Ogród w gąsiorze rozrasta się, choć ostatnio podlewano go 42 lata temu
Gdy w Niedzielę Wielkanocną 1960 r. David Latimer dał się ponieść ciekawości i posadził trzykrotkę w szklanym gąsiorze po kwasie siarkowym, chyba nie spodziewał się, jak roślina się rozwinie i że zielonemu gąszczowi nie będzie przeszkadzać fakt, że ostatnio podlewano go w 1972 r.
Latimer napełnił butlę kompostem, a potem opuścił sadzonkę za pomocą drutu. Wlał do środka ok. 142 ml wody (1/4 pinty) i kolejny raz podlał swój miniogród dopiero w 1972 r. Potem wetknął w szyjkę korek i od tej pory praktycznie nie zajmował się swoim dziełem.
Brytyjczyk podkreśla, że pomysł na wykorzystanie butli pojawił się przypadkiem, bo w owym czasie przemysł chemiczny przestawił się na transportowanie związków chemicznych w plastikowych pojemnikach.
Od 27 lat zakorkowany gąsior stoi w hallu pod schodami. Ponieważ od okna dzielą go prawie 2 m, trzykrotki wyciągają się w stronę światła. By rosły równo, naczynie jest od czasu do czasu obracane. Kwiatki przeprowadzają fotosyntezę, a dwutlenek węgla i składniki odżywcze czerpią z rozkładających obumarłych części, np. liści. Obieg wody także jest zachowany, bo para skrapla się na ściankach naczynia.
Świat dowiedział się o eksperymencie Latimera, gdy 80-letni dziś mężczyzna zrobił mu zdjęcie i wysłał do programu BBC Radio 4 pt. Gardeners' Question Time.
Komentarze (1)
wilk, 14 maja 2014, 17:40
Fascynujące jest to, że mimo oczywistej zależności od światła, roślina potrafiła zachować tam równowagę i chyba ma się całkiem dobrze.