Herbata nawożona pandzimi odchodami
Najdroższą kawą świata jest kopi luwak. Wytwarza się ją z nasion kawy, wydobytych z odchodów łaskuna muzanga. Niedługo smakosze herbaty będą sobie mogli kupić coś podobnego, ponieważ An Yanshi, były wykładowca Uniwersytetu Syczuańskiego, opatentował herbatę nawożoną odchodami pandy wielkiej. Wg doniesień medialnych, jej cena sięga 69 tys. dol. za kg, zatem kopi luwak za ok. 1360 dol. za tę samą ilość wydaje się naprawdę tania.
Chińczyk wychwala bogaty aromat specjalnej mieszanki, a także orzechowy posmak naparu i wyjaśnia, że pandy mają słaby układ pokarmowy i wchłaniają zaledwie 30% tego, co jedzą. Oznacza to, że ich odchody są bogate w błonnik i składniki odżywcze.
Yanshi dodaje, że podobnie jak zielona herbata, pędy bambusa, podstawowy pokarm pand, zawierają związki przeciwnowotworowe (przeciwutleniacze). Dodanie pandzich bobków do gleby, na której rośnie herbata, wzmacnia więc jej właściwości prozdrowotne.
Dumny z siebie Yanshi zamierza pobić rekord Guinnessa (warto dodać, że dotąd najdroższą herbatą świata była Zhu Ye Qing, ale i tak kosztowała 10-krotnie mniej od najnowszego chińskiego wynalazku). Na wiosnę do sprzedaży ma być gotowa pierwsza partia mieszanki. Korzystając z uprzejmości władz centrum rozmnażania pand w Chengdu, 41-letni biznesmen zebrał aż 6 t niedźwiedzich odchodów, dlatego jeśli nowa herbata przypadnie konsumentom do gustu, przez długi czas będą mogli liczyć na nieprzerwane dostawy.
Profesor to prawdziwy pasjonat. Na zdjęciach, które obiegły świat, stoi w czarno-białej bluzie z kapturem wyglądającym jak pysk jego ulubionego zwierzęcia. W tle widać ciężarówkę po brzegi załadowaną bobkami pandy.
Jak tłumaczy pasjonat Panda Tea, sadzonki trafią do ogrodu herbacianego Ya An Lu Shan w pobliżu Chengdu. Ze względu na lokalizację, odchodów nie trzeba więc będzie transportować na duże odległości. Zgodnie z planami, co roku Yanshi zamierza sprzedawać zaledwie 500 g luksusowego produktu, podzielonego na dziesięć 50-gramowych porcji.
Po tym jak jego ostatni biznes upadł 3 lata temu, Yanshi uczył kaligrafii na Uniwersytecie Syczuańskim, obmyślając w międzyczasie herbatę nawożoną pandzimi odchodami. Teraz zrezygnował z posady akademickiej i całkowicie poświęcił się realizacji marzenia.
Komentarze (4)
Jajcenty, 15 listopada 2011, 11:46
No tak, luksus zawsze się dobrze sprzedaje. Pozostaje jeszcze wmówić klientowi, że towar jest jest luksusowy,
mikroos, 15 listopada 2011, 11:59
Ja bardzo przepraszam, ale w jaki sposób zawartość błonnika w nawozie ma wpływać na smak herbaty?
Co_za_bzdura
Anna Błońska, 15 listopada 2011, 12:28
Też mnie to zastanowiło. Początkowo zmyliło mnie nawet do tego stopnia, że myślałam, że oni chcą te bobki wrzucać do wysuszonych i sfermentowanych liści Inaczej nie wiem, jak różne związki miałyby przenikać do naparu. Co innego ze smakiem, bo w sumie mówi się przecież, że smak np. wina zależy od gleby, na jakiej uprawiane są krzewy winorośli.
wilk, 15 listopada 2011, 20:53
Hmm, to może w ogóle zrezygnować z kawy i zająć się samymi bobkami? To dopiero byłby produkt dla koneserów.
Zapewne jest w tym jakaś część prawdy, choć bardziej przypomina mi to eksperyment z audiofilami, dla których dźwięk przesyłany przez rozprostowany wieszak brzmiał lepiej, niż złote kable wartości nowego samochodu.