Zemsta niewolnic
Temnothorax longispinosus to północnoamerykańskie mrówki, które dzielą habitat z porywającym ich młode innym gatunkiem Protomognathus americanus. Taki najazd bywa prawdziwą katastrofą, bo przy okazji napastnicy uśmiercają często królową i robotnice. Okazuje się jednak, że niewolnice nie są aż tak uległe, jak mogłoby się wydawać, bo mszczą się, gdy rozwijające się potomstwo wroga wchodzi w fazę poczwarki.
W zeszłym roku w piśmie Ethology ukazał się artykuł, którego autorzy - Inon Scharf i Susanne Foitzik z Uniwersytetu Jana Gutenberga w Moguncji - dowodzili, że T. longispinosus potrafią rozpoznać, kto stanowi prawdziwe zagrożenie i dostosować do tego poziom przejawianej agresji. Z gatunkiem obcym, innymi T. longispinosus i znanym przeciwnikiem (spokrewnionym gatunkiem zamieszkującym te same obszary) tylko się przepychają, lecz na widok robotnicy porywającej młode wpadają w prawdziwy szał: gryzą i próbują zabić.
Teraz Foitzik i inni wykazali, że owady równie zdecydowanie zwalczają pasożytnictwo społeczne, gdy mimo oporu padną jego ofiarą. Choć po przeistoczeniu w imago robotnice wydają się traktować obcą królową jak własną matkę, to tylko pozory. W odpowiednim momencie przejawiają zachowania rebelianckie, choć właściwie lepiej byłoby mówić o niebezpośrednim oporze. Jak wyliczyli niemieccy entomolodzy, do etapu poczwarki dożywa 95% larw, jednak gdy tylko zakończy się przepoczwarczenie, zniewolone robotnice przypuszczają atak albo przestają wypełniać swoje zadania. Przez to tylko 45% potomstwa wroga staje się imago. Dla porównania, we własnych wolnych gniazdach T. longispinosus wskaźnik przeżywalności poczwarek wynosi aż 85%.
Naukowcy uważają, że gdy wzrost populacji wrogiej kolonii jest ograniczony, przeprowadza ona mniej rajdów, przez co lepiej wiedzie się koloniom spokrewnionym z T. longispinosus.
Komentarze (1)
presja, 2 października 2012, 18:44
To tak ku przestrodze dla dzikich kapitalistów?