Zanikanie lasów przyczynia się do... ochłodzenia
Utratę lasów uważa się zwykle za czynnik przyczyniający się do wzrostu globalnych temperatur. Zespół pracujący pod kierunkiem uczonych z Yale University dowodzi jednak, że wycinanie drzew na szerokościach północnych ochładza lokalny klimat.
Jeśli wycinasz tajgę powyżej 45 stopnia szerokości północnej, doprowadzasz do ochłodzenia - stwierdził Xuhui Lee, główny autor badań. Co prawda uwalniasz w ten sposób węgiel do atmosfery, ale zwiększasz też efekt albedo. Więcej promieni słonecznych odbija się od powierzchni - wyjaśnia.
Lee i jego koledzy z 20 instytucji odkryli, że powietrze nad obszarami bezleśnymi na północy jest chłodniejsze niż nad pobliskimi lasami, gdyż więcej promieni Słońca jest odbijanych. W nocy, gdy efekt albedo nie występuje, obszary bezdrzewne ochładzają się szybciej.
Ludzie zastanawiają się czy zalesianie północnych szerokości to dobry pomysł. Jeśli sadzisz drzewa, pozbywasz się węgla z atmosfery, co jest korzystne dla klimatu. Jednocześnie jednak powodujesz, że okolice się ogrzewają, bo drzewa są ciemniejsze od innych roślin, więc absorbują więcej promieni słonecznych - mówi Lee.
Uczony stwierdził, że na północy Minnesoty, czyli na 45. stopniu szerokości północnej, wycinka lasów doprowadziła do spadku lokalnych temperatur średnio o 1,5 stopnia Fahrenheita. Tymczasem zanik lasów w Północnej Karolinie (35. stopień szerokości) prawdopodobnie podniósł lokalne temperatury,. Pomiędzy tymi szerokościami zauważono „statystycznie nieistotne" ochłodzenie.
Naukowcy prowadzili swoje badania posługując się danymi zbieranymi od Florydy po Manitobę. Zauważyli, że efekt chłodzący jest zależny od szerokości. Im bardziej na północ, tym większy spadek temperatury powodowany zanikaniem lasów.
Można też spojrzeć na to z drugiej strony. Im więcej drzew sadzonych jest na niższych szerokościach, tym większy efekt chłodzący.
Naukowcy wzywają, by stacje badawcze, które w zdecydowanej większości umieszczane są na terenach pozbawionych drzew, budować też w lasach.
Komentarze (11)
mikroos, 18 listopada 2011, 13:58
Zawsze po przeczytaniu takich wiadomości (albo np. notki sprzed chwili o lemingach) zastanawia mnie, jakim cudem nakłada się wielomiliardowe podatki za to, że "na pewno jesteśmy przyczyną globalnego ocieplenia".
O ile generalnie pogodziłem się z faktem, że klimat się ociepla (z czym miałem z początku problemy), o tyle wciąż nie potrafię pojąć, jakim cudem przyjmuje się jako rzecz oczywistą, że winni globalnego ocieplenia są ludzie i przemysł. Przecież kolejne odkrycia pokazują, że wiemy na ten temat tyle co nic, a dodatkowo nie do końca wiemy nawet, jak cofnąć zmiany (przy założeniu, że tak naprawdę jest to potrzebne, co też nie jest aż takie oczywiste).
Jajcenty, 18 listopada 2011, 14:26
Problemem jest jeszcze to, że bez rozumienia mechanizmów manipulujemy wszystkimi dostępnymi czynnikami. Jeśli to nie jest przepis na katastrofę to nie wiem co nim jest.
Łukasz Domański, 18 listopada 2011, 17:19
Jest sporo racji w tym, że w dobie dokonywania nowych odkryć praktycznie co tydzień ciężko jest czasem zawierzyć doniesieniom, które lada chwila z dużym prawdopodobieństwem mogą zostać obalone, ale jednak polecam poczytać stronę ziemianarozdrozu.pl, a zwłaszcza rozszerzone informacje zawarte w symulatorze zmian klimatu. W mojej opinii, dają sporo do myślenia.
Pozdrawiam
TrzyGrosze, 18 listopada 2011, 19:10
Niezaprzeczalny wzrost średniej globalnej temperatury, zbiegł się z niekwestionowanym wzrostem produkcji CO2 przez człowieka. Związek to czy przypadkowa zbieżność, dylemat jeszcze nierozstrzygnięty. Tak więc zdecydowane opowiadanie się po którejkolwiek z.opcji jest moim zdaniem ryzykowne.
mikroos, 18 listopada 2011, 19:18
I właśnie o to mnie także chodzi. Problem w tym, że realne wielomiliardowe podatki nałożono na nas bez większych wątpliwości.
TrzyGrosze, 18 listopada 2011, 19:49
Prawda. Gdyby nie kupczenie CO2, można by dla samoograniczania jego produkcji użyć przysłowia: "bo lepiej dmuchać na zimne', a tak to tylko " pecunia non olet " :-(
Alek, 18 listopada 2011, 19:51
Nie ma się co ekscytować. Parlament Europejski za tydzień w głosowaniu odrzuci to badanie, jako niespełniające kryteriów postępu.
romero, 18 listopada 2011, 23:32
A na razie niewiadomo czy lokalne spadki temperatur, bo o takich jest mowa w artykule, przeniosą się na globalny spadek temperatury.
Tia z faktu wycięcia drzewa wysnuć wniosek o uwolnienie węgla do atmosfery to się (prof?) Lee nie popisał. Rozumiem że to gigant-skrót myślowy, zresztą niekoniecznie prawdziwy.
Ciekawe czy pokusił się do policzenia ile drzewa pochłaniają CO2 i o ile wzrosła by zawartośc CO2 w atmosferze gdyby nie było tych lasów?
Hmm, następna prawda p. Lee, np. taki srebrny świerk będzie lepiej odbijał światło od pęcherznicy czerwonolistnej. Rozumiem że chodzi o typowy las mieszany lub iglasty kontra pole uprawne?
Taa i pisze to p. Lee o szerokościach powyżej 45 równoleżnika, a tu jest przeważnie klimat umiarkowany-chłodny, nie występują tornada, zimy są mroźne, więc lokalne ogrzanie o 1'C nie zaszkodzi, a może ludzie będą z tego zadowoleni?
A tak ogólnie dyskusja akademicka, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie wycinał tajgi po to by ochłodzić klimat. Jeśli ma to raczej zachęcać by nie sadzić na powrót lasów na wyciętych areałach bez namysłu, to z drugiej strony nie dysponujemy taką wiedzą by przewidzieć wszystkie skutki obsadzania pustkowia wybranymi gatunkami roślin, jak to zmieni całe ekosystemy, i jak to zmieni klimat poza temperaturą - o ile wzrosną prędkości wiatrów, co z opadami, powodziami itp. Jakie gatunki zwierząt i owadów będą dominować, a jakie wyginą. Bo że zmiany będą to jest raczej pewne.
Piotrek, 21 listopada 2011, 10:00
Z jednej strony wycinka lasów ochładza klimat, ale więcej CO2 uwalnia się do atmosfery, przez to że ich nie ma co powinno dać skutek odwrotny. No cóż...bywa.
Wcale bym się nie zdziwił jakby nagle podważono te badania, gdyż tylko przeszkadzają w dojeniu kasy z ocieplenia. Opłaty klimatyczne i takie tam tere fere.
waldi888231200, 22 listopada 2011, 10:44
Wycinając las powyżej 45 stopnia zimne powietrze (wiatr) z stref zimnych bez przeszkód dostaje się w głąb lądu i to jest przyczyną spadku temperatury (Polska leży na 50 więc temat nas dotyczy również i nawet głupi wie że na otwartej przestrzeni jest zimniej niż w lesie).
Liście to całkiem dobry odnawialny i ekologiczny materiał opałowy (temat dobry na małe lokalne kotłownie realny w dobie dotacji unijnych) a spaliny przez wodę wapienną i co2 zostaje związany i całość (wraz z popiołem) to ekologiczny nawóz na pola (przy okazji w pikuś sensownej roboty dla bezrobotnych przy grabieniu liści).
Usher, 23 listopada 2011, 22:50
1. Szerokość 45 stopni to nie północ, tylko środek strefy umiarkowanej. Brak badań z północnej części strefy umiarkowanej, więc ekstrapolacja otrzymanych wyników może być nieuzasadniona. Co prawda wspomina się o Manitobie, ale pewnie tylko dlatego, że graniczy z Minnesotą, a de facto nikt w Kanadzie badań nie prowadził. Przy podejściu zaprezentowanym przez badaczy dowiedzielibyśmy się zapewne, że w Warszawie po ulicach chodzą białe niedźwiedzie.
1. Jedyny kawałek tajgi na południe od 45 równoleżnika można obejrzeć w "Czterech pancernych", kiedy Janek upolował tygrysa. W Minnesocie nie ma tajgi, nie ma nawet porządnych lasów iglastych, tylko liściaste i mieszane. Mamy zatem kolejny niedostatek badań - brak ustalenia, czy i jak różnica temperatur zależy od typu lasu.
3. Autorzy badań nie piszą też o możliwym wpływie ukształtowania geograficznego na obserwowane temperatury. Niewykluczone, że południkowe ukształtowanie krain Ameryki ma inny wpływ niż równoleżnikowe ukształtowanie krain Eurazji.
Podsumowując: wnioski z badań wydają się mocno polityczne - albo Chińczyk chce pognębić Rosjan, albo obywatel USA nie cierpi Kanadyjczyków, a może jedno i drugie.