trzecie z odwiedzających to były osoby, które przyszły po raz pierwszy - oświadczyli przedstawiciele Tesli.
Model X przyspiesza od 0 do 100 km/h w ciągu 4,4 sekundy, wyposażony jest z 300-konny silnik z tyłu. Klient może zamówić też 150-konny silnik z przodu. Zasięg pojazdu wynosi od 345 do 430 kilometrów na pojedynczym ładowaniu baterii.
Ostateczna cena samochodu nie została ujawniona, ale Tesla zapewnia, że będzie ona konkurencyjna w stosunku do podobnych pojazdów.
Komentarze (10)
patrykus, 16 lutego 2012, 09:40
Tak jak patrzę na rozwój elektrycznych samochodów to jedyne czego im brakuje by weszły do powszechnego użytku to szybkie ładowanie baterii. A wszystko wskazuje na to że już za góra 5 lat będą istniały technologie które pozwolą na naładowanie "do pełna" w 5 do 10 minut. Wtedy nawet elektryczne "stacje benzynowe" zaczną mieć sens. Pewnie jeszcze z dziesięć lat i elektryki będą w co drugim garażu.
qreg, 16 lutego 2012, 10:36
Tak samochody elektryczne sa prawdopodobnie przyszloscia, ale tez bardzo duzym problemem dla sieci energetycznych i wyzwaniem... zreszta masa badan w europie i na swiecie sie skupia miedzy innymi na ich wpływie na siec. a podstawowym problemem jest to ze ludzie chcieliby je ładowac szybko i wtedy kiedy chca, problem pojawi sie jak nagle cala dzielnica bedzie chciala to zrobic
kocurxtr, 16 lutego 2012, 10:48
można ? można !
ależ ładniusi , aż miło popatrzeć
przypomnijcie sobie niedawno lansowaną hybrydę bojże Hondy czy Toyoty, aż zęby bolały jak się na to brzydacwo spojrzało...
@Górnik
problemy owszem są, ale to jest przyszłość, po prostu nie ma innej drogi
no chyba, że zaczniemy jako bazę stosować alkohole i wyniki zabaw z biopaliwami... ale ja sądzę, że problem głodu przybywającej ilości ludzi nie pozwoli na takie pożytkowanie płodów rolnych; (mówię oczywiście o przyszłości tej za ileśtam lat, nie jutro )
chiba jedna prund wygra
Jajcenty, 16 lutego 2012, 11:15
Im krótszy czas ładowania tym mniejsze szczyty. Jeśli ładowanie miałoby trwać 10-12 godzin to na pewno będzie moment kiedy wszystkie samochody z dzielnicy będą brały te 6-10 A Co ja gadam, 6 A to bierze zwykły ołowiowy akumulator, tutaj pewnie ze 30-300 ?
qreg, 16 lutego 2012, 11:31
Jasne zgadza sie wszystko, ale pamietaj ze siec energetyczna nie ma mozliwosci magazynowania energii na pokrycie tych krótszych szczytów koncepcje ktore pojawiaja sie zakładaja nawet wykorzystanie w pewnych momentach samochodow elektrycznych podpietych do sieci jako magazynu energii... albo kontrolowanie ich ładowania centralnie aby roznomiernie rozłozyc obciazenie w sieci. Naprawde duzo pieniedzy Unia i Stany pakuja w badania nad rozwiazaniem tego problemu zanim bedzzie za pozno.
Jajcenty, 16 lutego 2012, 11:50
Tak, pamietam, że to zjawisko złośliwie nieliniowe.
Nie znam się na tym, więc się wypowiem. Stacje benzynowe dają radę dystrybuować moc w płynie przy czasie ładowania rzędu 5 minut - nalać zapłacić odjechać - przy dwóch tankowaniach w miesiącu. Stąd prosta droga do wyliczenia liczby takich stacji dających moc w elektronach. Wystarczy odsunąć od tego urzędników i dać biznesowi wolną rękę.
Gość derobert, 16 lutego 2012, 16:43
gdyby nie koncerny paliwowe to już dawno byśmy jeździli elektrykami :-)
marximus, 20 lutego 2012, 09:52
to byłoby ciekawe gdyby jakieś źródłą były podane, a tak to można włożyć między "money as debt" denikena i UFO
Mariusz Błoński, 20 lutego 2012, 10:17
Żadnych źródeł nie będzie bo to bajki.
Samochody elektryczne zdobywały popularność już na początku XX wieku. Były wygodną alternatywą dla samochodów odpalanych na korbę, bo nie istniało ryzyko złamania ręki podczas ich odpalania, były wygodniejsze w obsłudze. Szczególnie lubiły je panie, bo korba wymagała przyjęcia nieeleganckiej, mało kobiecej pozycji.
I kto je wykończył? Ano zapłon kluczykiem i silnik spalinowy. Był on postrzegany jako coś nowoczesnego, był wygodny w obsłudze, zapewniał lepszy zasięg niż elektryki, a elektryki trochę były takimi SUV-ami tamtych czasów - dużymi luksusowymi samochodami dla bogaczy. Nic dziwnego, że przegrały na rynku.
W latach 70. pojawił sie EV1. Wyprodukowano nieco ponad 1000 sztuk. Okazało się jednak, że istnieje duże ryzyko pożaru, a spełnienie wymagań bezpieczeństwa jest na tyle drogie, że samochód nie ma szans na rynku. Więc skończono jego produkcję.
Zwolennikom teorii spiskowych zadam jedno, proste pytanie:
- cóż takiego się nagle stało, że koncerny paliwowe, które podobno "zabiły" samochód elektryczny w latach 70. jakoś obecnie pozwalają, by samochody elektryczne miały się coraz lepiej? Nagle złagodniały? Zmieniły zdanie?
Jajcenty, 20 lutego 2012, 11:57
Widziałem oficjalną prezentację NBP tłumaczącą mechanizm powielania szmalu - jest taki jak go "monej as det" opisuje. Zdaje się że nowoczesny bankowiec jest dumny z tego sposobu