Błyskawiczny opatrunek w piance
Remedium Inc., niewielka firma z amerykańskiego stanu Maryland, otrzymała pierwszą nagrodę w kategorii "Najbardziej obiecująca idea związana z bezpieczeństwem" w konkursie Global Security Challenge 2009. Wyróżnionym wynalazkiem jest specjalna pianka błyskawicznie hamująca krwawienie.
Preparat opracowany przez specjalistów z firmy Remedium oparty jest na chitosanie - polisacharydzie wytwarzanym m.in. przez skorupiaki. Substancję tę umieszczono w specjalnym roztworze i zamknięto pod ciśnieniem tak, by w razie zranienia można ją było rozpylić nad uszkodzonym fragmentem skóry. Bardzo ważny jest fakt, iż do aplikacji środka nie potrzeba stosować miejscowego ucisku, co ma znaczny wpływ m.in. na ograniczenie ryzyka infekcji oraz wywołania bólu u poszkodowanego.
Po nałożeniu piankowatego roztworu cząsteczki chitosanu silnie przylegają do powierzchni skóry, a następnie tworzą szczelną powłokę blokującą wypływ krwi i sprzyjającą jej krzepnięciu. Co więcej, pozyskany ze skorupiaków polisacharyd posiada właściwości bakteriobójcze, dzięki czemu możliwe jest ograniczenie ryzyka zakażenia rany oraz związanego z tym spowolnienia procesu gojenia.
Nasz nowy produkt (...) nie wymaga specjalnego treningu, więc może być dystrybuowany między żołnierzami, ratownikami czy cywilami z myślą o nagłych wypadkach lub sytuacjach, w których ginie wiele osób. Aktualnie nie są dostępne produkty efektywnie radzące sobie z urazami nienadającymi się do uciskania - podkreśla Matt Dowling, dyrektor generalny firmy Remedium.
Opatrunek w piance będzie wymagał jeszcze wielu testów. Nagroda w wysokości 10 tysięcy dolarów, jaką firma Remedium otrzymała za zwycięstwo w Global Security Challenge 2009, z pewnością nie pozwoli na przeprowadzenie wszystkich potrzebnych badań, lecz nawet ta kwota (i odrobina zdrowego rozgłosu) przybliża nas do rynkowego debiutu tego produktu.
Komentarze (2)
wilk, 1 grudnia 2009, 20:43
Ciekawe tylko, skoro jest to tak ścisłe przyleganie, jak z dostępem do tlenu i czy łatwo się taki opatrunek usuwa. Z drugiej strony jako, że jest to tylko opatrunek natychmiastowy, do czasu dotarcia osoby poszkodowanej do szpitala, a nie "zabandażowanie", wówczas ma to spory sens.
dominik4142, 3 grudnia 2009, 22:04
Zastanawiające że moja nauczycielka na lekcji PO mówiła że można coś takiego kupić, co prawda ma krótki okres ważności (ok 6 m-cy) ale można go łatwo "odnawiać". Powtarzam tylko jej słowa, że od ok. 3 lat coś takiego już jest w sprzedaży. Sama była ok. rok temu na prezentacji proszku który działał na podobnej zasadzie, posypywano rozciętą tętnicę prosiaka i po chwili krew przestawała płynąć. Co do usuwania, chirurg ma później naprawdę dużo pracy żeby wyczyścić ranę ale jeśli to ma ratować życie to każdy wysiłek lekarza jest tego warty.