Nowe badania „obszarów językowych” mózgu
Co definiuje nas, ludzi, jako odrębny i wyjątkowy gatunek? Myślenie abstrakcyjne, język - takie są najczęstsze odpowiedzi. Od dawna było wiadomo, które obszary mózgu odpowiadają za umiejętności językowe, ale tylko mniej więcej. Próby dokładniejszego określenia które to są obszary i co dokładnie robią napotykały na trudności. Wyniki otrzymywane przy użyciu dotychczasowych metod były niepewne i budzące wątpliwości. Potrzeba było innej metodyki badań, jaką zaproponowała Evelina Fedorenko, doktorantka znanego MIT.
Wiadomo było, że za poszczególne aspekty języka najprawdopodobniej odpowiadają różne obszary mózgu. Wskazywały na to badania osób, które po wypadkach cierpiały na rzadkie i specyficzne trudności w mówieniu: na przykład niemożność układania zdań w czasie przeszłym. Ale próby precyzyjnego umiejscowienia tych obszarów spełzały na niczym. Aktualne techniki obrazowania pracy mózgu dawały mało wiarygodne wyniki. Za przyczynę takiego stanu rzeczy uznano fakt, że dotychczasowe badania opierały się na uśrednionych statystycznie analizach badań wielu osób, co mogło wprowadzać szum statystyczny i zniekształcać wyniki.
Sposobem na obejście problemu było uprzednie zdefiniowanie „regionów zainteresowania" osobno u każdej z badanych osób. Aby tego dokonać, rozwiązywali oni zadania aktywizujące różne funkcje poznawcze. Opracowane w tym celu przez Evelinę Fedorenko zadanie wymagało czytania na zmianę sensownych zdań oraz ciągu pseudosłów, możliwych do wymówienia, ale nie mających żadnego sensu.
Na otrzymanych obrazach aktywności mózgu wystarczyło teraz odjąć obszary aktywowane przez pseudosłowa od obszarów uruchamianych przez pełne zdania, żeby precyzyjnie - dla każdego badanego oddzielnie - określić obszary umiejętności językowych. Nowe podejście do badań mózgi pozwoli bardziej precyzyjnie określać obszary kory mózgowej odpowiedzialne za konkretne, poszczególne zdolności poznawcze: muzyczne, matematyczne i inne. Zestaw narzędzi do takich badań został udostępniony na domowej stronie Eveliny Fedorenko. Ma ona nadzieję, że akumulacja wyników przeprowadzanych w laboratoriach na całym świecie przyspieszy rozwój nauk o mózgu.
Artykuł omawiający wyniki badań przeprowadzonych na McGovern Institute for Brain Research at MIT ukazał się w periodyku Journal of Neurophysiology.
Komentarze (14)
MrVocabulary (WhizzKid), 7 maja 2010, 18:00
To w sumie takie prost - aż dziw, że do tej pory nikt na to nie wpadł. Dobry pomysł - z niecierpliwością będę wyczekiwał postępów :-)
Jurgi, 7 maja 2010, 22:53
Też się zdziwiłem, że takie proste i aż zwątpiłem, czy czasem nie piszę oczywistości – nie jestem znawcą tematu, więc musze polegać na tym, co badacz/placówka badawcza sami o sobie napiszą. Ale czasem na najprostsze rozwiązania wpaść najtrudniej.
inhet, 7 maja 2010, 23:37
To rozwiązanie dyskutowano już w latach 30. XX wieku, ale dopiero teraz pojawiły się metody pozwalające je zastosować.
kubatre, 8 maja 2010, 02:20
Na czym to polega, że niektóre genialne rozwiązania potrafią być tak proste, że aż banalne. Przypomina to anegdotę o tym,że najlepsze rozwiązania powstają, gdy do grona znawców twierdzących, że jest coś niemożliwe dołącza ktoś, kto o tym nie wie.
Przy okazji pozdrawiam Jurgi, który jak widzę znowu "nocnomarkuje"
Jurgi, 8 maja 2010, 16:50
MrVocabulary (WhizzKid), 8 maja 2010, 16:59
Warto też zauważyć, że niekoniecznie muszą się znaleźć obszary wspólne dla wszystkich ludzi. Einstein, jak i wielu sawantów, podkreślał, że nie myśli słowami, tylko konceptami.
Dla mnie analogicznie jest z językami obcymi. Około 50% ludzi zapytanych, czy podczas mówienia w obcym języku czują się kimś zupełnie innym, odpowiada: tak, jak w ogóle można o to pytać? Pozostałe 50% daje odpowiedź zupełnie odwrotną. Łączy się z tym kolejny, ciekawy fakt: jeśli rozmawiamy z kimś po polsku, to będziemy mieli trudności opisać go po angielsku; jeśli zaś rozmawiamy z kimś po angielsku, to trudno będzie nam go opisać po polsku. Polega na to na tym, że tworzymy sobie mentalne obrazy wg danego słownictwa. W pewnych obszarach językowych nie ma dokładnych odpowiedników - np. NIE MA dokładnych odpowiedników polskich słów "upierdliwy" czy "szczupły" - każde podobne słowo w angielskim niesie jakieś dodatkowe znaczenie, lub jego części brakuje.
Ja też np. staram się myśleć znaczeniami, a nie słowami (chociaż człek zawsze robi po trochu), przez co często mam poczucie, że dane słowo (w polskim, angielskim czy francuskim) nie wyraża tego, co chcę powiedzieć, i często mi się wypowiedź istnym pidżynem staje.
Ciekawe, jak z tego wybrną ;-)
Jurgi, 8 maja 2010, 17:04
Zauważyłem kilka razy, że osoby bieglej posługujące się obcym językiem często trudniej mają przetłumaczyć coś z niego na ojczysty. Chyba właśnie dlatego, że zakresy znaczeniowe słów nie pokrywają się dokładnie. Klasyczny przykład: jak na angielski przetłumaczyć słowo „milczeć”? Nie ma dokładnego odpowiednika, a niby takie banalne słowo.
MrVocabulary (WhizzKid), 8 maja 2010, 18:21
Dokładnie, milczeć to słowo, które jest konstruktem typowo kulturowym. Amerykanie i Anglicy nie umieją wspólnie milczeć - w ich kulturze milczenie jest oznaką niezręczności i nieumiejętności do podtrzymania rozmowy. W Europie Środkowej rozmowa nie musi być podtrzymywana mówieniem.
Na translatoryce mieliśmy kiedyś wyróżnione trzy etapy biegłości tłumacza:
1. Etap pierwszy - brakuje Ci słów, żeby wszystko dokładnie przetłumaczyć
2. Etap drugi - znasz wystarczająco dużo słów, żeby wszystko przetłumaczyć
3. Etap trzeci - znasz tak dużo słów, że żadne nie pasuje Ci do kontekstu, zamiast tłumaczyć - siedzisz i gapisz się w monitor
Dlatego też oglądanie ze mną czegokolwiek z napisami jest mordęgą, o ile to nie jest fellow linguist (to brzmi lepiej po angielsku!) z którym się wspólnie nabijamy z niezręczności tłumaczy (a tutaj, żeby było śmieszniej, próbowałem napisać "tłumaczów").
Język to przesadzona sprawa.
KONTO USUNIĘTE, 9 maja 2010, 09:01
czyli wszędzie tak, co za dużo to niezdrowo.
MrVocabulary (WhizzKid), 9 maja 2010, 09:37
Niestety, tak. Dotyczy ptasiego mleczka nawet w większym stopniu... ;p
inhet, 9 maja 2010, 13:37
Sprawdzenie twojej hipotezy wymagałoby chyba badan porównawczych nad osobami dwujęzycznymi od urodzenia i takimi, które innych języków uczyły się choćby trzy lata później.
MrVocabulary (WhizzKid), 9 maja 2010, 16:27
Znam takie osoby. Mają podobny problem, ale w nieco innej skali. Zresztą prawie zawsze osoby dwu- i trójjęzyczne mają jakiś dominujący język (w którym najczęściej myślą).
Jurgi, 10 maja 2010, 01:03
Uśmiałem się. Chyba zaczynam wkraczać w ten etap. )
MrVocabulary (WhizzKid), 10 maja 2010, 07:37
Ze względu na niemożność tłumaczenia czy monitor?