Szybki chód wydłuża życie seniora
Seniorzy, którzy chodzą wolno, 3-krotnie częściej umierają z powodu chorób sercowo-naczyniowych niż ich szybko maszerujący rówieśnicy.
Francuscy naukowcy zmierzyli prędkość chodu 3208 kobiet i mężczyzn w wieku od 65 do 85 lat. Każdy uczestnik badania dwukrotnie przebywał korytarz, na którym w odstępie 6 metrów rozmieszczono dwie podłączone do chronometru fotokomórki. Za pierwszym razem odcinek należało przebyć w swoim zwykłym tempie. Potem starszych państwa instruowano, żeby szli (nie biegli!) najszybciej, jak umieją. Wszystkim przysługiwała jedna próba, by sprawdzić, czy polecenie zostało prawidłowo zrozumiane. Panowie i panie startowali z punktu wyznaczonego 3 metry przed korytarzem. W ten sposób z pomiarów eliminowano czas przyspieszania.
Na początku studium podczas wywiadów przeprowadzanych w domach ochotników wykwalifikowani psycholodzy zebrali też szereg danych demograficznych i medycznych na ich temat. Pytano m.in. o niedawne złamania kości biodrowej, parkinsonizm, udary. Poza tym dwukrotnie zmierzono ciśnienie, a za wartość typową dla danej osoby uznano wyliczoną na tej podstawie średnią. Seniorzy wypełnili całą baterię testów dotyczących funkcjonowania poznawczego. Przez następne 5 lat w regularnych odstępach czasu badania powtarzano.
Po wzięciu poprawki na informacje zgromadzone na wstępie, okazało się, że w przypadku chodzących najwolniej starszych osób ryzyko zgonu było o 44% wyższe niż u osób chodzących najszybciej. Najbardziej ślamazarni chodziarze 3-krotnie częściej umierali z powodu chorób sercowo-naczyniowych. Co ważne, w przypadku tych ostatnich ryzyko wzrastało zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn, u seniorów starszych i młodszych, a także u badanych z niskim i przeciętnym poziomem aktywności ruchowej.
Nie odnotowano związku między tempem marszu a prawdopodobieństwem zgonu na nowotwór.
Opisane wyniki uzyskano w ramach studium 3C (Three-City), które obejmuje Bordeaux, Dijon i Montpellier. W tym konkretnym przypadku 6-osobowy zespół naukowców interesował się możliwościami ruchowymi mieszkańców Dijon.
Komentarze (10)
mymy, 12 listopada 2009, 22:29
ciekawe, ale od dawna wiadomo że umiarkowany wysiłek poprawia funkcjonowanie organizmu.
W tym przypadku porównywano umieralność na choroby sercowo-naczyniowe, powinni to przeczytać wszyscy Polacy (aczkolwiek nie tylko u nas tak jest) ponieważ choroby sercowo-naczyniowe są głównym powodem zgonów. Niestety... Nowotwory są na drugim miejscu..
Smutne. Na epidemiologii uczyli mnie tak: w 51% na to czy zachorujemy na coś czy nie wpływ ma nasz styl życia, czyli co i jak jemy, ile śpimy, czy się stresujemy itd. Niesamowicie dużo. Czyli my sami o tym decydujemy, mamy przewagę, trzeba to wykorzystać!!
mikroos, 12 listopada 2009, 22:33
I tu zaczyna się problem: żeby to wykorzystać, trzeba by było:
1. pomyśleć odpowiedzialnie o przyszłości
2. wziąć się za siebie
W przypadku większości społeczeństwa zdecydowanie prosisz o zbyt wiele. Niestety
mymy, 12 listopada 2009, 22:42
nawet nie wiesz, kształcąc się na przyszłego lekarza (nieważne że stomatologa), jak bardzo mnie to boli.
Bo można zrobić bardzo dużo! Wystarczy chcieć. A w Polsce poziom informowania społeczeństwa o profilaktycznym stylu życia jest ubogi.
czesiu, 13 listopada 2009, 00:54
Właśnie dlatego wyznaję zasadę: "powoli, to ja będę chodził po śmierci", której towarzyszy stwierdzenie "trochę ruchu jeszcze nikomu nie zaszkodziło".
inhet, 13 listopada 2009, 22:47
Obawiam się ,że nie zrozumieliście, w czym tutaj rzecz. Ogólna aktywność fizyczna wcale nie przekłada się na wielkość przeciętnego tempa marszowego. Przecież w opisanym badaniu nie chodziło o wyścigi.
mikroos, 13 listopada 2009, 22:59
Przeciętnego pewnie nie, ale ochotnikom kazano iść jak najszybciej. A to wymaga koordynacji i w miarę sprawnych mieśni (+ stosunkowo niskiej masy ciała, co także jest skorelowane z aktywnością).
inhet, 13 listopada 2009, 23:15
Właśnie w tę korelację powątpiewam, opierając się na własnym przykładzie. Moja aktywność i sprawność fizyczna od urodzenia już były nieprzeciętnie niskie, a tryb życia stale pozostaje wybitnie "niezdrowy". Mimo to poruszam się bez pośpiechu w tempie 6-8 km/godz. Znam jeszcze kilka takich osób - ponieważ jestem z nimi spokrewniony, podejrzewam dziedziczność.
mikroos, 13 listopada 2009, 23:28
Można by zapytać inaczej: z jaką szybkością byś chodził, gdybyś był w lepszej formie?
czesiu, 14 listopada 2009, 08:47
"Prędkość marszu - wynosi do około 7 km/h dla doświadczonego piechura na utwardzonej drodze. Uzyskanie wyższego tempa poruszania wiąże się z przejściem do marszobiegu."
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pr%C4%99dko%C5%9B%C4%87_marszu
Marek Nowakowski, 22 listopada 2009, 15:07
Spacerować, truhtać czy uprawiać marszobieki trzeba bez względu na wiek! Na utwardzonej drodze to szybciej ściera sięobuwie jak i brak sprężynowania (najlepiej odprężać się ruchowo w lesie bez smrodu spalin, smogu jak i rakotwórczych zapachów rafineryjnych czy piwowarskich lub mleczarskich).