Mars i Merkury powstały z resztek?
Brad Hansen, astronom z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, wysunął nową bardzo radykalną teorię dotyczącą historii Układu Słonecznego. Uważa on, że Mars i Merkury to... produkty uboczne formowania się Ziemi i Wenus.
Obecny model zakłada, że planety powstały z pierścienia pyłów i gazów otaczających młode Słońce. Jednak powstaje pytanie: skoro tak rzeczywiście było, to przecież rozkład materii w takim pierścieniu powinien być mniej więcej jednakowy, a zatem powstające planety powinny mieć podobną wielkość i podobne, zbliżone do okręgów orbity. Jednak, jak wiemy, Wenus i Ziemia są większe od Marsa i Merkurego, które mają bardziej wydłużone, eliptyczne orbity. Tradycyjnie wyjaśnia się to "chaosem", w którym rolę odegrało oddziaływanie Jowisza.
Hansen zaproponował inny model. Jego zdaniem wokół Słońca utworzył się nie jeden, a wiele pierścieni pyłów i gazów - podobnie jak ma to miejsce wokół Saturna. Uważa on, że Ziemia i Wenus powstały z jednego grubego pierścienia położonego bliżej Słońca.
Gdy młode planety zaczęły krążyć wokół gwiazdy, przechodziły przez chmury pyłów zawierające mniejsze i większe fragmenty materiału. Część z nich weszło w skład planet, ale inne zostały przez nie wypchnięte z pierścieni. Niektóre do nich wróciły, ale inne nie. "Weszły na inną orbitę" - mówi Hansen.
Przeprowadzona przez niego symulacja komputerowa wykazała, że Mars i Merkury rzeczywiście mogły powstać z kosmicznego gruzu wybitego z pierwotnych pierścieni. Zdaniem naukowca, 90% materiału utworzyło Ziemię i Wenus, reszta weszła w skład pozostałych dwóch planet.
Andrew Youdin, specjalista ds. modelowania planetarnego z Kanadyjskiego Centrum Astrofizyki Teoretycznej mówi, że model Hansena jest prosty i elegancki. Ziemia i Wenus są masywne i mają orbity zbliżone do okręgu, gdyż uformowały się z większości pobliskiego materiału. Merkury i Mars są mniejsze, a ich orbity eliptyczne, bo materiał, z którego powstały, został wypchnięty dalej od pierścieni.
Z kolei Phil Armitage, astrofizyk z University of Colorado stwierdza: Model Brada jest niezwykle oryginalną próbą rozwiązania problemów, bazującą na hipotezie, która jest albo szalona, albo genialna.
Komentarze (5)
zyghom, 24 stycznia 2009, 10:49
jak wiekszosc w "tych" sprawach ;D
inhet, 25 stycznia 2009, 08:55
Faktycznie hipoteza zgrabna. Kolizja Ziemi z jakąś planetą, która uformowała Księżyc, ładnie się tutaj mieści.
j50, 25 stycznia 2009, 22:50
Ja mam w związku z tym jedno pytanie: czy zaobserwowano gwiazdy mające takie obłoczki protoplanetarne wokół siebie? Jeśli tak - to jaka jest struktura tych obłoczków? Domyślam się, że nawet jeśli takie gwiazdy zaobserwowano to raczej nie ma danych o strukturze materii w ich otoczeniu.
Czy zatem powstające koncepcje nie podpadają pod brzytwę Ockhama?
j50, 25 stycznia 2009, 22:58
Przypominam sobie dawniejszą informację, że geofizycy wykryli pod obszarem pacyficznym na głębokości ok. 600 km (mogę się trochę mylic co do tej głebokości, bo z pamięci) strukturę zbliżoną do litosferycznej. Na tej podstawie obszar pacyficzny mógłby byc uznany za ślad po dawnym impakcie. Jesli rzeczywiście fragment litosfery ziemskiej został wskutek impaktu wtłoczony na tak wielką głębokość, to powinno to mieć wiele skutków dla parametrów ruchów wykonywanych przez Ziemię, a być może nawet dla parametrów jej orbity.
inhet, 27 stycznia 2009, 22:24
Pamiętam informacje o kilku przynajmniej takich obiektach (dyskach protoplanetarnych) - w Orionie, Byku i Cefeuszu.
Odnośnie impaktu pacyficznego nie mam żadnych informacji - ale liczba 600 km wydaje mi się bardzo wielka. Musiałoby to chyba być odnotowane w obecnych opisach warstwowej struktury Ziemi jako istotne lokalne zaburzenie gęstości górnego płaszcza.