Australijskie króliki powstrzymane?
W ciągu ostatnich 150 lat przywiezione przez pewnego Anglika króliki demolowały przyrodę Australii. Teraz przypadkiem udało się w znacznym stopniu powstrzymać inwazję.
W 1859 roku jeden z Anglików przywiózł do Australii króliki, by móc na nie polować. Sytuacja szybko wymknęła się spod kontroli, a populacja królików wzrosła z czasem do około 10 miliardów. Zwierzęta zniszczyły środowisko naturalne i doprowadziły do wyginięcia kilku rodzimych gatunków. Przez ostatnie 100 lat specjaliści próbowali, bezskutecznie, walczyć z plagą królików. Próbowano się przed nimi bronić za pomocą ogrodzeń, trucizn i patogenów. Bezskutecznie.
Teraz okazuje się, że śmiertelny patogen uwolniony przypadkowo w 1995 roku ograniczył populację królików do tego stopnia, że zwiększyła się populacja niektórych zagrożonych ssaków Australii.
W 1995 roku naukowcy pracujący w ramach rządowego programu badali wirusową krwotoczną chorobę królików (RHDV). Prace prowadzono na wyspie Wardang, jednak zwierzęta zostały pogryzione przez muchy, które przeniosły patogen na kontynent. Wirus szybko zdziesiątkował króliki, zabijając 60% australijskiej populacji. Rok później rząd oficjalnie wypuścił wirusa do środowiska.
Naukowcy informują, że dzięki śmierci królików zaczęła odradzać się miejscowa flora oraz populacje niektórych roślinożerców, np. kangurów. Ostatnio zauważono też, że zwiększa się populacja kilku zagrożonych gatunków, które bardzo ucierpiały wskutek inwazji królików. Naukowcy odnotowują coraz większą liczbę skakuszki ciemnej, mulgary pręgoogonowej i szczura Pseudomys australis.
Reece Pedler, ekolog z South Australian Department of Environment, Water and Natural Resources wraz z kolegami przeanalizował zapiski dotyczące niewielkich ssaków złapanych w pułapki. Zapiski, obejmujące okres 45 lat, prowadzone są przez agendy rządowe, firmy górnicze i niezależne organizacje. Porównanie danych sprzed i po wydostaniu się RHDV na kontynent wykazały, że po tym wydarzeniu populacja małych ssaków zaczęła gwałtownie rosnąć. Liczba schwytanych w pułapki mulgar pręgoogonowych zwiększyła się aż 70-krotnie. Trzykrotnie wzrosła liczba skakuszki ciemnej i dwukrotnie Pseudomys australis. Zwykle populacje małych południowoaustralijskich ssaków zwiększają się po dużych opadach, jednak tym razem największe przyrosty zauważono w latach suchych. Pedler zastrzega, że korelacja nie oznacza jeszcze wynikania, ale wszelkie analizy wskazują, że populacja małych ssaków zwiększa się dzięki zmniejszeniu populacji królików.
Spostrzeżenia takie potwierdzają inni naukowcy. Prowadzone wcześniej badania pokazały, że na terenach, z których usunięto króliki zwiększyła się szata roślinna oraz populacje kangurów i wombatów.
Zdaniem Pedlera wytępienie królików ma dwojaki dobroczynny wpływ na australijską przyrodę. Po pierwsze rozrasta się szata roślinna, z której korzystają mniejsze rodzime gatunki. Po drugie, zauważono jednoczesny spadek liczebności inwazyjnych drapieżników - lisów i dzikich kotów. Polują one na króliki, ale również na mniejsze rodzime ssaki. Niewykluczone, że zwierzęta te również padają ofiarą wirusa, który zabija króliki. Każdego roku rząd Australii wydaje miliony dolarów na walkę z dzikimi kotami i lisami, które niszczą rodzimą faunę. Niewykluczone, że znacznie tańszym sposobem okaże się RHDV. Wirus pozbawia inwazyjnych mięsożerców źródła pożywiania i prawdopodobnie szkodzi im samym.
Rząd Australii planuje wypuścić jeszcze w bieżącym roku nowy szczep RHDV. Jest on lepiej przystosowany do wilgotnego klimatu.
Komentarze (4)
Jajcenty, 18 lutego 2016, 10:18
Pozostaje tylko pogratulować szczęścia, że nie zmutowało i nie zabiło owiec a potem ludzi. Ta dezynwoltura naukowców zaczyna być przerażająca.
Robin_Otzi, 22 lutego 2016, 09:00
Jeśli ten wirus byłby szkodliwy dla innych gatunków, w tym ludzi, to z pewnością mielibyśmy już dawno epidemię w Europie!
Uważam, że to świetny pomysł na wytępienie wszystkich zawleczonych - obcych gatunków na nękaną tym Australię.
thikim, 22 lutego 2016, 09:09
Może i skuteczne ale mocno ryzykowne.
Jajcenty, 22 lutego 2016, 09:11
Pomysł może świetny, ale wykonanie fatalne. Panom eksperymentatorom uciekł wirus krwotoczny - królicza apokalipsa instant.
Zastanawiam się co zrobiono by nie zawlec tego wirusa do Europy? Bo my tu w Europie, lubimy nasze króliki.