Rekordowo ciepły rok?
Rok 2014 był prawdopodobnie najcieplejszym rokiem od 1880 roku, kiedy to zaczęto regularnie dokonywać pomiarów temperatury w skali globalnej. Trzy główne organizacje zajmujące się badaniem zmian klimatycznych – amerykańska NOAA, brytyjskie Met Office oraz Światowe Towarzystwo Meteorologiczne – nie opracowały jeszcze danych za grudzień, ale pomiary z wcześniejszych 11 miesięcy ubiegłego roku wskazują, że był on rekordowo ciepły. NOAA poinformowała, że jeśli grudniowe temperatury były o 0,42 stopnia Celsjusza wyższe niż średnia z XX wieku, to ubiegły rok zapisze się jako najcieplejszy w historii regularnych pomiarów.
W ubiegłym roku szczególnie wysokie temperatury zanotowano w Australii, na wschodzie Oceanu Spokojnego, na Syberii, w Kalifornii i na północy Europy. W Australii drugi rok z rzędu miały miejsce wielkie fale upałów. Pomiędzy marcem a majem temperatury dochodziły do 49 stopni Celsjusza. Rekordowe upały panowały też pomiędzy wrześniem a listopadem. Wyjątkowo gorąco było też na wschodzie Pacyfiku, aż do wybrzeży USA, pomimo że spodziewany El Niño się nie pojawił. Pomiędzy wrześniem listopadem średnia temperatura powierzchni wody była o 0,63 stopnia Celsjusza wyższa niż średnia dla całego XX wieku, a rybacy informowali o przesunięciu się zasięgu wielu gatunków ryb daleko na północ. Niezwykle ciepło było też na Syberii. W jej środkowej części średnie temperatury wiosną i na początku lata były aż o 5 stopni Celsjusza wyższe niż średnia z lat 1981-2010. Lód na rzece Ob popękał dwa tygodnie wcześniej niż zwykle. Niewykluczone, że pojawiające się na Syberii głębokie dziury w gruncie to wynik podziemnych eksplozji metanu, który uwolnił się z wiecznej zmarzliny. Wysokie temperatury pogłębiły też deficyt wody w Kalifornii, która i tak zmaga się z suszą. Pierwsze 10 miesięcy ubiegłego roku było w tym stanie najcieplejsze od 1895 roku. Na początku 2014 roku gdy nad Amerykę Północną nadciągnęło wyjątkowo chłodne powietrze znad Arktyki, nad Europą pojawiło się powietrze wyjątkowo ciepłe. W Danii, Norwegii i Turcji zanotowano bardzo wysokie wiosenne temperatury. Od co najmniej 100 lat w krajach tych wiosna nie była tak ciepła. Ponadto okres od stycznia do października był w centralnej Anglii najcieplejszy od 1659 roku, a w Holandii od 1706 roku.
Komentarze (5)
Stanley, 3 stycznia 2015, 16:19
Co w tym dziwnego?
Jeden z cykli aktywności słońca to bodaj ~160lat drugi 11lat mieliśmy apogeum obu i powoli szykuje nam sie nam znowu mała epoka lodowcowa. Być może nasza działalność pierdzenia metanem skompensuje to zjawisko. Ponadto jest hipoteza że co ok 40-100tyś lat występują znaczne niestabilności pola magnetycznego słońca w wyniku zjawiska którego źródła jeszcze nie znamy ale widać jego konsekwencje - niezależne od naszej aktywności.
W średniowiecznej europie zmiany klimatu(roztapianie lodowców północnych, brak el nino) spowodowały mroźne zimy, erupcje wulkanów(smoki) itp. to samo zgładziło wielkie cywilizacje ameryki południowej zanim dotarł do nich Kolumb. (majowie padli stosunkowo niedawno tuż przed nastaniem średniowiecza a migrowali kilkukrotnie by całkiem zniknąć zostawiając opustoszałe dowody istnienia)
Być może jakieś większe zjawisko ułatwiało odkrywanie i podbój kolejnych lądów - nie było wtedy naukowców od globalnego ocieplenia ale można było straszyć bogiem,
Aktulanie lodowce na północy się roztapiają, ale przybywa ich na południu. Woda to ogromna masa, a masa to ogromne obciążenie dla skorupy i pretekst do erupcji wulkanów, do trzęsień ziemi niestabilności osi obrotu, więc i pola magnetycznego itd. przecież to wszystko krąży dokoła jak bączek a w środku wiruje płynne metaliczne jądro które je wytwarza. Wystarczy chwila i po zawodach.
Do tego dochodzi 250mln lat jakie trwa obieg galaktyki - być moze konsekwencje tego wydarzenia(przecięcia płaszczyzny ekliptyki) zgładziło dinozaury bo natrafiliśmy na kosmiczny gruz.
Do tego perturbacje prostopadłe i inne... poruszanie się po elipsie wokół galaktyki, perturbacje związane z ruchem masywnych planet dookoła słońca itd. (być moze nawet bardzo masywnych znajdujących się na dalekiej niewidocznej nam orbicie) Słonce leci 1 rok świetlny w ok 1000 lat, różne dziwactwa latają dokoła(samotne planety których nie widać) nie znasz dnia ani godziny aż coś pierdyknie i zacznie bombardować.
A próbuje się wmawiać że powodują to pierdy krów i przemysł byle sprzedawać co2 i podporządkowywać gospodarki. Zupełnie jak kapłani straszyli zaćmieniami słońca.
gooostaw, 3 stycznia 2015, 17:35
Jak to dobrze że użytkownik Stanley wyjaśnił wszystkie wątpliwości związane z globalnym ocieleniem, dzięki swojej niebywałej wiedzy na temat geologii, astronomii i klimatologii. Może trochę za dużo hipotez, a za mało danych i źródeł. Trudno, za to zwrócił uwagę na tak "znaczące" w tej kwestii zjawiska jak zmiana położenia barycentrum układu. No i oczywiście "pretekst do erupcji wulkanów".
Tak na serio to zaprzeczanie temu że ludzka działalność nie ma ogromnego wpływu na środowisko i że to nie ona jest główna przyczyna ocieplenia jest niemal jak wiara w kreacjonizm.
Jeśli ktoś ma wątpliwości to polecam zacząć od tego:
Mądry facet, który w przyjemny sposób tłumaczy jak to działa. Podając 24 argumenty podaje jednocześnie w opisie 24 linki do prac naukowych lub danych.
Gdy się jest krytykiem spiskowym wypada czasami przeczytać chociaż wstęp do jakiejś pracy naukowej, zamiast męczyć artykuły na nautilusie czy czymś takim.
Jajcenty, 4 stycznia 2015, 10:01
Całkowita zgoda. Jednak, po namyśle, dlaczego miałbym się przejmować zjawiskiem zupełnie mnie nie dotyczącym? Prawdopodobnie nie dożyję końca stulecia, a nawet moje wnuki (jeszcze ich nie mam) też prawdopodobnie nie dożyją.
Zresztą, to nie ja wypuściłem ten syf do atmosfery i to nie ja jestem odpowiedzialny za sprzątanie. Zresztą co mam zrobić? Wstrzymać oddech? Zapłacić wyższe podatki dla dobra przyszłych pokoleń? W stosunku do "przyszłego siebie" jestem dość niedbały jedząc tłuszcze,mięso, sól, glutaminian, siedząc godzinami przed kompem, dlaczego więc miałbym być altruistyczny w stosunku do obcych mi ludzi, którzy będą żyć 100 lat po mnie?
No i najważniejsze pytanie: czy ludzie jako gatunek mają już możliwość przetrwania na Ziemi po wymarciu prawie wszystkich innych form? Jeśli tak (a sądzę, że tak) to może należy uciekać do przodu rozwijając przemysł, naukę i technikę.
Nie sądzę by było możliwe osiągnięcie porozumienia na skalę globalną. My będziemy jeździć rowerami a Chiny i reszta ...
Astroboy, 4 stycznia 2015, 12:26
Jeśli nawet możliwe byłoby osiągnięcie porozumienia (chociaż:
), a nasze rozumienie całej tej, dość złożonej układanki jest poprawne, to i tak nie ma już o co kruszyć kopii:
Oczywiście "optymistów" nie brakuje:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Globalne_ocieplenie#In.C5.BCynieria_planetarna
Edit: ostatecznie gra (czytaj: KASA) jest warta świeczki (z czegoś w końcu trzeba żyć).
Flaku, 4 stycznia 2015, 16:32
@Jajcenty
Odbiję trochę od tematu, ale to nie jest do końca tak, że jeśli coś się ma wydarzyć po naszej śmierci, to nie ma to wpływu na nas. Na wartość dóbr ma duży wpływ ich przyszła produktywność. Przypadek skrajny: Jeśli masz gdzieś wszystkich innych ludzi, a świat miałby się skończyć w chwili Twojej śmierci, to zakładając, że wszyscy zdają sobie z tego sprawę, ten koniec świata byłby również dla Ciebie złą wiadomością. Jeśli nie przejmujesz się przyszłymi pokoleniami, to najchętniej przed śmiercią wszystkie dobra wymienisz na krótkoterminowe dobra konsumpcyjne. Gdy świat ma się kręcić dalej, bez problemu otrzymasz dostaniesz je w zamian za swoje dobra, których konsumpcja będzie odbywała się, gdy Ciebie już nie będzie na ziemi. Możesz nawet zajmować się przez całe życie produkcją takich trwałych dóbr, a pomimo to konsumować duże ilości dóbr przed śmiercią. W momencie, w którym świat ma się skończyć razem z Twoją śmiercią dobra trwałe stają się bezwartościowe, a rośnie popyt na te, których Ty też pożądasz, czyli dzieje się coś bardzo dla Ciebie niepożądanego. Już nie wymienisz pierwszych na drugie. To przypadek skrajny, ale te bardziej wypośrodkowane również mają konsekwencje dla nas(oczywiście mniejsze)
Zdaję sobie sprawę z tego, że na walce z G.O. robi się kosmiczne pieniądze i większość projektów brzmi mniej więcej "jest globalne ocieplenie, więc dajcie nam kasę", albo "jest globalne ocieplenie, więc pozbądźcie się naszej konkurencji", ale chciałem tylko przestrzec przed podejściem: "to się wydarzy po czyjejś śmierci, więc nie będzie miało na niego żadnego wpływu"