Nauka w liczbach
Jak tworzono ranking THE-QS
Podczas układania klasyfikacji uczelni wyższych twórcy rankingu największą wagę przywiązują do wyników bardzo szczegółowej ankiety, w której badani odpowiadali na pytania dotyczące uczelni wyższych, z wyjątkiem swojej własnej uczelni. Dotychczas uzyskano w ten sposób dane dotyczące ponad 100 000 indywidualnych współczynników, które służą do obliczania punktacji. Na maksymalną możliwą do uzyskania przez uczelnie liczbę punktów aż 40% pochodziło z danych zebranych z ankiety. O jej wypełnienie poproszono 180 000 osób, których adresy znajdowały się w bazie danych The World Scientific oraz osoby z International Book Information Service. W bieżącym roku na ankietę uzyskano 9386 odpowiedzi. Informacje porównano następnie z sytuacją innych uczelni w danym regionie geograficznym. Cały świat był podzielony na trzy wielkie regiony: 1. obie Ameryki, 2. Europa, Bliski Wschód, Afryka, 3. Azja i Pacyfik.
Kolejne 10% punktów uzyskano na podstawie odpowiedzi uzyskanych od osób, które ukończyły poszczególne uczelnie. Pytano je m.in. o zarobki czy odsetek zatrudnianych osób. Badanie to pokazywało, na ile dana uczelnia przygotowuje swoich absolwentów do wykonywanego zawodu. Dane również porównywano w ramach regionu geograficznego.
Po 20% punktów można było zdobyć w kategorii stosunek liczebności kadry naukowej do liczby studentów oraz liczby cytatów na konkretny kierunek studiów na danej uczelni. Twórcy rankingu przyznają, że pierwsza z kategorii jest obarczona poważnymi błędami, jednak jest ona powszechnie wykorzystywana w podobnych rankingach. Z kolei liczba cytowań to powszechnie uznany wyznacznik jakości pracy naukowej. Tutaj dane zostały zebrane z trzech źródeł: Web of Science, Scopus i Google Scholar, a pod uwagę wzięto pięć ostatnich lat. Zrezygnowano jednak z osobnego uwzględniania cytowań tekstów badawczych i edukacyjnych, gdyż w dostępnych bazach danych takie rozróżnienia nie były robione w przypadku wszystkich uczelni. Wielu specjalistów uważa, że cytowania są tak istotnym wskaźnikiem, że powinny dawać znacznie więcej punktów niż tylko 20%. Jednak twórcy rankingu tłumaczą, iż cytowane są przede wszystkim źródła anglojęzyczne, co preferuje uczelnie z krajów anglosaskich oraz, że szczególnie często cytowane są prace naukowe dotyczące medycyny i nauk biologicznych, więc mielibyśmy do czynienia z preferowaniem określonych wydziałów i uczelni. Dlatego też zdecydowano, że najwięcej punktów będzie można uzyskać z opisywanej na wstępnie ankiety, gdyż wszystkie uczelnie i kierunki studiów zostały potraktowane w niej jednakowo.
Ostatnie 10% punktów można było uzyskać za liczbę studentów z zagranicy oraz zagranicznych pracowników naukowych.
Klasyfikacja THE-SQ | ||
---|---|---|
1. | Harvard University | USA |
2. | University of Cambridge | Wielka Brytania |
3. | Yale University | USA |
4. | University College London | Wielka Brytania |
5. | Imperial College London | Wielka Brytania |
6. | University of Oxford | Wielka Brytania |
7. | University of Chicago | USA |
8. | Princeton University | USA |
9. | Massachusetts Institute of Technology | USA |
10. | California Institute of Technology | USA |
11. | Columbia University | USA |
12. | University of Pennsylvania | USA |
13. | Johns Hopkins University | USA |
14. | Duke University | USA |
15. | Cornell University | USA |
16. | Stanford University | USA |
17. | Australian National University | Australia |
18. | McGill University | Kanada |
19. | University of Michigan | USA |
20. | ETH Zurich | Szwajcaria |
20. | University of Edinburgh | Wielka Brytania |
Komentarze (6)
este perfil es muy tonto, 13 listopada 2009, 23:38
holandia,kanada,australia,szwajcaria nie są dużymi państwami(choć zamożniejszymi od Polski) a uczelni świetnych mają jak widać sporo,przydałoby się obczaić jak to robią i naśladować
j50, 14 listopada 2009, 00:57
Wg takich kryteriów Einstein byłby ostatnim cieniasem. Zwłaszcza w okresie swej pracy w urzędzie patentowym. Z kolei zaś Tesla byłby uznany za zwykłego kabana, zwłaszcza wobec tego zwolennika prądu stałego (Edison). Edison okradł Teslę, jak mówią źródła. Tesla był po prostu uczciwy. Był tak uczciwy, że jak dzieciaka wykiwał go Westinghouse. Oto, jak niszczono brylanty nauki i wynalazczości!
Gdyby zaś przyjąć dzisiejsze krytewria plagiatowania, to Einstein musiałby być uznany za plagiatora - ja twierdzi wielu. Nie jestem do takiej tezy przekonany. Bo Einstein dokonał podsumowania wiedzy wcześniejszej. Być może tylko wg dzisiejszych kryteriów nie powoływał się na wcześniejszych. To niech już rozsądzą historycy nauki i sami fizycy. Ja tego rozsądzać nie zamierzam.
Marek Nowakowski, 15 listopada 2009, 17:37
Sroka kradnie błyskotki, a nic się z niej nie wykluje, ani nie zje tego!
Mariusz Błoński, 27 listopada 2009, 12:54
@j50: tylko takie gdybanie jest kompletnie bez sensu. Bo gdyby zastosować współczesny kodeks karny do starożytnego Rzymu, to większość obywateli powinna siedzieć (chociażby za udział w igrzyskach), a zatem nie powstałaby kultura Rzymu, a zatem nie powstałaby nasza cywilizacja. Czy to jest argument za tym, że zakaz takich rozrywek jak igrzyska jest bez sensu? Zmieniły się czasy, kultura, sposób postrzegania człowieka, rzeczywistości itp. itd.
Dawniej nie było pojęcia plagiatu, dzieła traktowano dość swobodnie i często np. zdarzało się, że jakiś kopista coś tam dopisywał do przepisywanej przez siebie księgi. Teraz badacze mają z tym problem, bo trzeba odsiewać to, co napisał autor od tego, co dostało się do dzieła później. W przypadku opisów rzeczywistych wydarzeń może być to duży kłopot, bo nie wiadomo, co jest prawdą, a co nie. Co jest celowym fałszerstwem, co dopiskiem prawdziwym, ale późniejszym, z jakich źródeł korzystał dopisujący itp. itd.
Wszelkie porównania typu - gdyby wtedy zrobić to, co teraz to... - są bez sensu. Bo równie dobrze można powiedzieć: gdyby teraz robić tak, jak wtedy.... Idziemy do najbliższego sklepu Herbapolu i se popalimy jakieś babki-zielarki czarownice jedne?
observer, 15 sierpnia 2010, 13:03
Naukowcy polscy nie potrafią nadal dbać o takie rzeczy jak "citation index" (to nie jest trudne, wymaga np. specyficznych zabiegów administracyjnych), "awarded PhDs" (mamy inny model opieki nad doktorantami), mamy kiepski współczynnik "Ratio of international to domestic staff" (niskie, nieatrakcyjne pensje) itd. Myślę, że będziemy musieli poczekać jeszcze kilkanaście lat zanim pierwsze uczelnie polskie zaczną pojawiać się w okolicach pierwszej setki uczelni na świecie jeśli stosować się będzie rankingi typu "THE QS World University Rankings".
waldi888231200, 15 sierpnia 2010, 16:06
UJ - 465 miejsce, AGH - 962.Dane sprzed 5lat.