Wenus, Tryton, a może Io? NASA wybiera cel kolejnej misji badawczej
NASA wybrała cztery propozycje przyszłych misji badających Układ Słoneczny w ramach Discovery Program. Wszystkie cztery propozycje mają za cel zbadanie obszarów, które nie są obecnie badane przez NASA i nie zostały ostatnio wybrane do badań. O tym, która z misji zostanie zrealizowana, dowiemy się w przyszłym roku.
Teraz zespoły, które zaproponowały każdą z wybranych misji, otrzymają po 3 miliony dolarów. Pieniądze te zostaną przeznaczone na dalsze prace koncepcyjne. Mają one zostać zakończone w ciągu 9 miesięcy, a po analizie dokumentów NASA wybierze 2 misje do ostatniego etapu konkursu.
Jedną z wybranych właśnie misji jest DAVINCI+ (Deep Atmosphere Venus Investigation of Noble gases, Chemisty, and Imaging Plus). Jej pomysłodawcy, pracujący pod kierunkiem Jamesa Garvina z Goddard Space Flight Center proponują szczegółowe przeanalizowanie atmosfery Wenus, w celu zrozumienia jej tworzenia się, ewolucji i sprawdzenia, czy na Wenus był kiedykolwiek ocean. W ramach misji na Wenus miałby trafić pojazd, który przeleci przez atmosferę planety i dotrze aż do jej powierzchni. Ostatnia zorganizowana przez NASA misja na Wenum miała miejsce w 1978 roku.
Z kolei Alfred McEwen z University of Arizona i współpracujący z nim naukowcy proponują IVO (Io Volcano Observer), czyli wysłanie pojazdu na księżyc Jowisza Io. Celem byłoby zbadanie, w jaki sposób siły pływowe kształtują ciała planetarne. IVO sprawdzi w jaki sposób magma jest generowana na Io i jak jest zeń wyrzucana.
Trzecia propozycja – TRIDENT – zakłada zbadanie unikatowego, wysoce aktywnego lodowego księżyca Neptuna, Trytona. Dzięki misji Voyager 2 wiemy, że Tryton przechodzi aktywne procesy zmieniające jego powierzchnię. Ma 2. najmłodszą powierzchnię w Układzie Słonecznym. Niewykluczone, że dochodzi na nim do erupcji, być może posiada atmosferę. Na Trytonie mogą panować warunki umożliwiające istnienie tam życia. Podczas jednokrotnego przelotu misja TRIDENT ma stworzyć mapę Trytona, zbadać aktywność na powierzchni i określić, czy pod lodem może istnieć ocean. Głównym naukowcem tej propozycji jest Louis Prockter z Lunar and Planetary Institute.
Ostatnia z proponowanych misji, VERITAS (Venus Emissivity, Radio Science, InSAR, Topography, and Spectroscopy) miałaby określić historię geologiczną Wenus oraz dać odpowiedź na pytanie, dlaczego Wenus rozwinęła się tak bardzo inaczej od Ziemi. VERITAS okrążałaby planetę po orbicie i badała ją za pomocą radaru. Zyskalibyśmy trójwymiarową mapę niemal całej powierzchni Wenus oraz potwierdzenie, czy wciąż dochodzi tam do procesów tektonicznych. Ponadto zarejestrowałaby promieniowanie podczerwone z Wenus. Główną autorką pomysłu tej misji jest Suzanne Smrekar z Jet Propulsion Laboratory.
W ramach Discovery Program, który prowadzony jest od 1992 roku, NASA zachęca specjalistów do opracowywania koncepcji badań planetarnych. Z napływających propozycji wybierane są te najciekawsze, a NASA finansuje dalsze prace nad rozwojem pomysłu. W końcu do realizacji wybierana jest jedna z koncepcji.
Dotychczas w ramach Discovery Program zrealizowano 11 misji, w tym misję Teleskopu Kosmicznego Keplera, który odkrył tysiące planet pozaziemskich, misję Dawn, w ramach którego sonda odwiedziła Ceres i Vestę, czy misję Mars Pathfinder, pierwszą w historii udaną misję łazika marsjańskiego. Obecnie prowadzone misje to Lunar Reconnaissance Orbiter oraz InSight. A misje, które mają zostać zrealizowane w najbliższych 4 latach to Lucy (badanie głównego pasa asteroid i sześciu Trojańczków), Psyche (misja do asteroidy 16 Psyche) oraz Megane (współudział NASA w japońskiej misji badającej skład Fobosa).
Komentarze (21)
Felipesku, 15 lutego 2020, 10:30
Ludzie z glodu umieraja a oni sobie kosmos badaja.... malo rzeczy tutaj do zrobienia, problemow do rozwiazania?
cyjanobakteria, 15 lutego 2020, 13:30
Nie bądź ignorantem. To samo mówili Kolumbowi, bo mało było problemów w Europe? A wcześniej tym, co próbowali uprawiać zboża, zamiast ganiać po lesie z dzidami 60% budżetu USA idzie na wydatki socjalne, szpitale i inne potrzeby społeczeństwa. Budżet NASA to tylko 0.5%. Tu masz video, które pozwoli ci zrozumieć w jaki sposób eksploracja kosmosu stwarza nowe możliwości na Ziemi. Połowa misji obsługiwanych przez NASA JPL jest związana z badaniami Ziemi takimi jak SMAP.
Z resztą, łatwo mówić, co kto ma robić i na co wydawać pieniądze. Ktoś może powiedzieć, że zamiast tracić czas i pieniądze z dziewczyną na duperele w Walentynki, lepiej się wziąć za rozwiązywanie problemów krajów trzeciego świata
venator, 15 lutego 2020, 20:15
Kolumbowi bym dał spokój bo to jednak była wyprawa przde wszystkim o charakterze merkantylnym, choć niektórzy w imieniu Kolumba, Christoferens, "niosący Chrystusa" dopatrują się aspektu religijnego.
Bardziej za wzór bym stawiał tutaj pierwszą wyprawę Jamse Cooka, w 1768 r., której celem było dotarcie do Tahiti, obserwacja tranzytu Wenus i poprzez zjawisko paralaksy, próba wyznaczenia odległości Ziemi do Słońca i ogólnie pogłębienie wiedzy na temat ruchu planet. Niejako przy okazji dokonano znaczących odkryć geograficznych, oraz co warte podkreślenia, poraz pierwszy udowodniono słusznośc teorii Jamesa Linda o wpływie braku witaminy C na rozwój szkorbutu. Ta straszna choroba dzisiątkowała marynarzy i obleganych w twierdzach żołnierzy i cywilów. To był strzał w dzisiątkę. Dzięki kapuście kiszonej w beczkach, syropowi z cytrusów, chyba żaden z marynarzy nie zachorował na szkorbut - chyba pora pierwsy w historii (choć zdziesiątkowąły ich choroby tropikalne). Pierwsza wyprawa kosztował bodaj 4 tyś funtów. Też pewnie wtedy zastanawiano się nas sensem, abstrakcyjnej dla wiekszości wyprawy - jakiś pomiarów ruchu i odległosci planet.
cyjanobakteria, 15 lutego 2020, 21:03
Przyjmuję argument
Dodam jeszcze, że z punktu widzenie przetrwania cywilizacji najlepiej zasiedlić drugą planetę, a nawet trzecią zgodnie z zasadą "backup 3-2-1 rule" stosowaną w IT - ludzkość na trzech planetach, w tym jedna poza Układem Słonecznym. Na tą trzecią będzie trzeba długo poczekać i nie wiem czy wnosi aż tak dużo do prawdopodobieństwa przetrwania, przynajmniej do czasu kiedy nie będziemy dysponować między-planetarnymi rakietami lub pociskami poruszającymi się z prędkościami relatywistycznymi (IPRM - właśnie wymyśliłem albo bardziej znane RKV - relativistic kill vehicle) albo nie natrafimy na bardzo agresywną, obcą cywilizację.
venator, 15 lutego 2020, 21:10
O ile jestem sobie w stanie wyobrazić loty załogowe na Marsa czy nawet najbliższych nam gazowych olbrzymów, to taki lot międzygwiezdny wymagałby niewyobrażalnego skoku technologicznego.
Z powyższych najciekawsza wydaje się ta ostatnia misja, zresztą cieszy jakiś wzrost zainteresowania Wenus, która stała się ostatnimi dekadami trcohę zapomniana.
cyjanobakteria, 15 lutego 2020, 21:25
Obstawiam okolice 2500 (+/- 100, raczej wcześniej). Teoretycznie wiemy wszystko, co potrzebne, tylko wymaga to dopracowania albo technologia jest tuż za rogiem. Oczywiście nie ma motywacji i potrzeby. No i jeszcze nie ta skala, bo koszt energetyczny jest znaczny, więc potrzeba znacznego wzrostu produkcji, żeby to był ułamek. Sam byłbym przeciwny takiej misji, bo środki można wydać lepiej. Chociaż Breakthrough Starshot jest bardzo ciekawym projektem.
darekp, 15 lutego 2020, 22:16
Chyba nie, żeby rozpędzić do prędkości 0.8 c masę jednego kilograma, potrzeba energii odpowiadającej masie 2/3 kg (https://pl.wikipedia.org/wiki/Energia_kinetyczna#Mechanika_relatywistyczna , jeżeli podstawić v=0.8 c, to dostajemy (gamma - 1) równe 2/3). Czyli w praktyce do lotów międzygwiezdnych nadawałyby się chyba jedynie statki napędzane anihilacją i takie statki musiały zabierać ze sobą setki ton albo i tysiące ton antymaterii na drogę (jeśli chcemy przewozić dużą liczbę ludzi). Nie mamy technologii do wytwarzania takich ilości antymaterii.
To chyba jedyne, co dalibyśmy radę (może) zrobić przy obecnej technice. Energia odpowiadająca temu 2/3 kg to ok. 6 * 10^16 J, to jest prawie tyle samo, ile energii wyprodukowały wszystkie elektrownie na Żiemi w 2013 roku (https://en.wikipedia.org/wiki/World_energy_consumption#Electricity_generation wytworzone 19,504 TWh to ok. 7 * 10^16 J). Czyli zamieniając bez strat większość mocy naszych elektrowni przez rok na energię promieniowania laserów zdołalibyśmy rozpędzić do prędkości podświetlnych orientacyjnie jeden do dziesięciu kilogramów sond (zależy do jakiej prędkości chcemy rozpędzić). A jeśli uwzględnić jeszcze to, że lasery nie mają stuprocentowej sprawności (podejrzewam, że mają bardo małą, ale się nie znam), to może się okazać, że i tego nie zdołalibyśmy wykonać.
Jedyna nadzieja w wykorzystaniu energii Słońca (moc: 3,846 * 10^26 W, https://pl.wikipedia.org/wiki/Słońce ), ale tu tu znów nie mamy technologii, żeby przerabiać energię słoneczną na sztabki antymaterii...
cyjanobakteria, 15 lutego 2020, 23:26
Chodziło mi raczej o podróż z prędkością 0.1c (fuzja albo napęd nuklearny, ewentualnie żagiel lub ich kombinacja). Z tego, co pamiętam, koszt energetyczny wysłania 1 osoby z prędkością 0.1c do innego układu gwiezdnego to koszt luksusowego utrzymania około 1 miliona osób przez 1 rok na Ziemi, innymi słowy 1000 osób przez 1000 lat, więc nie w kij dmuchał. Przy prędkościach 0.01c robi się mocno znośnie, ale długi czas podróży rodzi inne problemy.
Antymateria jest chyba najlepszym paliwem, które nie wykracza w ciężkie SF, ale nawet jak poprawimy wydajność milion razy (+/-), to i tak musimy mieć praktycznie nieograniczony dostęp do energii.
Może nie trzeba lecieć, aż tak daleko, żeby zrobić backup 3-2-1 Dopóki nie będzie dziesiątek albo setek tysięcy ludzi zamieszkujących inne planety (Mars), nie będzie ryzyka wojny międzyplanetarnej. Cały czas zakładam, że sami jesteśmy swoim najgorszym wrogiem. Można założyć kolonie na odległych obiektach Układu Słonecznego, które nie są planetami.
darekp, 16 lutego 2020, 07:45
OK, dla 0.1 c energia kinetyczna dla 1 kg odpowiada masie ok. 5 gramów (https://www.wolframalpha.com/input/?i=1%2Fsqrt(1-0.1^2)+-+1), czyli może i by się dało.
Jeżeli to ma być backup umożliwiający przetrwanie ludzkości, to myślę, że musiałoby to być co najmniej tysiące ludzi. I raczej nie bardzo mi się chce wierzyć, że Mars. Oni musieliby być samowystarczalni, czyli minimum to być zdolnym bez pomocy z Ziemi hodować wszystkie rośliny i ew. zwierzęta niezbędne do wytworzenia całej potrzebnej żywności i tlenu. Tego na dzień dzisiejszy nie potrafimy uzyskać nawet na Ziemi (https://pl.wikipedia.org/wiki/Biosfera_2). A na takim Marsie jeszcze umieć wytwarzać maski tlenowe (bo w atmosferze marsjańskiej nie ma tlenu) pewnie reaktory atomowe (żeby mieć jakieś sensowne źródło energii), komputery, dużo urządzeń technicznych. Gdyby to była mała kolonia (np. 1000 osób) to nie zdołaliby tego wszystkiego wytwarzać, na Ziemi nie ma miasta, które by miało wszystkie potrzebne kopalnie, fabryki itp., żeby być samowystarczalnym. W takiej 1000-osobowej kolonii czasem musieliby na swoje potrzeby wyprodukować czasem papier, czasem ubrania, czasem kilka długopisów albo pineski, raz do roku jakiś komputer albo telewizor (a samo wytworzenie mikroprocesora to już poważna sprawa), co kilka-kilkadziesiąt lat jakieś elementy do naprawy reaktora albo nowy reaktor. Na Ziemi można wykorzystać efekt skali, może działać niezależnie wiele zakładów przemysłowych specjalizujących się w różnych specjalnościach.Mała samowystarczalna kolonia musiałaby sprawnie wytwarzać bardzo różne rzeczy w małych ilościach. To jest o wiele trudniej, myślę.
"Backup" pewnie miałby największe szanse w przypadku planety, na której już jest życie, co najmniej jakieś miejscowe sinice wytwarzające tlen, żeby atmosfera nadawała się do oddychania. Wtedy koloniści mogliby zająć się tylko rolnictwem. I w przypadku odcięcia od dostaw z Ziemi cofnęliby się do średniowiecza, ale to już trudno, nie ma rady, skoro to ma być backup na wypadek katastrofy, to taki wariant jest do przyjęcia.
cyjanobakteria, 16 lutego 2020, 13:36
Nikt nie powiedział, że będzie łatwo Mars i Księżyc ma największe szanse na to, aby stać się pierwszym skolonizowanym obiektem, a potem długo, długo nic. Widziałem też pomysły na stacje unoszące się w gęstej atmosferze Wenus, co jest bardzo ciekawe, jednak stały grunt daje większe możliwości. Pozostają jeszcze inne księżyce i planety karłowate oraz stacje i sztuczne habitaty/stacje zbudowane w oparciu o asteroidy albo orbitujące wolno w przestrzeni. Zanim wyślemy kogokolwiek do innego układu będziemy mieli sporo obiektów we własnej przestrzeni i to wystarczy jako backup na bardzo długo. Ale w baaardzo długim terminie warto mieć drugi układ planetarny.
radar, 16 lutego 2020, 15:31
Dwi misje są na Wenus, powinni je połączyć i zrealizować obie, 2w1
So true
Zdaje sie nawet, że był to temat jakiegoś filmu sci-fi (albo odcinka sci-fi), ktoś pamięta?
cyjanobakteria, 16 lutego 2020, 17:26
Powieść świetna, ale ciężko się słucha audiobooka z polskimi aktorami, bo wyobrażam sobie sceny z Krzyżaków i innych filmów historycznych
Nie podoba mi się niszczenie ekosystemu na Ziemi, ale nie widzę przeszkód w eksploracji kosmosu czy terraformowaniu niezamieszkanych światów. Chociaż na chwilę obecną starty rakiet nie są obojętne dla środowiska.
cyjanobakteria, 16 lutego 2020, 17:47
Zauważyłem, że nie lubię audiobooków, bo często głosy aktorów i ich gra działa mi na nerwy. Tak samo mam audibookami po angielsku z Audible. Chociaż większość tego, co czytam, odsłuchuję text-to-speech, ale automat ma neutralny głos. Mogli wynająć do tego projektu kogoś, kto nie kojarzy się z Potopem
Jest coś pięknego w eksplorowaniu kosmosu, a do terraformowania daleka droga. Nie widzę jednak w tym problemu, o ile nie ma na obiekcie życia, które możemy zniszczyć.
ex nihilo, 17 lutego 2020, 04:02
Trochę stare, ale warto zobaczyć i posłuchać
cyjanobakteria, 18 lutego 2020, 23:02
NASA bada możliwość budowy mechanicznego łazika z mechanicznym komputerem do długoterminowej eksploracji Wenus.
Wheelmill, 20 lutego 2020, 16:22
Optymalizacja dyssypacji energii.
Taki wewnętrzny przymus świata zarówno nieożywionego jak i ożywionego. Ewolucja v 2.0
Wheelmill, 20 lutego 2020, 18:12
Obejrzałem, ładne. Przemyslslem, chwilę na ile mnie stać. Dla bardziej dociekliwych zrewanżuję sie linkiem:
https://www.scientificamerican.com/article/a-new-physics-theory-of-life/
Co do ewolucji v 1.0 to rzeczywiscie tylko fragment nowej teorii. Poza tym zaryzykuję stwierdzenie (zamierzona kontrowersja), że to troche jak z dekoracją - niczego lepszego nie mamy.
cyjanobakteria, 20 lutego 2020, 20:13
Trochę nowsze, ale nie mniej spektakularne
Wheelmill, 22 lutego 2020, 14:51
Z gustami nie dyskutuję. Jak na w porównanie z miarę nowym gatunkiem muzyki ta matematyczna teoria ma dość odległe konotacje, żeby tylko przywołać P. Tielharda de Chardin z jego filozoficzną konstrukcją spirali bytów i punktem omega. Znalazlem też coś po polsku
https://przekroj.pl/nauka/fizyk-stworzyl-nowa-teorie-zycia-natalie-wolchover-quantama
Nie mam zamiaru być apologetą nowej teorii, choć w moim mniemaniu dość zgrabnie tłumaczy immanentną cechę materii do wzrastajacej samoorganizacji i po części odpowiada na pytanie szanownego Kolegi "po co"? Kto zainteresowany i przeczytał, ten doczyta.
Dyskusja i tak wydaje się martwa, zwlaszcza, że jednostronnie oparta na osadąch i przypuszczeniach choć wolałbym kontrargumenty.
PS
Jakiś przykład NIEOBSERWOWANEJ rzeczywistości, niekoniecznie tu na Ziemi? Wiem, to już filozofia, którą "prawdziwi" naukowcy się trochę brzydzą, chociaż na niej (nomen omen) żerują...
venator, 23 lutego 2020, 18:27
Co tam brak tlenu. W niekorzystnej koniunkcji planet ping to nawet blisko 45 minut, więc o byciu online nie ma mowy. A odnoszę wrażenie, że dla nowego pokolenia to jest i będzie najważniejsze.
A w realnym świecie "pospolitość skrzeczy" - na prace nad nuklearnym silnikiem rakietowym NASA w takim 2016 r. przeznaczyła całe 7 mln $ (to nie pomyłka). NERVe skasowano 48 lat temu, mimo ,że silnik NTR będący całkowicie w zasięgu technologicznych możliwości ludzkości ,oferował impuls właścicwy na poziomie blisko 1000 sek, a więc dwa razy więcej od najbardziej wydajnych napędów chemicznych. I nie jest to żadna technologia s-f. Muska przed pracami nad takim napędem powstrzymuje tylko brak naziemnego stanowiska testowego.
A bez rewolucji w napędach możemy zapmnieć o jakiejkolwiek sensownej kolonizacji Marsa. A woli politycznej jakby brak.
venator, 24 lutego 2020, 18:27
Jest światełko w tunelu. Biały Dom, po raz piewrszy od dawien dawna proponuje znaczący wzrost budżetu NASA, w roku 2021 r. ma być to 2,6 mld więcej. Budżet ma być powiększany do 2025 r.:
Co więcej, ponoć jakaś częśc pieniędzy ma byc przeznaczana na rozwój techniki jądrowej do kosmicznego użytku:
https://kosmonauta.net/2020/02/propozycja-budzetu-nasa-na-2021-rok/
Wreszcie jakaś pozytywna wiadomość.