Widzieć świat... językiem
Jak pomóc osobom niewidomym postrzegać otaczający je świat? Pomysłów było dotychczas wiele, lecz rozwiązanie zaproponowane przez amerykańską firmę Wicab wydaje się wyjątkowo interesujące. Opracowane przez jej pracowników urządzenie rejestruje obraz otoczenia i przekazuje go... na język.
To mózg jest tym, dzięki czemu widzisz, a nie oczy, opisuje podstawową zasadę działania wynalazku Erik Weihenmeyer, jeden z jego użytkowników. Rzeczywiście, jego mózg nauczył się analizować wrażenia dotykowe w sposób zarezerwowany zwykle dla bodźców wzrokowych. Co prawda rozdzielczość postrzeganego obrazu nie jest zbyt wielka i wynosi 400 punktów, lecz dla osoby niewidomej jest to nieoceniona pomoc.
Urządzenie, obecnie znajdujące się w fazie testów, składa się z trzech zasadniczych elementów. Pierwszym jest zestaw kamer rejestrujących obraz z otoczenia. Drugi to niewielki komputer, przetwarzający zebrane informacje do postaci impulsów elektrycznych. Wytworzony w ten sposób sygnał jest następnie przekazywany do trzeciego elementu, którym jest "lizak" zaopatrzony w matrycę elektrod. Układa się go na języku, a każda z elektrod działa w sposób podobny do pojedynczego piksela na wyświetlaczu, drażniąc użytkownika w sposób przypominający uwalnianie się gazu z szampana.
Choć odbieranie obrazów za pomocą języka może się wydawać trudne, autorzy urządzenia twierdzą, że nauka jego obsługi zajmuje od 2 do 10 godzin. Oczywiście można się jednak spodziewać, że z czasem zarówno jakość "widzianych" obrazów oraz umiejętność dostosowania do nich własnych zachowań będą ulegały poprawie.
O tym, jak wielki potencjał tkwi w prototypie autorstwa firmy Wicab, przekona chyba każdego poniższy film:
Komentarze (6)
HenryPackard, 19 sierpnia 2009, 10:32
Jak dla mnie - kapitalne. To pierwsza metoda na przywrócenie wzroku przy nieodwracalnym uszkodzeniu oczu, która jest tak nieinwazyjna. Oglądałem podobne wynalazki, które wymagały elementów elektronicznych oddziaływujących na tkankę mózgową.
mikroos, 19 sierpnia 2009, 12:13
Też na to zwróciłem uwagę. Genialne jest to, że taki aparat można by kupić w aptece i samemu go założyć, zamiast korzystać z usług chirurga. Niesamowita rzecz
Zerivael, 19 sierpnia 2009, 13:59
że też wcześniej nikt nie wpadł na wykorzystanie języka, w końcu za pomocą niego też rozpoznajemy proste kształty
PS: artykuł powinien się nazywać "Koniec języka za przewodnika"
inhet, 22 sierpnia 2009, 08:28
Nie wiem, czy będzie to takie proste. Jak wynika z artykułu, tej sztuki trzeba się jednak uczyć. Zatem konieczny będzie jednak jakiś spec, który nam to dostroi i przeprowadzi szkolenie.
Pamiętam, że już w latach 50. pracowano nad podobnym urządzeniem, pozwalającym "widzieć" dłońmi, gdzie receptorów dotykowych jest więcej niż na języku. Ale jakoś nic nie słychać o efektach. Być może wylazły jakieś skutki uboczne?
mikroos, 22 sierpnia 2009, 08:45
Jasne, ktoś Ciebie musi nauczyć, ale jednak nie jest to wizyta u chirurga
A co do wynalazku pozwalającego widzieć za pomocą dłoni, mam dwie wątpliwości. Pierwsza: czy na pewno w tamtych czasach istniały przetworniki z sygnału wideo na sygnał elektryczny? I druga: na dłoniach jest więcej receptorów, więc rozdzielczość faktycznie mogłaby być większa, tylko że ilość energii, którą trzeba zużyć na wywołanie wrażenia, jest większa, przez co urządzenie byłoby bardziej energochłonne.
inhet, 24 sierpnia 2009, 05:38
Było to rozwiązane inaczej - ekran dotykowy miał się składać z malutkich igiełek, wysuwanych na różną wysokość w zależności od siły bodźca świetlnego. Ale rzeczywiście toporne to było, nie przeczę. No i tak czy owak się nie przyjęło.
A telewizja - czyli przetwarzanie impulsu świetlnego na elektryczny - już wtedy była.