Popularny suplement to placebo
W aptekach, także polskich, można kupić różne preparaty bez recepty z wyciągiem z owoców boczni piłkowanej (Serenoa repens). Są one polecane przy zaburzeniach oddawania moczu związanych z łagodnym przerostem prostaty. Okazuje się jednak, że nie są skuteczniejsze od placebo.
W ramach największych i najdłuższych badań dotyczących ekstraktu z owoców boczni piłkowanej, zwanej też palmą sabalową, naukowcy z 11 ośrodków na terenie Ameryki Północnej testowali stężenia stanowiące nawet 3-krotność standardowych dawek zalecanych przez producentów. Odkryli, że u mężczyzn z przerostem gruczołu krokowego suplement nie ogranicza objawów ze strony dolnego układu moczowego (zalegania moczu z objawami zapalenia pęcherza).
Co zaskakujące, w porównaniu do placebo, w czasie zwiększania dawki suplementu nie było żadnego mierzalnego efektu – ani w postaci korzyści, ani toksyczności. Takie preparaty nie robią więc nic poza efektem placebo – utrzymuje dr Claus Roehrborn, szef urologii na University of Texas Southwestern.
Studium przeprowadzono między czerwcem 2008 a październikiem 2010 roku. Wzięło w nim udział 379 mężczyzn w wieku 45 lat i starszych. Losowano ich do jednej z dwóch grup – eksperymentalnej bądź placebo. Naukowcy ustalili, że zwiększanie na przestrzeni 72 tygodni dziennej dawki ekstraktu z boczni piłkowanej nie zmniejszyło nasilenia objawów ze strony układu moczowego. Specjaliści analizowali też wpływ suplementu na jakość życia; oceniali częstość oddawania moczu w nocy, funkcjonowanie w sferze seksualnej, zaburzenia snu oraz problemy związane z nietrzymaniem moczu. Niestety, nie zaobserwowano żadnych różnic między grupami.
Komentarze (13)
mikroos, 28 września 2011, 14:23
Co z tego, skoro producenci suplementów nagminnie stosują nieprawdziwe oświadczenie zdrowotne, a potem latami celowo unikają ich weryfikacji przez EFSA, powołując się np. na niedostatecznie długi okres na przygotowanie tekstu oświadczenia? Mało tego - w praktyce wystarczy wskazać jedną publikację, by stwierdzono, że istnieją "opublikowane i powszechnie uznane dane naukowe" na poparcie stawianej przez producenta tezy.
Na dodatek dane tego typu pochodzą nader często z badań in vitro, a dotyczyć mogą choćby substancji całkowicie nieprzyswajalnych dla organizmu człowieka (ot choćby kurkuminy - rewelacyjnej in vitro, ale bardzo słabo wchłanialnej i błyskawicznie metabolizowanej po przeniknięciu do krwi, a mimo to sprzedawanek jako środek na niemal każde schorzenie, od nowotworów po infekcję HIV - wszystko w świetle prawa).
Mało tego - bezkarnie można np. napisać, że "Kurmina należy do polifenoli. Polifenole są substancjami o potwierdzonym działaniu przeciw wielu rodzajom nowotworów", nawet jeżeli wpływu samej kurkuminy na jakikolwiek inny nowotwór poza rakiem jelita grubego (oraz - być może - rak żołądka u nosicieli H. pylori) nie wykazano. Taka żonglerka słowami to jawna kpina z klientów, a mimo to jest w pełni legalna - warto więc czytać wszelkie oświadczenia producentów z uwagą.
Posta dedykuję osobom nawołującym do walki z Codex Alimentarius, którego zadaniem jest przede wszystkim ukrócenie takich praktyk. Problem w tym, że paru oszołomów napisało w Sieci, że CA to służalstwo wobec złych firm farmaceutycznych, a resztę historii widać tu i ówdzie w Internecie...
DimusPL, 28 września 2011, 16:56
To jest przerażające, bo coraz więcej ludzi poddaje się takim "suplementom" i wierzy w ich działanie, to samo homeopaty... Dokąd zmierza ten świat ;(
scapegoat, 28 września 2011, 17:07
Producenci suplementów mogli by się uczyć od koncernów farmaceutycznych jak manipulować wynikami badań klinicznych na własną korzyść. Wystarczy przytoczyć przypadek prozacu, który miał być cudownym lekiem na depresję, a w rzeczywistości jego skuteczność jest na poziomie placebo. O skutkach ubocznych pozostałych "antydepresantów" nie wspomnę..
Ubolewam tylko nad tym, że przeprowadza się tak niewiele badań in vivo nad skutecznością wielu ziół i suplementów.
ps. Należy mieć na uwadze, iż każdy suplement diety sprzedawany w USA jest opatrzony formułą "**This statement has not been evaluated by the Food & Drug Administration. This product is not intended to diagnose, treat, cure or prevent any disease."
kojiki, 28 września 2011, 17:30
Kurkuma, kurkumina to chyba zły przykład. Torebka przyprawy jest dostępna w cenie od 1 zł. Jeśli ktoś wierzy że zadziała lepiej opakowana w kapsułkę.... Warto zerknąć na te badania dotyczące rezultatów wchłaniania kurkuminy w jamie ustnej. http://www.sciencedaily.com/releases/2011/09/110913092430.htm
Wydaje mi się że kwestia właściwości leczniczych kurkuminy potwierdzonych badaniami jest odrębna w stosunku do wiarygodności branży związanej suplementami diety, która swoje korzenie ma w domokrążcach i wędrownych magikach sprzedających panaceum.
Nie piałbym też z zachwytu nad koncernami farmaceutycznymi ponieważ jest wiele przykładów na to, że jeśli substancja o jakichkolwiek właściwościach leczniczych jest tania i łatwo dostępna, to w związku z tym trudno jest stworzyć na jej bazie lek na wyłączność, który wygeneruje miliardy dolarów, a co za tym idzie nie warto prowadzić szeroko zakrojonych badań ani też informować społeczeństwa.
Nawet jeśli kurkumina miałaby wykazywać pozytywne działanie tylko przy raku jelita grubego to warto o tym wiedzieć.
Publikacje na temat kurkuminy są dostępne na http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed?term=Curcumin
Ciekawe ilu lekarzy słyszało coś na ten temat, i zaleca swoim pacjentom konsumpcję kurkumy profilaktycznie?
Alek, 28 września 2011, 19:55
Zbyt duża jest zgodność opinii, bym nie pokusił się o występ w roli advocatus diaboli.
1. To, że jeden suplement nie wykazał działania silniejszego niż placebo nie oznacza, że wszystkie nie wykazują, a niektórzy przedmówcy pisali ogólnie o suplementach. Czy gdy z badań wynika, że jakiś lek okazuje się nie działać, jak powinien i musi zostać wycofany, to pisze się ogólnie o lekach?
2. Z badań wynika jasno, że palma sabałowa wywołała efekt! Jest on równy efektowi placebo, ale gdyby dane osoby nie brały tej substancji, nie wystąpił by także efekt placebo ; ).
3. Niektórzy z przedmówców nie rozróżniają pomiędzy suplementem a lekiem. Gdyby suplement leczył... byłby lekiem, a skoro jest suplementem, to nie oczekujmy, że będzie leczył.
4. Z łac. suplementum 'uzupełnienie' od suplere 'uzupełniać; dopełniać'. Zatem suplement, to uzupełnienie. Uzupełniać można coś, czego brakuje. Jeśli ktoś żyje na półpustyni i z konieczności ma niedobory H2O, to uzupełnienie ich dodatkowym litrem wody będzie dla zdrowia korzystne. Nie oznacza to jednak, że woda pomoże komuś, kto pije jej tyle ile trzeba.
5. Rolą suplementu nie jest, jak wskazałem leczenie, a jedynie minimalizacja ryzyka, poprzez uzupełnienie niedoborów. Czasami jednak niektórzy ludzie nie chorują mimo niedoborów, tak jak niektórzy palacze mogą nie zapaść na nowotwór płuc. Czy, jeśli ktoś je regularnie czosnek i mimo to, po roku się przeziębi, to wynika z tego, że czosnek jest nic nie warty w kontekście przeziębienia? To są trudne do dowodzenia kwestie. Badania muszą trwać latami, być prowadzone na wielkich próbach, a ... suplementów się nie patentuje. Ja przeprowadzę badania i gdy nic nie udowodnię, to stracę, a gdy udowodnię, to inni powołają się na sfinansowane przeze mnie badania i sami rozkręcą produkcję bez poniesienia wstępnych kosztów. Wniosek: bardziej opłaca się by ludzie mieli niedobory i skutkiem tego... kupowali patentowane leki .
6. Moda na suplementy wśród "pakerów" ma silny walor wychowawczy. Kilkanaście lat temu częściej truli się "mietkami", "teściami" i innymi specyfikami kojarzonymi z określeniem "sterydy". Teraz trendy jest łykać witaminki, odżywki, stymulujące roślinki - tribulusy itp. Wiedza wielu "pakerów" o tych substancjach jest w stanie niektórych zaskoczyć - korzyść dla ciała i ducha, a bez szału na suplementy by tego nie było ; ).
mikroos, 28 września 2011, 20:25
Zgadzam się, ale nie do końca. Od czasów badań klinicznych nad Prozakiem metodyka zmieniła się w ogromnym stopniu. Przede wszystkim wprowadzono obowiązek udowodnienia skuteczności leku w podwójnie ślepej próbie oraz zadeklarowania przed rozpoczęciem próby klinicznej, jaka zmienna będzie oceniana jako końcowy wynik testu, decydujący o (nie)powodzeniu próby. Akurat w kwestii badań klinicznych trudno się do czegokolwiek przyczepić, skoro nawet lekarz nie wie, co podaje pacjentowi, i dowiaduje się dopiero po zamknięciu eksperymentu.
Tutaj pełne poparcie.
To fakt, w USA kontrola nad rynkiem jest znacznie lepsza i FDA radzi sobie bez porównania lepiej od EFSA, choć i tam są z tym problemy.
@kojiki - powtarzam jeszcze raz: kurkuma daje świetne wyniki, ale organizm nie ma jak z niej skorzystać, bo jest ona nieprzyswajalna i rozkłada się, zanim przejdzie przez krążenie i dotrze do organów.
@Alek
Ad. 1: oczywiście, masz rację. Problem w tym, że reklamy suplementów nie pozwalają na odróżnienie tych realnie skutecznych od tych, dla których fakty po prostu zmyślono albo bezczelnie dobrano w sposób całkowicie niezgodny z rzeczywistością.
Ad. 2: argument bardzo słaby. Efektu nie wywołała palma, tylko akt łykania jej.
Ad. 3: absolutnie się nie zgodzę. Różnica pomiędzy suplementem a lekiem nie tkwi w skuteczności, a w randze dowodów, które o tym świadczą. Absolutnie nie ma podstaw twierdzić, że jakikolwiek suplement jest mniej skuteczny od leku - co najwyżej nie ma dowodów na ten temat.
Ad. 4: suuuper. Tylko wytłumacz mi, dlaczego status suplementu w Polsce ma np. srebro koloidalne - czyżby było składnikiem zbalansowanej diety zdrowego człowieka?
Ad. 5: znów nie zgadzam się. Suplementy bardzo często są zalecane jako wspomaganie leczenia u osób, które już zachorowały, lub przynajmniej jako substancje przywracające zaburzoną równowagę organizmu (a więc de facto leczące, bo choroba to z definicji właśnie stan upośledzenia funkcjonowania organizmu).
Ad. 6: tu pełna zgoda Byczki z osiedla potrafią zaskoczyć wiedzą z biochemii
Alek, 28 września 2011, 23:30
reklama - «działanie mające na celu zachęcenie potencjalnych klientów do zakupu konkretnych towarów lub do skorzystania z określonych usług»
http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=reklama
Bez palmy, nie ma efektu łykania palmy. Samo łykanie śliny nie daje efektu placebo ; )
Ke?
Co do definicji suplementu w ogóle:
http://sjp.pwn.pl/szukaj/suplement
Co do definicji suplementu DIETY oddajmy głos specjalizującej się w tematyce suplementów prof. Iwonie Wawer z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego:
Z kolei zaproponowaną przez Ciebie "definicję" suplementu jako 'leku o niedostatecznej randze randze dowodów, które świadczą o tym, że jest lekiem' podpadają antybiotyki przed swą rejestracją ; )
Nie wiem. Może decydowali podobni tym, którzy zrobili marchewkę owocem, a ślimaka rybą śródlądową
mikroos, 29 września 2011, 06:41
Ale też zgodnie z prawem reklama nie może wprowadzać w błąd - a dzieje się tak niezwykle często.
Wprost przeciwnie. Tabletka z mąki też może dać efekt łykania palmy - i tu jest różnica. Jeśli z kolei tabletkę z palmy podasz osobie nieświadomej tego, co łyka, efektu nie uzyskasz - a więc pomaga nie palma, tylko akt łykania tabletki.
Wybacz, nigdze nie napisałem, że tak definiuje się suplement. Napisałem jedynie, że - ze względu na brak kompleksowych badań - nie można określić skuteczności suplementu, tzn. nie można powiedzieć ani że jest bardziej skuteczny, ani że jest mniej skuteczny od leku.
Co do definicji natomiast, obowiązująca definicja suplementu diety jest dokładnie podana w ustawie: http://prawo.legeo.pl/prawo/ustawa-z-dnia-25-sierpnia-2006-r-o-bezpieczenstwie-zywnosci-i-zywienia/. Warto zwrócić uwagę, że wg niej suplement wcale nie musi mieć właściwości leczniczych ani nawet zdrowotnych!
TrzyGrosze, 29 września 2011, 15:20
"Popularny suplement to placebo" ???
Jakby zasada nieoznaczoności Heisenberga w wariancie: uczony odkrywa to co chce odkryć.
Naprawdę, przykład pierwszy z brzegu:
Przegląd Urologiczny 2010/11/04
http://www.przeglad-urologiczny.pl/artykul.php?1983
mały fragment:
W badaniu Edwardsa i Moore 3-miesięczne leczenie finasterydem lub ekstraktem z palmy sabalowej wykazało polepszenie stanu chorych według skali punktowej o 29% (placebo - 13%) w odniesieniu do ekstraktu oraz 12% (placebo - 7%) w odniesieniu do finasterydu [23, 24]. Po 6 miesiącach obserwacji parametry polepszyły się o 37% (placebo - 13%), natomiast po leczeniu finasterydemo 17% (placebo - 12%) [24].
Porównywano skuteczność leczenia ziołowego z terapią konwencjonalną lekami chemicznymi. Wykonano randomizowane, kontrolowane badanie kliniczne z wykorzystaniem placebo, porównujące skuteczność leczenia wyciągiem z palmy sabalowej (preparat Permixon) w stosunku do α-adrenolityku - tamsulosyny. W badaniu uczestniczyło ponad 900 mężczyzn (pochodzących z 11 krajów europejskich) z objawami BPH. Stwierdzono porównywalną skuteczność w łagodzeniu LUTS dla obu leków [25]. Analiza podsumowująca doniesienia kliniczne na temat skuteczności i mechanizmu działania preparatu Permixon wykazała, że działanie tego preparatu można porównywać ze skutecznością α-adrenolityków oraz inhibitorów 5-α-reduktazy. Lek ten jest dobrze tolerowany przez chorych [26, 27].
mikroos, 29 września 2011, 15:45
Przede wszystkim publikacja, na którą się powołujesz, podaje dane w sposób nieco niejasny. Z przytoczonego przez Ciebie fragmentu tekstu wynika, jakoby oba preparaty stosowano w jednej próbie, tymczasem finasteryd testowano osobno (to faktycznie badał Edwards i Moore), a palmę badał zupełnie inny zespół (Bauer et al.) w zupełnie innym badaniu. Ale to na marginesie.
Porównywanie do tamsulosyny też jest co najmniej dziwne, bo lek ten - mówiąc delikatnie - nie uchodzi za najskuteczniejszy: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/21901681 (przy czym warto zauważyć, że artykuł spełnia wymogi Cochrane Review, a więc jest to niezwykle dobrze wykonana praca). Co więcej, tamsulosyna powoduje łagodne, ale częste efekty uboczne - nic więc dziwnego, że ogólne samopoczucie pacjentów może nie być najlepsze.
Wreszcie ostatnia sprawa jest taka, że suplement to suplement (i o nim mówi notka w KW), a Permixon to lek , który ma - jak mniemam - udowodnioną skuteczność (o nim jest mowa w PU). Różnica w wynikach może wynikać choćby z czystości i jakości preparatu, a to przemawia tylko na niekorzyść handlu suplementami - jeśli moje przypuszczenia sa prawdziwe, to wychodzi na to, że producenci suplementów potrafią schrzanić nawet działające preparaty
TrzyGrosze, 29 września 2011, 16:23
Ciekawe czy studium Roehrborn'a, poddane tak samo wnikliwej analizie mikroos'a (bez podtekstu), zachowałoby swoją wiarygodność . W końcu mniej lub bardziej rzetelnych badań potwierdzających skuteczność palmy sabalowej jest sporo.
BTW:Termin "suplement" nie musi się kojarzyć z oszustwem lub nieskutecznością każdego zakwalifikowanego do tej grupy specyfiku.
mikroos, 29 września 2011, 17:48
Jeszcze raz zaznaczam, że nigdzie tak nie napisałem Chociaż nie da się nie zauważyć, że ryzyko oszustwa jest w przypadku suplementu znacznie większe, bo i kontrola nad nim jest bez porównania słabsza.
wilk, 7 października 2011, 15:20
Przy okazji dyskusji o suplementach, właśnie znalezione, może komuś się przyda: http://i.imgur.com/mBJHK.jpg (nie biorę odpowiedzialności jeśli coś się nie zgadza, choć opiera się ponoć na PubMedzie).