Od 2006 roku popularyzujemy naukę. Chcemy się rozwijać i dostarczać naszym Czytelnikom jeszcze więcej atrakcyjnych treści wysokiej jakości. Dlatego postanowiliśmy poprosić o wsparcie. Zostań naszym Patronem i pomóż nam rozwijać KopalnięWiedzy.
Patroni KopalniWiedzy
Komentarze (16)
wilk, 29 maja 2021, 20:34
Hallo, ich bin Anna.
Jajcenty, 29 maja 2021, 22:33
Ich glaube nicht.
Do nauki niemieckiego polecam Przygody dobrego wojaka Szwejka. Można się wiele nauczyć.
Du verfluchte kerl!
Das ganze tchechishe volk is einen simulanten bande!
I moje ulubione:
Was is das?! Katzendreck, ich melde gehorsam her general!
Co ciekawe, w niemieckim brakuje przekleństw. Mają kilka na krzyż, ale daleko im do reszty świata, nie wspominając nas z naszymi cyzelowanymi kaskadami epitetów
Skarżył mi się jeden tłumacz, rodowity niemiec, że nie ma jak mapować naszego bogactwa na ichnie ubóstwo językowe.
ex nihilo, 30 maja 2021, 07:37
Hmm... D/PL = PL/RU
Kto nie poznał матерщины, nie ma pojęcia o "cyzelowanych kaskadach epitetów" "Maт" to absolutne mistrzostwo świata, nie do przebicia.
https://ru.wikipedia.org/wiki/Русский_мат
venator, 31 maja 2021, 00:44
Coś w tym jest. O pochodzeniu słowa k**wa:
https://trudnyjezykpolski.pl/kilka-slow-o-k**wie/
A jeśli chodzi o używanie wulgaryzmów to przypomina się mi taki stary dowcip:
Na szczyt wchodzi Anglik, Niemiec, Rusek i Polak. Ze szczytu rozciąga się wspaniała panorama.
Zachwycony Anglik woła:
- Oh my God, beatiful!
Niemiec:
- Oh, meine Gott, wunderbar!
Rusek:
- krasivaya!
Polak:
- o k**wa, ja pier**le!
-
dexx, 31 maja 2021, 08:35
Niemiecki ma ciekawą konstrukcję zdania, które w różnych dyskusjach wymaga wysłuchania argumentów uczestników rozmowy do końca ponieważ na przykład zdanie:
"Zgadzam się z Pana argumentami." to będzie po niemiecku :
"Ich stimme Ihren Argumenten zu."
Zaś
"Nie zgadzam się z Pana argumentami.":
"Ich stimme Ihren Argumenten nicht zu."
I ten przysłówek również w znacznie bardziej złożonych zdaniach wędruje na koniec, wiec żeby zrozumieć czyjąś pozycję w dyskusji trzeba wysłuchać go do końca
Jajcenty, 31 maja 2021, 08:55
Uczyłem się niemieckiego sześć lat. Nie do przejścia jest dla mnie ich deklinacja. Mają za mało rodzajników więc sztukują, żeby pokryć wszystkie przypadki. Pewnie dlatego,też, zdecydowali się zredukować liczbę przypadków do czterech, bo inaczej liczba kolizji byłaby niebotyczna. Zapewne istnieje jakiś sposób by stwierdzić co właściwie znaczy der rote Rose, ale ja tej tajemnicy nigdy nie poznałem.
cyjanobakteria, 31 maja 2021, 10:10
Niemiecki to jeden z prostszych języków do nauczenia moim zdaniem. Sam go opanowałem w stopniu prawie zadowalającym po kilku latach przymusowej nauki w szkole Jakbym przewalał artykuły po niemiecku text-to-speech, to bym go wyciągnął na poziom płynny. Ale jako, że to nie jest język, którego używam na co dzień, wszystko szlak trafił Jest trudniejszy niż angielski, ale tylko trochę trudniejszy niż inne europejskie. Polski jest zdecydowanie gorszy i ratuje nas tylko, to że męczymy się z tym od dzieciństwa. Sam w szkole miałem praktycznie same pały z dyktand, bo wystarczyły 4 błędy ortograficzne. Nie zawracałem jednak sobie tym szczególnie głowy. Teraz byle przeglądarka poprawia błędy tak, że nawet ciężki dyslektyk to może ogarnąć. Do angielskiego bardzo dobre są rozszerzenia typu Grammarly, które potrafią poprawić szyk zdania i dobór słów po za korekcją zwykłych błędów i literówek
dexx, 31 maja 2021, 11:35
Angielski jest o tyle prostszy, że nie używają tylu form grzecznościowych co Niemcy, i mówienie per "you" do obcej i starszej osoby nie jest jakimś dużym problemem. Ale moim zdaniem najbardziej irytująca rzeczą w języku angielskim jest to, że bardzo często na podstawie pisma nie da się określić wymowy wyrazów a w polskim i w niemieckim jest to w miarę proste.
ex nihilo, 31 maja 2021, 11:53
@cyjanobakteria
@dexx
Ubawiłem się nieźle - obaj zwykle robicie bardzo mało błędów w swoich tekstach (piszecie lepiej niż ja), a tu akurat, w 'językowym' temacie... sprawdźcie sami
dexx, 31 maja 2021, 12:28
Ja mam taki wrodzony talent to nieprzyswajania gramatyki. Nawet nie wiesz ile wysiłku mnie kosztuje napisanie czego gramatycznie poprawnie w jakimkolwiek języku. A przelewanie myśli na papier to już w ogóle męka, zanim skończę zdanie zdążę 3 razy obalić swoje tezy. Także ten.. tego.. po prostu nie przeczytałem co napisałem
cyjanobakteria, 31 maja 2021, 12:52
Musisz szybciej pisać, to wtedy nawet, jak będzie musiał coś przepisać, to i tak zdążysz, zanim ktoś odpowie na czacie. Tylko potem strasznie męczy to śledzenie migających kropek Czasami bawię się w "speculative execution" jak procesor Intela i wklepuje potencjalną dalszą część konwersacji
Ja robiłem orty, bo 4 orty na jednej stronie tekstu nie jest dużo. Sam nie mam dysleksji, ale wiecie jak wyglądają dyktanda. Są zdania typu: Hufiec rehabilitowanych harcerzy chłepcze zaparzoną herbatę i chwali chrupkie herbatniki. Haftowane hamaki z Hiszpanii chwieją się na hartowanych hakach, a Henryk gra chyżo na harmonii
Ortografia nie przetrwała próby czasu, jak to się mówi. Już 15 lat temu, w okolicach 2005, każda przeglądarka miała dostępny słownik języka polskiego i wyłapywała wszystkie orty, za które tak ganiono w szkole. Teraz, kiedy podstawowe AI jest prawie wszędzie, a Google Translate potrafi przemielić wszystko praktycznie w locie i to, kiedy na wejściu ma video z telefonu, zdjęcie albo głos użytkownika podczas rozmowy, to już w ogóle
venator, 31 maja 2021, 13:42
Skąd wiesz? Byłeś diagnozowany?
Jednym z klasycznych objawów dysortografii (dysleksja to problemy w czytaniu, oczywiście jedno z drugim jest bardzo często połączone) jest powielanie błędów ortograficznych, pomimo teoretycznej znajomości ortografii.
Dla dorosłego, ukształtowanego człowieka najlepszym ćwiczeniem jest czytanie, dużo czytania. Najlepiej dobrych autorów, stosujących prawidłową składnie zdania i reprezentujących bogactwo językowe. Książki najlepiej z dobrych wydawnictw, gdzie dba się o prawidłową korektę.
Mnie to kosztowało dużo wysiłku, bo w czasach mojej szkoły dysleksja i tym podobne, to była w Polsce zupełna nowość, a bardziej konserwatywni nauczyciele uważali za fanaberie i lenistwo.
I przepisywałem tzw. setki, czyli po sto takich samych zdań zawierających felerny wyraz. I dużo lektur. Takie to były metody.
Natomiast do tej pory pisze jak kura pazurem, także komputery to pewnego rodzaju wybawienie. Oczywiście bardziej dla czytelnika
Tyle, że błędy ortograficzne to nie wszystko. Tego typu defekty mózgu często wkraczają w te obszary życia, których nie da się skorygować za pomocą programu komputerowego.
To często większe trudności z nauką języków obcych, słabsze zdolności manualne (nie tylko plastyczne ale i mechaniczne), nawet większe trudności w nauce np. śpiewania.
Jajcenty, 31 maja 2021, 14:47
Też to mam. Dręczono mnie przez niezliczone godziny, na wiele sposobów i nic. Moje rysunki można pomylić z rysunkami kilkuletniego dziecka, rysunek techniczny zaliczyłem cudem i kupionym w biurze projektów rysunkiem na zaliczenie. Wzór podpisu w banku to zawsze problem - dwa kolejne podpisy rzadko kiedy są do siebie podobne. Wystarczy drobna zmiana pozycji i po sprawie. Przy parafowaniu wielostronicowych umów w banku wzbudzałem powszechne zainteresowanie. Próbowałem trzech krzyżyków, ale też nie wychodzą powtarzalnie. Pozostaje podpisywać się krwawym odciskiem kciuka.
cyjanobakteria, 31 maja 2021, 14:57
Nie byłem diagnozowany, a dysleksji nie mam, bo nie mam objawów dysleksji. To chyba, logiczne, inaczej bym nie pisał z taką pewnością. Cztery orty na stronę A5 tekstu to nie jest dużo. Miałem znajomych z dysleksją, którzy potrafili zrobić 4 orty w jednym zdaniu Pamiętam, że 4 orty wystarczyły: 5->4->3->2->1, siadaj pała Miałem kontakt ze szkołą też przez rodzinę, więc jakbym miał problemy, to by to zauważyli. Teraz siedzę za granicą i kontakt z językiem polskim mam ograniczony, ale sobie radzę
venator, 1 czerwca 2021, 00:04
Czasy się zmieniły i dziś nie zwraca się już takiej uwagi na ilość błędów. Ale gdy ja chodziłem do szkoły, to robiąc cztery błędy ortograficzne tzw. rażące (np. "ktury") na jedną stronę, nie zdałbyś matury pisemnej z języka polskiego lub historii. Ja jako zdiagnozowany dysgrafik/dyslektyk/dysortografik miałem prawo do używania słownika języka polskiego w czasie egzaminu maturalnego. Sam dla siebie nie korzystałem raczej, ale za to pomagałem innym. O ile mnie pamięć nie myli, za pięć rażących błedów ortograficznych była ocena niedostateczna. Także zagrożenie było.
Na szczęście wytyczne Rady Języka Polskiego się zmieniły i dziś nie zaleca się nauczycielom zliczania błędów, aczkolwiek liczne błędy rażące wpływają na obniżenie oceny.
cyjanobakteria, 1 czerwca 2021, 10:19
To dobrze, że zmieniły się wytyczne. Nigdy tego ciśnienia na ortografię nie rozumiałem, ale ja jeszcze chodziłem do szkoły podstawowej, jak komputery PC dopiero wchodziły pod strzechy. Już wtedy jednak Word ze słownikiem i podstawową korekcją błędów to nie było nic nadzwyczajnego. Na dyktandach w podstawówce było tak, że 4 orty to była pała Raz chyba dostałem 4 albo 5, kilka trój, jakieś dwóje, ale połowa ty chyba były lacze Ogólnie bez znaczenia, bo w realu ty le błędów nie robię, bo tworzę lingwistycznych wygibasów, a i jest soft do korekcji.