Z Visty na 7
Chris Hernandez z Microsoftu poinformował o wynikach testów dotyczących instalacji i aktualizacji systemu Windows 7. Okazuje się, że w niektórych przypadkach aktualizacja z Windows Vista do Windows 7 może zająć ponad... 20 godzin.
Z kolei czysta instalacja trwa 27-46 minut.
Microsoft przetestował proces instalacyjny na trzech maszynach o różnych konfiguracjach (słaba, średnia, mocna), które były używane przez trzech symulowanych użytkowników (przeciętny, intensywnie używający komputera, bardzo intensywnie używający komputera).
Na przykład w przypadku bardzo intensywnego używania założono, że użytkownik ma na dysku 650 gigabajtów danych i wykorzystuje 40 aplikacji.
Celem testu było sprawdzenie, czy Windows 7 osiąga założony cel, czyli aktualizuje się z systemu Windows Vista SP1 co najmniej o 5% szybciej, niż zainstalowanie Vista SP1 na już istniejącej Vista SP1. Założony cel udało się osiągnąć.
Jednak, jak wynika z testu, w wielu przypadkach aktualizacja może trwać bardzo długo. Na 16 sprawdzonych scenariuszy tylko w czterech przypadkach aktualizacja trwała krócej niż 2 godziny, a w ośmiu - krócej niż trzy godziny.
Najlepiej wypadł test użytkownika intensywnie korzystającego z komputera, który aktualizował mocną konfigurację do 64-bitowej wersji Windows 7. Proces ten zajął mniej niż 84 minuty. Najgorzej wypadł użytkownik bardzo intensywnie używający komputera, który aktualizował system do 32-bitowej wersji Windows 7 na przeciętnej maszynie. Trwało to 20 godzin i 15 minut.
Zdaniem Hernandeza, tak długa aktualizacja nie grozi większości użytkowników, gdyż nie symulacja nie odpowiada profilowi przeciętnego posiadacza komputera. Można zatem przypuszczać, że przecięty użytkownik, to ten, który w symulacji ma 70 gigabajtów danych i 20 aplikacji. Jeśli tak, to aktualizując Vistę do 32-bitowego Windows 7 spędzi on przy komputerze od 1 godziny 40 minut do 2 godzin 50 minut. Z kolei osoba, która ma 125 gigabajtów danych i 40 aplikacji musi zarezerwować sobie od 2 godzin 40 minut do 5 godzin 43 minut na aktualizację.
Komentarze (16)
marc, 14 września 2009, 12:07
Zabawne jest to skorelowanie intensywnosci korzystania z komputera z iloscia danych na dysku. Nie ma to jak "rzetelne" badania wykonywane przez niekompetentnych ludzi. Osoby wykorzystujace komputer intensywnie dbaja tez o wlasciwy backup danych, ew staraja sie grupowac dane w pakiety umozliwiajace ich latwe zabezpieczenie. Inna sprawa, ze nie doprowadzaja do nagromadzenia sie tak duzej ilosci danych, bo to oznacza utrate kontroli nad nimi ...
wilk, 14 września 2009, 12:52
Dokładnie. Z drugiej jednak strony "super user" może być kolekcjonerem - osobą, która instaluje każdy znaleziony w necie programik lub jakimś graczem.
Poza tym, poza firmami, to nie wiem po co decydować się na update... Przecież czas zmarnowany na update można by wykorzystać na czystą instalację plus instalację programów. Daje to dobrą okazję do odświeżenia konfiguracji i ponownego przemyślenia potrzeby posiadania niektórych aplikacji.
scanner, 14 września 2009, 13:18
Zgadza się wilku. U mnie np. po raz pierwszy od wielu, wielu lat po zainstalowaniu w7 nie instalowałem Total Commandera - jakoś w tej wersji Windowsa wystarcza mi eksplorator i dobrze zorganizowana biblioteka.
Zaś jeśli chodzi o firmy - tutaj większość dobrze zorganizowanych form trzyma dane raczej na serwerach, niż na stacjach klienckich - no chyba, ze panuje samowolka i pracownik może sobie zainstalować co tylko chce.
kocurxtr, 14 września 2009, 13:47
ja tu dostrzegam mamipulację - wyraźny podział na na "słabych" i "silnych" ogromne różnica w testach... wszystko to jest - wedłóg mnie - doskonałą psychologiczną manipulacją: wnioski jakie wyciąga przeciętny posiadacz 32 bitowego kompa z XP - świadomie i podświadomie - "należę do słabych, fajne te 64bit silne i szybkie... chciałbym takiego" nasila się chęć do zmiany, do ZAKUPU... rynek się kręci - tak wygląda nakręcanie koniunktory - odpowiednio podane wyniki testów, świetnie zbudowane, psychologicznie działające artykuły - nie zachęcają do zmiany wprost, lecz - będąc wyraźnie tendencyjne - sugerują to działając bardziej na podświadomość.
druga rzecz - która potwierdza częściowo mój powyższy wywód - MS podał dane dotyczące szybkoście, wielkości, itd... nie mówił nic o ... skuteczności - czy wszystkie dane i ustawienia aplikacji uaktualniły się prawidłowo ? czy może następny tydzień będę konfigurował kompa, bo okazuje się, że ta szumna niezawodna aktualizacja ogranicza się do zachowania kont pocztowych, nazwy użytkownika i tapet... a przecież dla userów pracujących najważniejsze są ustawienia aplikacji (np. ustawienie Photoshopa i Corela pod siebie i tego jak pracuje z plikami, ustawienia przygotowania mnateriałów do druku, eksportu dla potrzeb www itd zajmuje do kilku godzin; ciekawe jak wygląda kwestia owej superudanej aktualizacji w tym świetle...
ciekawe czy ktoś pomyślał "wykorzystam to", a może wystarcza mi mój komp" (np. mój 2GB szybkiej RAM, AMD64 4200+, macierz dyskow, dobrze skonfigurowany system - wymiata aż miło.
na koniec jeszcze jedno - ja nie jestem wrogiem postępu, rozwoju i zmian i sam chętnie przejdę na W7 jeżeli okaże się dobry; drażnią mnie tylko takie artykuły które niczego istotnego z punktu widzenia pracy nie wnoszą; niech się aktualizuje 48 godzin - byle prawidłowo i zgodnie z oczekiwaniami...
Jurgi, 14 września 2009, 16:45
40 aplikacji? Chyba sobie jaja robią. Albo nie wiedzą, co znaczy intensywnie korzystać z komputera. Na obecnym systemie nie liczyłem, ale na pewno mam 2-3 razy więcej. Na poprzednim miałem raczej bliżej 400.
scanner, 14 września 2009, 17:35
Wymień chociaż połowę, bardzo Cie proszę, bo aż się rosołem zakrztusiłem.
thikim, 14 września 2009, 18:00
Te testy to kpina.
Co mają dane do aktualizacji dysku? Chyba tylko to, że ktoś inteligentny inaczej trzyma je w katalogach Windows Vista. Każdy normalny człowiek wie że na takie dane są inne partycje przeznaczone. Jaki wpływ może mieć wtedy ich ilość na długość aktualizacji? Pomijalny.
Czasem się zastanawiam czy ludzie projektujący jakieś rzeczy dla innych sami ich używają. Gdyby ich używali nie robiliby takich idioctw jak sądzę.
Casevil, 14 września 2009, 18:07
Jak dla mnie Vista nadal działa pod wieloma względami gorzej niż Windows XP, a testując Windows 7 zawiodłem się jeszcze bardziej niż na Vista. Co bardzo mnie zirytowało to przedłużony czas kopiowania aplikacji i danych na urządzenia przenośne i dyski zewnętrzne, np. wgranie jakichś danych na XP zajęło 15 minut, co w porywach na Windows 7 zabrało nawet powyżej 30. Czy to może ja coś nie tak zrobiłem?
Jurgi, 14 września 2009, 18:36
Do domyślnie to tak właśnie Windows działa. Wszystko na „C:”.
Jeśli się dostanę do starego kompa i jakoś automatycznie to zrobię, to oczywiście. Oczywiście znaczna część to drobne programy i użytki. Nie oplułeś sobie matrycy? ;P
Zauważ też, ile dostajesz softu kupując laptopa. Ze 20 aplikacji się pewnie uzbiera… Więc to wcale nie jest wielka liczba.
Mariusz Błoński, 14 września 2009, 18:52
Myślę, że to nie tyle testy, które mają dać jakieś szerokie spektrum odpowiedzi, a po prostu wewnętrzne testy MS, które mają pokazać samej firmie, czy zrealizowano pewne założenia. I po prostu się facet nimi pochwalił, nic więcej. Stąd nie podają np. wg jakich kryteriów ustalali konfiguracje, nie ma sensu podawać szczegółowych metodologii itp. itd. Bo nie temu te testy miały służyc. Ot, taka ciekawostka dla czytelników, a dla kolesi z MS sprawdzenie wykonania planu.
Jurgi, 15 września 2009, 22:00
Prawdopodobnie masz rację, podobnie jak ostatnio ktoś wystrzelił z testami niewiadomojakrobionymi pod tytułem z jaką przeglądarką najdłużej wytrzymują baterie laptopa. Której wyniki na dokładkę przeczą moim doświadczeniom, no, ale u mnie zawsze wszystko inaczej.
scanner: Policzyłem pi razy oko aplikacje na swoim obecnym kompie. Zaznaczam, że ponieważ mam na nim od początku internet, nie instalowalem wielu rzeczy typu słowniki, encyklopedie, przeliczniki miar itp. narzędzia, które są online. Używam go dopiero 2 lata, więc też jeszcze nie obrósł.
W menu Start mam około setki pozycji (wiadomo, niektóre są „suite”, czyli zawierają kilka programów). Do tego dochodzi pewnie koło 20 programów i pchełek „portable”, do których nie mam skrótów w menu Start. Oraz LiberKey Suite, czyli zestaw narzędzi „portable”, który zawiera 225 aplikacji/programów.
thibris, 24 września 2009, 20:15
Jurgi - a z ilu z nich skorzystałeś w ostatnim roku ?
Jurgi, 28 września 2009, 12:46
Myślę, że jednak z większości, w końcu statystycznie to przynajmniej połowa w ostatnim roku została zainstalowana.
Nie wliczam zestawu LiberKey, który mam od niedawna i nie wszystko obadałem. Część z zestawu odinstalowałem.
Poza tym wiadomo, są narzędzia, z których korzysta się rzadko, ale są potrzebne.
thibris, 3 października 2009, 09:53
Mi się wydaje że jestem zaawansowanym userem, a jakoś potrzebuję sporo mniej softu od Ciebie do życia. Pewnie wynika to z innej specyfiki pracy na komputerze - którą wykonuję w pracy, a nie w domu, ale nawet gdybym zsumował soft na obu komputerach to nie zbliżyłbym się za bardzo do Twego zbioru Może też być tak, że masz jakieś niezbyt wyspecjalizowane programiki, których używasz... jeden do zmiany tapety, drugi do zmiany rozdzielczości pulpitu, trzeci do zmiany nazwy pliku Ja jestem wielkim zwolennikiem i "używaczem" pluginów choćby do total commandera - które zastępują mi sporą liczbę aplikacji
waldi888231200, 3 października 2009, 10:59
u-serem a może użytkownikiem.
Jurgi, 3 października 2009, 21:32
Mam choćby trochę programów do konfigurowania i dbania o system - a że zawsze lubiłem głęboko grzebać, to się ich nazbierało: choćby do zarządzania autostartem, monitorowania przepustowości łącza, monitorowania procesów, zerknięcia na listę otwartych portów, rozszerzające powłokę windows. Sporo małych i drobnych programów do obróbki grafiki, bo się tym czasem bawię. Sporawo w sumie gier, bo choć nie gram wiele, to ulubione produkcje mam na stałe.
Ten sam komp służy mi o do rozrywki i do pracy, a że w pracy robiłem wiele różnych i odmiennych od siebie rzeczy, to różności pojawiły się w systemie.
Dużo specjalizowanych programików - też. Wiele ich jest na zapas, ale uważam, że muszą być - jak choćby spft do odzyskiwania skasowanych plików, żebym nie szukał gorączkowo, jak będzie potrzebny. Coś do konwersji audio, do obróbki wideo, edytor wavów (dwa różne, bo na CoolEdita mnie nie stać), itp. Tak się tylko wydaje, jeśli na kompie robi się „wszystko”, to się nazbiera. Sto parę programów to wcale nie tak wiele.